II.I

215 22 33
                                    

W biurze Zbrojnej agencji detektywistycznej panował przyjemny szum. Kartki były przekładane z miejsce na miejsce, pióra sunęły po papierze, członkowie przechadzali się pomiędzy biurkami oraz rozmawiali, a pewnien szatyn jak zwykle wylegiwał się na kanapie ku wściekłości jego partnera. Ten widok zawsze uspokajał Atsushiego. W końcu nie ważne co się stanie oni wyjdą z tego tylko silniejsi niż przedtem i z zwycięstwem słusznie zasłużonym. Idealnie pokazywał to aktualny stan agencji i to z czym musieli się niedawno zmierzyć. Kilka dni temu udało się im pokonać ostatecznie Gildię. Organizację uzdolnionych z Ameryki, która przybyła do Japonii w poszukiwaniu Księgi. Na szczęście udało się im ich pokonać. Według jego mentora była to zasługa tego, że jego partnerem był Akutagawa jednak nie sądził by to było możliwe. Nienawidzili się od samego początku, nie byliby w stanie stworzyć dobrego duetu, nawet gdyby się starali ze wszystkich sił to ich niechęć do siebie z pewnością by to zaprzepaściła.

Wzdrygnął się i odruchowo odwrócił głowę w stronę hałasu, który rozniósł się po pomieszczeniu. Kunikida jednak wyraźnie nie robił sobie nic z przelotnych spojrzeń współpracowników, którzy byli już do tego przyzwyczajeni i nadal krzyczał na mężczyznę, który od początku dnia praktycznie tylko spał. Usprawiedliwiał się natomiast faktem, że przecież i tak nie mając nic do roboty oraz należy im się trochę odpoczynku po ostatniej akcji. Doppo jednak wyraźnie nie chciał przyjąć tego jako argumentów (zwłaszcza, że drugi miał zaległe raporty do nadrobienia oraz dostali przecież dzień wolnego od prezesa). Białowłosy uśmiechnął się tylko pod nosem z zakłopotaniem nie wiedząc czy powinien się wtrącić czy raczej nie. Mimo wszystko wolałby żeby nikt się nie kłócił, ale widział, że jego interwencja nic nie da.

Tanizaki również wyglądał na lekko skołowanego jednak z zupełnie innego powodu. Jego siostra przyczepiła się do niego jak rzep i wyraźnie nie zamierzała dać mu zasmakować wolności w najbliższym czasie. Yosano siedziała przez większość czasu w swoim gabinecie jednak wyszła jakiś czas temu na zakupy bo podobno skończyły się jej bandaże. Atsushi był prawie pewny, że wróci z nową torebką. Ranpo za to jak to Ranpo siedział na biurku otwierając coraz to nowsze paczki słodyczy i w trybie natychmiastowym transportując je do swoich ust by rozkoszować się ich smakiem przy czym z zaangażowaniem pomagała mu Kyouka, którą jako jedyną dopuszczał do swoich zapasów. Atmosfera wydawała się być niemalże sielankowa i nadal taka była do czasu aż ich szef nie otworzył drzwi dumnie wchodząc do środka.

Jak na zawołanie wszelakie śmiechy ucichły, a nawet niedoszły samobójca poniósł się z swojego miejsca by należycie się przywitać. Nakijama spoglądając na niego kątem oka dostrzegł coś w postawie starszego czego nie mógł zrozumieć. Miał wrażenie, że jest jakaś inna jednak nie sądził żeby to była prawda. Pewnie mu się wydawało. Siwowłosy miał niezwykle poważny wyraz twarzy, a w dłoniach trzymał niebieską teczkę najpewniej wypełnioną dokumentami nowej sprawy. Kiwnął w ich stronę głową dając im do zrozumienia, że nie muszą stać na baczność po czym położył ją na biurku swojego zastępcy, który jakby komunikując się ze starszym telepatycznie od razu ją otworzył oraz zaczął przeglądać dokumenty.

— Postanowiliśmy przedłużyć sojusz z portową mafią — oznajmił donośnie tłukąc nieskazitelną ciszę na kawałki. Na twarzach wszystkich członków oprócz Ranpo i Dazaia pojawiło się niedowierzanie. — Normalnie sojusz zakończyłby się wraz z pokonaniem Gildii jednak pojawiła się nowa okoliczność, której nikt nie przewidział. Kunikida, przedstaw proszę sprawę — zwrócił się do blondyna, który już zdążył się zapoznać z treścią tego co zostało mu dane.

— Tu piszę, że szef jednego z domów publicznych podlegających Portowej Mafii - Tanaka Takashi - został zamordowany zaraz po walce Atsushiego i Akutagawy z Fitzgeraldem. Nikt nie jest w stanie stwierdzić przyczyny zgonu, jedynie wiadomy jest krwotok wewnętrzny, ale nie ma do niego żadnych podstaw. Przy ciele została zostawiona kartka na której było napisane "Ani agencja ani portowa mafia nie są w stanie mnie powstrzymać." — zakończył, a w pomieszczeniu zapanowała cisza, której nie przerwała nawet mucha.

