Rozdział 13

2K 79 24
                                    

ELIOT

Ulga.

Właśnie to wyjątkowe doznanie towarzyszyło mi w drodze powrotnej do domu.

Już prawie zapomniałem o istnieniu tego uczucia. Nie byłem zdolny doszukać się momentu, w którym po raz ostatni czułem się tak, jak w tej chwili.

Błogie odprężenie otuliło każdy skrawek poharatanego ciała, a przepełniający duszę ból został złagodzony.

Kto by pomyślał, że jedno proste popołudnie było w stanie zapewnić człowiekowi wewnętrzny spokój, o który modlił się do najróżniejszych bogów od piekielnie długich miesięcy.

Każdy kolejny oddech przychodził z zaskakującą łatwością, a kłucie w klatce piersiowej, które było nieodłącznym elementem mojego życia, ustało.

Chociaż wiedziałem, że obecny stan nie utrzyma się przez całą wieczność, planowałem w pełni nacieszyć się tym ulotnym szczęściem.

Ciepło, którego doświadczyłem w trakcie dzisiejszego dnia, przypomniało mi, że moje życie nie zawsze wyglądało aż tak paskudnie. Zaledwie kilka lat temu potrafiłem doceniać małe rzeczy. Prostota była słodką codziennością, jednak została ona brutalnie zakończona wraz z trzynastymi urodzinami.

Z całego serca nienawidziłem tej liczby. Na pewien sposób wywoływała u mnie lęk, którego nie dało się kontrolować.

Ten numer był przeklęty.

Powolnym ruchem zaczerpnąłem kolejną dawkę świeżego powietrza, które wpadało przez uchyloną szybę pędzącego samochodu. Przenikliwy podmuch wiatru pozwalał mi zachować resztki trzeźwego umysłu na tyle, o ile było to jeszcze możliwe. Próbowałem się powstrzymywać, jednak myślami wciąż usilnie błądziłem po nieprzyjemnych zakamarkach mrocznej wyobraźni.

Tłumienie w sobie ciemności było zdecydowanie wyczerpującym zadaniem.

Przerywająca wszechobecną ciszę, dudniąca z głośników muzyka mogłaby wybudzić z wiecznego snu niejednego nieboszczyka. Nieśpiesznie stukałem trzema palcami po skórzanej kierownicy, nawet nie starając się przejmować nierównym rytmem.

- You're a doll, you are flawless - mruczałem pod nosem tekst piosenki, ponieważ ciężko byłoby to nazwać śpiewaniem. - But I just can't wait for love to destroy us.

Minąłem kolejne skrzyżowanie, przejeżdżając w ostatnich sekundach na żółtym świetle. Daleko było mi do prawdziwego pirata drogowego, jednak przekraczanie pewnych granic boleśnie weszło mi w nawyk. Niebezpieczeństwo oraz igranie z losem były prawie tak samo uzależniające, jak narkotyk.

- Your only flaw, you are flawless. - Uniosłem kąciki ust, nie kryjąc wyraźnego rozbawienia.

Kolejne słowa wypełniały wnętrze samochodu i z zaskakującą niewinnością nawiązywały do osoby, która była daleka od doskonałości.

Nieskazitelność to cecha, którą Winslow straciła wraz z dniem naszego pierwszego spotkania.

Na swój przedziwny sposób czułem się w pełni odpowiedzialny za jej zniszczenie, chociaż było ono nieuniknione. Prędzej czy później krwiożercza otchłań i ją dopadłaby w swoje szpony.

Oszczędziłem Aurelii w tym wszystkim bolesnej samotności, która niosła za sobą istne spustoszenie.

Ja nie otrzymałem takiej szansy. Przez kilka dobrych lat kroczyłem tą szarą drogą w pojedynkę. Od czasu do czasu nawiedzały mnie jednak pewne istoty, od których należało trzymać się z daleka. Niektórzy nazywali je typami spod ciemnej gwiazdy lub ludźmi, którzy bezpowrotnie pogrążyli się w najgorszym gównie tego świata.

Tonąc w błękicie #1 [ZOSTANIE WYDANE]Where stories live. Discover now