(Natasha Romanoff x Fem!Reader)- Dyktafon

Start from the beginning
                                    

- Powiedziałem ci, żebyś mnie tak nie nazywał - warknął Steve, który w każdym tygodniu zdobywał nowy pseudonim związany z jego pobytem w lodzie. Moja głowa dosłownie pękała od wszystkich głosów, a dotyk Nat na sekundę odwrócił moją uwagę od tego wszystkiego.

- Jak się czujesz? Nie wyglądasz najlepiej - zapytała, ignorując pozostałych, a na jej twarzy pojawiło się zmartwienie. W tamtym momencie byłam tak zdenerwowana, że nawet do niej nie chciałam się odzywać. 

- Dobrze - odparłam zdawkowo, a wstając jej ramię mnie zatrzymało w miejscu. Jej oczy wydawały się nie wierzyć moim słowom.

- Jesteś pewna? Może pomogę ci..

- Nie Nat. Nie chcę żadnej pomocy czy tak trudno to zrozumieć? Zajmij się sobą - odpowiedziałam chłodno, po czym na jej twarzy chwilowo mogłam zauważyć smutek, który szybko przysłoniła sztuczną obojętnością. Wiem, że chciała dobrze, jednak w tamtej chwili nie byłam w stanie normalnie funkcjonować.

- Rozumiem - powiedziała twardym tonem, a następnie odwróciła się w stronę schodów. Patrzyłam jak odchodzi, a ja szybko pożałowałam swoich słów. Zawsze byłyśmy ze sobą szczere, więc praktycznie nigdy nie wdawałyśmy się w dyskusję. Nawet nie zadałam sobie trudu, aby zripostować Starka, który z dyktafonem Petera chodził wokół mnie.

- Tak o to właśnie dwie zabójczynie zwykle zapatrzone w siebie teraz będą udawać, że są na siebie wściekłe.. - resztę jego słów zignorowałam, kiedy poszłam w stronę własnego pokoju.

***

Zawsze mam mocne sny, jednak podczas ostatniego prawie nic nie było w stanie mnie wybudzić. Natomiast poczułam jak czyjeś ramiona potrząsają moim ciałem, a kiedy otworzyłam oczy, ujrzałam nad sobą twarz Natashy. Myślałam, że będzie na mnie zła za ostatnią rozmowę, ale ku mojemu zdziwieniu na jej twarzy znajdował się uśmiech.

- Nareszcie wstałaś. Myślałam, że już cię nie obudzę - powiedziała po chwili ciszy. Jej dłonie lekko bawiły się moją pościelą, a wyraz jej oczu był tak skupiony, że nie potrafiłam oderwać wzroku. Nie codziennie budzę się z widokiem twarzy ukochanej przeze mnie kobiety. 

- Tak przyznaję, że potrzebowałam trochę snu, a jeśli chodzi o wczoraj to byłam.. - zatrzymała moje słowa podniesioną dłonią, co natychmiast mnie uciszyło.

- Nic się nie stało, ja też powinnam domyślić się, że chcesz tylko odpoczynku. Nie jestem zła, a nawet jeśli to nie potrafiłabym się na ciebie długo gniewać - odpowiedziała z typowo czułym uśmiechem, który okazywała jedynie najbliższym. Wokół większości zawsze zachowywała maskę tej silnej osoby, a przy mnie mogła pokazać to co naprawdę czuła. Byłam szczęśliwa, kiedy po raz pierwszy przełamała przy mnie swoje bariery. Nawet Clint wtedy śmiał się, że zaraz zastąpię jego miejsce. Uśmiechnęłam się na to wspomnienie, aż w końcu wróciłam do rzeczywistości. 

- To nie tłumaczy mojego zachowania i naprawdę nie chciałam być wtedy złośliwa - wytłumaczyłam, na co machnęła lekceważąco ręką. Zastanawiałam się czy był jeszcze jakiś powód tak wczesnych odwiedzin.

- Jest coś o czym chciałam z tobą porozmawiać Y/N - odparła po chwili, a w jej oczach pojawił się błysk podekscytowania, co lekko mnie zdezorientowało. 

- Jeśli wstałam już tak wcześnie to słucham - odparłam, czekając z niecierpliwością na to co powie. Jednak ona z uśmieszkiem wyciągnęła przed siebie znajomy dyktafon, a patrząc na moją reakcję odtworzyła nagranie. Obie wpatrywałyśmy się w siebie, kiedy usłyszałam mój własny głos pogrążony we śnie, mamroczący jej imię. Ktoś musiał w nocy zakraść się do mojego pokoju, wiedząc co będę mówić. Było mi tak strasznie wstyd, ponieważ nie było szansy, aby zaprzeczyć wszystkiemu co tam powiedziałam. Mogłabym się jakoś wytłumaczyć, że to był zwykły sen, gdyby nie kilkukrotne ,,kocham cię Nat". Na mojej twarzy poczułam rumieńce, a potem rudowłosa wyłączyła odtwarzacz. Spoglądała na mnie z ciekawością, a ja odwróciłam wzrok na kołdrę. Jej dłoń szybko podniosła mój podbródek, abym na nią zerknęła.

- Nie jestem wścibska, ale to Tony i Wanda przynieśli mi ten dyktafon nad ranem, więc moja ciekawość zmusiła mnie do odsłuchania - wyjaśniła, a moje plany zabójstwa szybko przybrały na sile, zaraz po fali wstydu, którą najsilniej odczuwałam.

- Nat tak bardzo przepraszam. Nie chciałam, abyś tak się dowiedziała i teraz wszystko zrujnowałam - szepnęłam zdławionym głosem, a ja czułam jak łzy zbierają się w moich oczach. Na moje słowa jej twarz wyrażała zdziwienie, a następnie niedowierzanie.

- Y/N niczego nie zrujnowałaś, wręcz przeciwnie. Zbyt długo czekałam na to co zaraz zrobię - zanim zdążyłam ją zapytać co miała na myśli, jej usta już znalazły się na moich. Westchnęłam z ulgą szybko odwzajemniając jej pocałunek. Przyciągnęła mnie do siebie w taki sposób, że siedziałam na jej kolanach, a moja dłoń przeczesywała jej pasma rudych włosów. Jej dotyk był tak intensywny, a z drugiej strony czuły,  jakby bała się mnie zranić. Odsunęłyśmy się od siebie, kiedy zabrakło nam powietrza.

- Czy Peter usunie to z wywiadu? - zapytałam cicho, na co się zaśmiała.

Tymczasem w kuchni w Wieży:

- Dlaczego ubrałaś coś takiego? - zapytał zdezorientowany Vision, widząc dosyć skromny fartuch, a spojrzenia pozostałych nie przypadły mu do gustu.

- To nowy fartuch do gotowania, powtarzałam ci to setki razy - odpowiedziała zirytowana Wanda, a Tony dał znak Peterowi, aby to nagrał.

- Nie powinnaś tego nosić, wyglądasz pięknie, ale czuję się dziwnie, kiedy wszyscy patrzą na ciebie w ten sposób - głos Visiona był cichy, a Stark zaklaskał radośnie w dłonie, czując zbliżającą się kłótnie. 

- Vision wiesz, że nie musisz być o nikogo zazdrosny. Tylko ciebie kocham - głos rudowłosej był przesączony troską.

- Czy wy chociaż raz nie możecie się pokłócić? Dzieciak potrzebuję solidnych materiałów do pracy - odparł miliarder, na co oboje wyszli z kuchni zajęci jedynie sobą. 

- Panie Stark, ja potrzebuję tylko kilka informacji, a ich kłótnie są niepotrzebne..

- Mylisz się! Nawet zabójczynie tygodnia się pogodziły, ale w sumie sam do tego doprowadziłem, więc mam dobry uczynek na koncie. Czy ktoś w tej cholernej wieży może się pokłócić? - wrzasnął wściekły Stark. W odpowiedzi rozległ się potężny huk z góry, a w pomieszczeniu znalazł się zdenerwowany Bucky, który wyglądał,  jakby przeszedł huragan.

- Będę wdzięczny jeśli kiedyś przeze mnie naprawdę trafi Sama piorun - warknął złośliwie, a następnie podszedł do lodówki. Wywiad Petera o początkach Avengersów nie do końca przebiegł tak jak należy.

Avengers One ShotsWhere stories live. Discover now