Wszyscy zrozumieli co to oznaczało. Skoro została wspomniana agencja to nie mogły być tylko porachunki mafii z jakimiś gangami lub przemytnikami. Szarooki dodał jeszcze to co udało się w miarę ustalić, a heterohromik zadrżał po usłyszeniu daty zgonu. Nie mogło to być wiele później po jego walce z Amerykaninem. Nie było tego wiele, naprawdę mało jak na możliwości mafii co tylko podkreślało powagę sytuacji. Mimowolnie osiemnastolatek zaczął rozmyślać, a im więcej teorii tworzył tym bardziej ogarniała go zgroza. Nie podobało mu się to wszystko. Co prawda mogło to być nic istotnego, a ktoś po prostu miał rachunki do wyrównania jednocześnie z nimi i portówką (marne pocieszenie) jednak miał wrażenie, że to nie to. Że było to coś ważnego. Spotkanie zostało ustalone na jeszcze dzisiaj za mniej niż godzinę na co chyba już wszyscy zareagowali lekkim niezadowoleniem, choć uważał, że powodem jest tak późne dowiedzenie się o tym. W międzyczasie zdążyła przyjść Yosano, a gdy sytuacja została jej po krótce wyjaśniona ona też w żadnym stopniu nie wyglądała nawet na minimalnie zadowoloną czy chociażby neutralną. Kiedy wszyscy zbierali się już do wyjścia nastolatek skierował swoje kroki w kierunku swojego mentora.

— Hm? Coś się stało Atsushi-kun? — Zapytał kiedy ten stanął przed nim bez słowa na co na jego policzkach pojawił się lekki rumieniec zdenerwowania.

— Myśli pan, że będzie tam Akutagawa? — Spytał z niepokojem. Co prawda złożył mu obietnice, że nikogo więcej nie zabiję przez okres sześciu miesięcy* jednak nie za bardzo mu w tej kwestii ufał. W końcu był sobą, prawda? A wyjątkowo łatwo dało się go wyprowadzić z równowagi przez co dochodziło bardzo często do przemocy i pozbawiania lub próbowania pozbawienia kogoś życia. W odpowiedzi usłyszał tylko cichy chichot.

— Nie sądzę żeby zabrano go na takie spotkanie, nie musisz się obawiać — odpowiedział mu z szerokim uśmiechem. — Z resztą nie bylibyście nawet tam sami no i mamy sojusz. Akutagawa jest raczej na tyle rozsądny by cię nie zaatakować, a przynajmniej nie od razu.

Bardzo pocieszające — przeleciało młodszemu przez myśl jednak nie powiedział tego na głos. Jakby na to nie spojrzeć to Dazai-san miał rację, zdawał sobie sprawę z tego, że ten nie był na tyle głupi by tak po prostu się na niego rzucić niczym rozwścieczony pies jednak podświadomy strach pozostał. Przecież miał dobre powody.

— Już nie rób takiej miny, będzie dobrze. Uratuje was wszystkich dzięki swoim super zdolnościom! — Wykrzyczał kręcąc się dookoła co faktycznie nieco uspokoiło jego ucznia. Skoro żartował to nie mogło być tak źle prawda? — Ale chwila — zatrzymał się gwałtownie, — czy to nie znaczy, że pojawi się tam też- — jego twarz wykrzywiła się w grymasie, a zanim zdążył zapytać co się stało oraz on mógł dokończyć swoją wypowiedź wyższy od nich blondyn rzucił w głowę szatyna idealnie w środek czoła ołówkiem. — Kunikida-kun to bolało! — Jęknął przesadnie.

— Zamiast się wydurniać mógłbyś zrobić choć raz coś pożytecznego! — Krzyknął na niego. Swoją drogą, robił to już tak często, że Atsushi był pewien, że miał wpisane to w swój harmonogram.

— Ale ja właśnie deklaruje to, że sprzedam za was duszę! Jak możesz być taki okropny?!

Dalej potoczyło się już samo. Na początku przyglądał się temu z boku próbując się wtrącić jednak po kilku minutach zrezygnował. Odszedł w stronę Tanizakiego, od którego wyjątkowo odeszła siostra bo musiała iść do łazienki, po czym wymienił się z nim zdaniami na temat obecnych okoliczności. Świerzbiła go skóra, włosy na karku stawały dęba. Czuł, że niedługo coś się stanie.

***

*Nie pamiętam już kiedy Aku złożył tą obietnice. Na potrzeby opowiadania byłoby też chyba lepiej gdybym to po prostu dała przed akcją, która teraz się rozgrywa no bo później nie będą nawet o takich rzeczach myśleć.

Edit: (Tekst po kiepskiej, ale jednak korekcie)

Us life || Soukoku ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz