Rozdział 3

3.8K 156 43
                                    

Zajęcia ciągnęły się w nieskończoność, a ciekawość zżerała mnie żywcem od środka. Z ogromną trudnością starałam się określić, co tak właściwie czułam pod względem tego podejrzanego spotkania z chłopakiem, którego przecież powinnam unikać jak zasranego ognia. Siłą woli tłumiłam głos, który wręcz krzyczał, abym to odwołała, ale nie mogłam. W tym momencie musiałam odkryć prawdę za wszelką cenę. Nawet własnego bezpieczeństwa.

Tego dnia jedynie kotłująca się mieszanka niepewności, strachu oraz swego rodzaju ekscytacji, pozwalała mi na przetrwanie tych kilkugodzinnych katorg.

Pierwsze dni szkoły zawsze wyglądały tak samo. Były czymś pomiędzy tym najgorszym, a zarazem najlepszym. W trakcie lekcji nie robiliśmy praktycznie nic szczególnego, a jedynie przypominaliśmy sobie najprostsze zasady względem danego przedmiotu. Przemilczałam fakt, że co roku słyszeliśmy dokładnie to samo.

Na swój przedziwny sposób ten początek był dla mnie wybawieniem. W świętym spokoju i bez większych wyrzutów mogłam ignorować smętny monolog nauczyciela i poświęcić ten cenny czas na analizie całej tej pokręconej sytuacji. Jednak im głębiej zaczynałam w to wchodzić, tym mniej elementów się ze sobą łączyło. Największą zagadką wciąż pozostawała tajemnicza dziewczyna, którą zeszłej nocy widziała Lucy. Nie miałam zielonego pojęcia, kim ona była, a brak jakiegokolwiek punku zaczepienia, doprowadzał mnie do istnego szaleństwa.

Chciałam wierzyć, że to nieporozumienie było jakimś głupim żartem, którego nie zrozumiałam, ale Lucy nie zrobiłaby mi takiego świństwa. Problem tkwił w tym, że dziewczyna przecież miała świadomość tego, że wróciłam od razu do domu... No, może faktycznie nie tak od razu, ponieważ najpierw zrobiłam sobie dłuższą przechadzkę po okolicy, ale żadna z dróg nie doprowadziła mnie ponownie do miejsca imprezy. Potrzebowałam chwili na świeżym powietrzu, ponieważ po całym zajściu z braćmi Branham, musiałam oczyścić umysł.

Pragnęłam raz na zawsze wyrzucić Eliota z mojego życia, ale z każdą kolejną sekundą, zaczynałam akceptować fakt, że nigdy nie będzie to możliwe. Już na zawsze pozostanie znienawidzoną częścią mojej przeszłości, która za żadne skarby tego świata, nie da o sobie zapomnieć.

Z rozmyślań wyrwał mnie irytujący dźwięk zdecydowanie zbyt głośnego dzwonka.

Wszyscy uczniowie jak na zawołanie wrzucili swoje szpargały, po czym równo podnieśli się z zajmowanych jeszcze chwilę temu ławek. Ociężałymi ruchami dołączyłam do reszty i już po chwili skierowałam swoje kroki w stronę wyjścia na zatłoczony korytarz. Rozpoczęła się właśnie długa przerwa, a ja już miałam zaplanowane kilka spraw, które koniecznie musiałam zrealizować.

Szczera i przede wszystkim spokojna rozmowa z Davis była dla mnie priorytetem.

Nienawidziłam się z nią kłócić, a nasza relacja w tym momencie nie pozwalała mi skupić się na niczym innym. Czułam potworny ucisk w żołądku na samą myśl, że dziewczyna ponownie zrezygnuje ze wspólnego dialogu. Po cichu liczyłam, że jednak ona również pragnie dojść do sedna całej tej chorej akcji, a wyciągnięte pochopnie wnioski zostaną przez nią cofnięte i ponownie rozważone.

Może to żałosne, ale zdążyłam już zatęsknić za moją najlepszą przyjaciółką.

Od razu ruszyłam w kierunku stołówki, na której miałam największe szanse na odnalezienie poszukiwanej blondynki. Tłumy głodnych oraz rozgadanych nastolatków podążały tuż obok mnie, a moja irytacja zaczynała rosnąć z każdym kolejnym szturchnięciem.

Zaczerpnęłam powietrza, po czym bardzo powoli wypuściłam je z płuc, napawając się w pełni tym uczuciem. Musiałam, chociaż w minimalnym stopniu pozbyć się tego natrętnego wrażenia, które zaczynało się we mnie niebezpiecznie gromadzić.

Tonąc w błękicie #1 [ZOSTANIE WYDANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz