Tony Stark x Doctor Strange - Kajdanki

428 24 8
                                    

- Dlaczego wcześniej nie zabiliśmy reniferka ? - zapytał sarkastycznym tonem Stark.
- Nie wiem dlaczego wierzyliście w jego resocjalizacje, ale przez to muszę się teraz z tym użerać - warknął Strange, podnosząc swoją dłoń zakutą w kajdanki. Każdy dzień w Wieży bywał zaskoczeniem, a zwłaszcza jeśli były w to wmieszane pomysły boga kłamstw i psot. Tym razem padło na miliardera oraz Strange'a, którzy byli zakuci w kajdanki, a ich zniszczenie było niemożliwe. Magia Lokiego przechytrzyła ich wszelkie próby.
- Mogłeś równie dobrze nas nie odwiedzać - wymamrotał Stark, który nie mógł znieść marudzenia kogoś innego niż własnego.
- Ukrywam się przed Wongiem, a to jest ostatnie miejsce, w którym by mnie szukał - powiedział czarodziej.
- Co za zaszczyt..
- Możecie się w końcu zamknąć ? Kłótniami nie znajdziecie sposobu na zniszczenie tych kajdanek - zauważyła Nat, która przechodziła koło salonu.
Tony przewrócił jedynie oczami, a następnie skierował się do kuchni, aby wypić kawę. Jednak kiedy wziął kubek do ręki, Strange pociągnął go, próbując pójść w inną stronę. Spowodowało to, że cała zawartość wylądowała na stroju czarodzieja.
- Stark - warknął groźnie Stephen.
- Nawet nie próbuj tego zwalać na mnie. Tak trudno stać spokojnie, abym się mógł napić?
- Mogłeś powiedzieć co chcesz zrobić, bo jeśli nie zauważyłeś ciężko mi odejść gdzie indziej - wymamrotał sarkastycznie, na co Tony przewrócił po raz kolejny oczami. Z jednej strony czuł napływającą irytację w stronę gościa, a z drugiej ich rozmowy zawsze pozostawiały w nim pragnienie dłuższej obecności czarodzieja, czego absolutnie nie potrafił wytłumaczyć. Często się ze sobą kłócili, a ich sarkazm dominował w większości rozmów. Natomiast coś w osobie Strange'a było zbyt nieodpartego, co stale zajmowało myśli miliardera. Otrząsając się ze swoich myśli, Stark wziął ręcznik oraz nasączył go wodą. Odwrócił się w stronę zdezorientowanego czarodzieja oraz zaczął wycierać plamę z jego koszuli. Dotyk sprawił, że przez ciało Strange'a przeszły dreszcze, na co zadrżał. Uśmieszek na twarzy miliardera sugerował, że zostało to zauważone.
- Co ty wyprawiasz Stark?
- Wiem, że rzadko bywasz przez kogokolwiek dotykany, ale to jeszcze nic ponad zmysłowego, co potrafię zrobić - odpowiedział Tony, a zaskoczenie wypełniło rysy Stephena. Miliarder jak gdyby nic kontynuował powolne czyszczenie jego koszuli, a Strange w pewnej chwili się odsunął, czując, że jego reakcja wychodzi z pod kontroli.
- Wystarczy, poradzę sobie sam - wymamrotał, a Tony z uśmieszkiem odłożył ręcznik. Resztę dnia spędzili na sarkastycznych dyskusjach wśród członków zespołu.

***
- Chyba nie myślisz, że wezmę z tobą prysznic Stark ? - zapytał kpiącym tonem Strange w łazience.
- Jak wyobrażasz sobie zrobienie tego inaczej, gdy jesteśmy skuci kajdankami? Poza tym nikt na twoim miejscu nie przepuściłby takiej okazji, więc ciesz się tym - mrugnął pod koniec swoich słów, a bicie serca czarodzieja przyspieszyło. Nie do końca potrafił zrozumieć swoje reakcje, ponieważ wcześniej posiadał je wyłącznie w relacjach z kobietami. Natomiast teraz mimo sporów z miliarderem, jego uczucia były zupełnie inne niż do kogokolwiek.
- Poczekam, aż to zniszczymy - wymamrotał czarodziej, za to jego kroki zostały zatrzymane przez Tony'ego, który nie zamierzał się ruszyć z miejsca.
- Sam powiedziałeś, że czujesz się brudny po tej kawie, a zniszczenie tego ustrojstwa zajmie trochę czasu. Dlaczego nie użyjesz swojej pelerynki do zakrycia się? To nie tak, że ją zabiorę podczas twojej kąpieli - skomentował z uśmieszkiem, na co Strange przewrócił oczami oraz zastanawiał się. Przekonanie Lokiego do cofnięcia zaklęcia zajmie dużo czasu, więc nie miał wyjścia. Wszedł do kabiny, którą częściowo zamknął, ponieważ połączone dłonie w tym przeszkadzały. Peleryna zasłoniła miejsca, które według niego Tony nie powinien widzieć. Czuł się zawstydzony oraz skrępowany, ale wziął głęboki oddech i próbował normalnie wziąć prysznic.
- Nigdy nie sądziłem, że znajdziemy się w takich okolicznościach - zaśmiał się Tony, a twarz Strange'a zmarszczyła się w irytacji oraz w czymś, czego nie potrafił rozszyfrować.
- Zamknij się Stark.
- Dlaczego ty tego nie zrobisz? - odpowiedział, przyglądając się jak peleryna stara się nadążać za ruchami Strange, aby móc go zakryć. Z kolei policzki jej właściciela zarumieniły się niekoniecznie w złości.
- A mogłem się zmierzyć ze złością Wonga - wymamrotał Strange, wzdychając.

***
- Co masz na myśli mówiąc, że nie zniszczysz tego ustrojstwa?! - warknął Strange, a mina Lokiego dalej wyrażała widoczne zadowolenie.
- Bardzo przykro mi stwierdzić, że zaklęcie dosyć się wydłużyło i trochę zajmie zanim się skończy. Nic nie mogę zrobić - odpowiedział jedwabistym głosem, nie ukrywając swojego uśmieszku.
- Każdy wie, że kłamiesz reniferku - na słowa miliardera, twarz boga zmarszczyła się w zirytowaniu na pseudonim. Wiedząc, że nic nie uda się z nim ustalić, zwrócili się do Thora.
- Dlaczego nie użyjesz młota, aby zniszczyć te kajdanki? - zapytał Strange, a Thor pokręcił głową z uśmiechem.
- To chyba pierwszy raz, kiedy mój brat miał rację wycinając komuś numer, więc nie pomogę wam. Nawet lady Wanda uważa że to było świetne! - blondyn się zaśmiał, a Stephen westchnął zdenerwowany. Cała ta sytuacja zdawała się bawić wszystkich oprócz jego. Przez całą bliskość z miliarderem, zauważył jak jego uczucia stale się zmieniają, a to go przerażało. W życiu by nie uwierzył, że kiedykolwiek zdobędzie taką sympatię do słynnego Tony'ego Starka. Kiedy próbował pociągnąć za sobą miliardera dalej, peleryna zdecydowała się dołączyć do planu Lokiego. Popchnęła z całej siły ciało Starka, który potknął się oraz wylądował na czarodzieju. Oboje upadli na podłogę w taki sposób, że Stark przygwoździł go do ziemi. Peleryna z kolei objęła ich na tyle mocno, że nie mogli wstać.
- Co ty robisz? Wypuść nas! - zawołał Strange, który aktualnie znajdował się pod miliarderem, a Tony uśmiechał się, poruszając zalotnie brwiami. Natomiast peleryna, ogłaszając swój sprzeciw, mocniej zacisnęła się na nich obojgu.
- Czy jeśli to zrobię to nas puścisz w spokoju? - zapytał czarodziej, a peleryna poruszyła się entuzjastycznie, dając znak, że się zgadza. Stephen sam nie wierzył w to co zamierza zrobić, ale nie miał wyboru. Zanim Stark zdążył zapytać, co jest grane, Strange podniósł głowę i zamknął ich usta w pocałunku. Tony przez chwilę zamarł, jednak później odwzajemnił pocałunek z pełnym zaangażowaniem. Zadowolona peleryna uwolniła ich z uścisku, a kiedy oderwali się od pocałunku, zauważyli zadowolenie na twarzach pozostałych.
- Mam pytanie - zakomunikował w pewnej chwili Sam.
- Tylko nie to - wymamrotał Clint.
- Czy jeśli metalowe ramię Bucky'ego zostanie z kimś skute kajdankami to jak ktoś mu je odczepi to się od siebie uwolnią? - wyraz zaskoczenia oraz dezaprobaty pozostałych był wystarczającą odpowiedzią.

Avengers One ShotsWhere stories live. Discover now