II.VIII

152 12 48
                                    

Niemalże wybiegli ze sklepu, a ich ciężkie kroki były praktycznie niesłyszalne pośród krzyków ludzi. Tłum dorosłych czasem i z swoimi pociechami przepychali się do przodu i to w całkowicie przeciwną stronę niż oni szli żeby sprawdzić co się stało. Ryży zagryzł zęby wydając z siebie ciche syknięcie kiedy ponownie poczuł jak ktoś szarpie go do tyłu. Obrócił niego głowę w bok by napotkać spojrzenie szatyna który wcale nie był w lepszej sytuacji, wręcz przeciwnie. Jego zdolności fizyczne były poniżej średniej, a przynajmniej tak było jeszcze za czasów kiedy był w Portówce. Nie byłby w stanie przecisnąć się przez taki tłum bez najmniejszego kłopotu, na dodatek jego zdolność wcale nie mogłaby mu pomóc czy nieco tego ułatwić. Chuuya miał na tyle uproszczone zadanie dzięki temu, że mógłby wznieść się w powietrze za pomocą swojej zdolności, niestety nie mógłby zrobić tego samego z brązowookim. Co prawda jego zdolność działała tylko poprzez dotyk więc jeśli przypadkiem nie musnąłby jego skóry bądź włosów, a dzięki temu, że miał na sobie rękawiczki, zadanie byłoby bardziej ułatwione, jednak grawitacja nie zadziałaby bezpośrednio na Osamu przez co nie mógłby zniwelować jego wagi. Tak jak jeszcze za starych czasów był to nieco mniejszy problem przez to, że ten ważył od niego mniej, tak teraz by to nie przeszło bo już na pierwszy rzut oka było widać, że ten wreszcie ma odpowiednią wagę ciała do swojego wzrostu.

Zaklął dość głośno chociaż i tak nikt praktycznie nie zwrócił na to uwagi oprócz małych dzieci, które zdołały to wychwycić spośród całego tego rabanu. Nakahara posłał porozumiewawcze spojrzenie w stronę drugiego na co ten tylko kiwnął głową. Ryży przepychając się dotarł do niego i już nawet nie dbając czy przypadkiem kogoś nie potrącili pomógł młodszemu wejść na pewniejszy grund z czego ten od razu skorzystał i wyciągnął swój telefon. Nie dzwonił nie widząc sensu w takim działaniu gdyż i tak pewnie nie udałoby mu się przekrzyczeć tego wszystkiego, a ci którzy go znali doskonale wiedzieli, że byłby w stanie być głośniejszym nawet od tramwaju jeśli by chciał i się przyłożył. Zamiast tego wszedł w czat i napisał do swojego partnera z Agencji czy przypadkiem nie jest gdzieś w okolicy. Z ulgą przyjął niemalże natychmiastową odpowiedź twierdzącą, a kąciki jego ust drgnęły nieco do góry kiedy ten od razu zapewnił, że nie będzie go nigdzie podwoził.

Niebieskooki obserwował w ciszy jak ten wymienia z drugim wiadomości czując jak powoli zaczyna się denerwować. I to wcale nie było tak, że echa jego wcześniejszych uczuć sprawiały, że czuł się zazdrosny o ten praktycznie niewidoczny uśmiech na ustach detektywa. Po prostu im więc tak siedzieli tym większe prawdopodobieństwo, że to coś co spowodowało taką panikę zwyczajnie ucieknie im z przed nosa. A jeśli był to ich wróg, a oni pozwolą mu tak po prostu odejść? Prychnął pod nosem odwracając się na pięcie i ignorując palące spojrzenie mężczyzny na swoich plecach ruszył przed siebie pomagając niektórym którzy się wywracali przez to ile ludzi napierało od tyłu. Dopiero po kilkunastu sekundach jego pole widzenia nieco się oczyściło, a on mógł dostrzec dwie kobiety oraz trzech mężczyzn jakby w transie atakujących siebie nawzajem. Egzekutor był pewny, że atakowali również innych ludzi dopóki ci nie uciekli. Na domiar złego dookoła rozprzestrzeniał się ogień którego dym mógł zauważyć chwilę temu gdyby spojrzał w górę. Jego nogi same poniosły go przed siebie jak gdyby doskonale wiedziały w którą stronę się kierować by dotrzeć do celu. Wyminął zajętych sobą Japończyków rozumiejąc, że nawet jak zainterweniuje to najwyżej stanie się ich celem.

On za to szedł w stronę z którego dochodził niemalże obłąkańczy śmiech. Znał go aż za dobrze kojarząc go tylko i wyłącznie z lochami oraz wilgocią cel będących w nich. Doskonale pamiętał jak jeszcze wcale nie tak dawno był zmuszony współpracować z maniakiem samobójstw żeby odbić go z rąk obcej organizacji, a później został pozostawiony sam sobie po użyciu korupcji, a ten wrócił sobie bez żadnych problemów na swoje miejsce. Pamiętał jak jedna osoba, najpewniej Higuchi, zaproponowała by pójść do niego i opatrzyć jego nowo powstałe rany za co Akutagawa ją zbeształ tłumacząc, że jeśli jakkolwiek go dotknął, a on będzie miał swoją maskotkę to tylko dadzą mu pretekst do uruchomienia swojej zdolności. Jednocześnie nie chciał w to za bardzo wierzyć. Wiedział, że jego wypuszczenie lub ewentualnie ucieczka zawsze kończyła się tylko i wyłącznie w jeden sposób, zupełnie jakby miał to wkodowane. Niezależnie od tego czy taki zamiar miał od początku czy może raczej nawet o tym nie pomyślał zawsze kończyło się na cudzej krzywdzie. A Chuuya mógł z własnego doświadczenia powiedzieć, że to nie jest w żadnym wypadku przyjemnym doświadczeniem.

Us life || Soukoku ||Where stories live. Discover now