Bruce Banner - Kemping

418 34 9
                                    

- Przecież Stark nie przeżyje ani jednego dnia w lesie - powiedziałam. On na moje słowa jedynie prychnął urażony. W ten weekend mieliśmy jechać na kemping  po to, aby pozbyć się Starka z Wieży na kilka dni. Pepper zaszła w ciąże i chciała w czasie jego nieobecności przygotować pokój dla dziecka. Miała to być niespodzianka dla Tony'ego, który jako jedyny z wyjątkiem Thora nic nie wiedział. Thor nie został poinformowany o celu tej wycieczki, ponieważ od razu zdradziłby tajemnicę.

- Mnie zastanawia, kto w ogóle wpadł na pomysł, żeby zaszywać się gdzieś w środku lasu - odpowiedział Tony, zakładając ramiona.

- Muszę przygotować zdjęcia z jakiejś wycieczki przyrodniczej poza szkołą na szkolny projekt - wymyślił Peter, układając nasze torby na leżącym pniu . Czasami ten dzieciak ratował nam wszystkim skórę. Był jeszcze dzień, więc mieliśmy dużo czasu na rozłożenie rzeczy. Steve radził sobie najlepiej tak samo jak Loki, który po prostu użył magii.

- Bracie! Rozłóż też mój namiot - zawołał ze śmiechem Thor, natomiast twarz boga kłamstw i psot odzwierciedlała pogardę.

- Nie - nie słyszałam ich dalszej dyskusji, ponieważ Bruce lekko dotknął mojego ramienia. Automatycznie po moim ciele przeszedł dreszcz. Spojrzałam na niego zaciekawiona, a on podrapał się po karku nieśmiało.

- Pomóc ci z namiotem? - zapytał, a ja co prawda umiałam go rozłożyć, ale nie byłam głupia. Chciałam spędzić więcej czasu na rozmowie z doktorem, ponieważ coś w jego osobowości stale mnie przyciągało. Uważałam jego nieśmiałość oraz spokój za urocze, a kiedy przemieniał się w Hulka nie przeszkadzało mi. Kochałam w nim każdą wersję, natomiast myślałam, że wolałby być z Nat niż ze mną. 

- Jasne i dzięki - odparłam, na co się uśmiechnął. Zaczęliśmy rozmawiać o swoich historiach z dzieciństwa, a czas wokół nas upływał. Był naprawdę troskliwą osobą i nie chciał nigdy nikogo skrzywdzić. Uważał się za gorszego w chwili jak stawał się Hulkiem, ale dla mnie dalej był niesamowity. Nie był zbytnio doceniany, co uważałam za idiotyzm.

- Wydajesz się jakiś.. zmartwiony - zauważyłam, a on spojrzał na mnie z wahaniem. Wiedząc, że nie ustąpię, poddał się.

- Staram się kontrolować jakikolwiek stres, aby uniknąć przemiany - powiedział.

- Co miałoby cię zdenerwować w naszym towarzystwie? - zapytałam zdezorientowana.

- Loki i powiedzenie ci, że .. - jego wypowiedź została przerwana przez Wandę oraz Pietro, którzy znowu się kłócili. 

- Pietro! Po raz kolejny ci powtarzam, że nie możesz się ścigać z dzikimi zwierzętami - warknęła rudowłosa, na co jej brat przewrócił oczami.

- Ale to jest zabawne - jęknął jak rozżalone dziecko. Mina Wandy w tej chwili wydawała się bardzo wściekła. Czasami dziwiłam się, że jeszcze żyje.

- Jeśli tu gdzie będziemy spać są dzikie zwierzęta to ty dzieciaku będziesz mógł zanieść do szkoły zdjęcia naszych rozszarpanych ciał - powiedział sarkastycznie Stark. Nawet na kempingu nie mogliśmy uniknąć żadnych komplikacji. Po tym jak zaczynało się ściemniać, staraliśmy się wybrać z kim dzielimy namiot. Wanda była z Visionem, Stark z Peterem, Steve z Nat, Pietro z Clintem, Thor o zgrozo z Lokim, co pozostawiło mnie z Bruce'm. Cieszyłam się wewnętrznie, a na policzkach Bannera mogłam dostrzec lekki rumieniec. Czy to możliwe, że wstydził się dzielić ze mną namiotem? Nie brałam pod uwagę możliwości, że jest mną zainteresowany, ponieważ robienie sobie fałszywej nadziei prowadzi do cierpienia. Położyłam się w śpiworze obok Bruce'a, który był zwrócony do mnie twarzą, więc ciężko było mi zasnąć z powodu jego obecności. Czułam się z nim bezpiecznie, jednak sama ekscytacja nie pozwoliła mi zasnąć. Zauważył to i zaczął nucić jakąś melodię pod nosem. Jego głos był piękny, dlatego po jakimś czasie zamknęłam oczy, zasypiając. Ze snu wybudził mnie jakiś szelest, a otwierając oczy zobaczyłam przerażający wyraz twarzy dosłownie tuż nad moją twarzą. Przestraszyłam się i zaczęłam krzyczeć. Obudziło to Bruce'a który usiadł w ciągu sekundy, a widząc postać zaczął się zmieniać w Hulka. Przez to, że stawał się coraz większy, można powiedzieć, że nasz namiot już nie jest do naprawy. Nie zdążyłam nawet nic zrobić, kiedy wielka dłoń Hulka odsunęła mnie za siebie, aby mnie osłonić. Rozległ się chichot, który niestety należał do znanej osoby. Loki zaczął się śmiać, a za pomocą swojej dłoni stworzył zieloną kulę światła, która pokazała nam jego twarz. Moje serce biło jak oszalałe, natomiast Bruce nie wydawał się uspokajać. Zaczął ścigać Lokiego, któremu uśmiech zszedł już z twarzy. Wszyscy w tym czasie wyszli już z namiotów.

- W końcu coś się dzieję! - zawołał Pietro, a Wanda uderzyła go w głowę. 

- Znowu renifer sprawia problemy - skomentował Tony.

- Bracie uważaj na dzikie zwierzęta ! - rozległ się głos Thora.

- Stawiam 10 dolarów, że Bruce wygra - założyła się Nat z Clintem. Ja tylko westchnęłam, czekając aż to się skończy. Loki co chwilę się teleportował, zmieniając swoje położenie. W końcu miałam tego dość.

- Bruce proszę przestań! Nie musisz już go gonić - zawołałam, a mój głos wydawał się go na chwilę zatrzymać. Odwrócił się w moją stronę, a po tym jak wyciągnęłam rękę, zaczął się do mnie zbliżać. Kiedy był na tyle blisko, że położył swoją większą dłoń na mojej, uśmiechnęłam się łagodnie.

- Oho zaraz się zmieni, lepiej przynieście mu jakieś ubrania chyba, że chcecie popatrzeć - ostrzegł Tony, na co przewróciłam oczami. Po chwili Hulk powrócił do swojej normalnej formy, a ja odwróciłam głowę, aby dać mu się w coś ubrać. Kiedy się ubrał, jego głos wydawał się lekko wstydliwy, ale i wdzięczny.

- Dziękuję Y/N za uspokojenie mnie - powiedział cicho, za to pozostali zaczęli wracać do namiotów, żaląc się, że chcą wrócić do domu.

- Nie ma za co. Loki był idiotą, ale dziękuję za to, że w każdej chwili byłeś gotowy mnie obronić - powiedziałam, po czym pod wpływem emocji go pocałowałam. Wydawał się zaskoczony oraz nie ruszał się, dlatego się odsunęłam, próbując zataić bolesne uczucie odrzucenia.

- Przepraszam, ja tylko .. - tym razem to jego usta naparły na moje, a ja nie wahałam się odwzajemnić pocałunku. Jego dotyk był czuły oraz miły, dokładnie to co spodziewałam się po jego osobie, a nawet lepiej. Odsunęliśmy się po chwili z uśmiechami na twarzach, natomiast pewien incydent sprawił, że musieliśmy szybciej wrócić do domu.

Kilka godzin później w Wieży:

- Dlaczego tak szybko wróciliście? - zapytała zdezorientowana Pepper, a nasze spojrzenia skierowały się karcąco w stronę Thora oraz jego brata.

- Ponieważ Thor wystraszył się kolejnej sztuczki Lokiego i przypadkiem sprawił, że piorunem trafił w drzewo, co spowodowało pożar - wytłumaczyła Nat z dezaprobatą. 

Avengers One ShotsWhere stories live. Discover now