I.III

312 34 20
                                    

Chuuya miał nadzieję, że załatwią to szybko i od razu po tym pozbędzie się Dazaia ze swojego mieszkania. Nie chciał by jakakolwiek jego własność ucierpiała z winny szatyna, zwłaszcza, że naprawdę się starał by jak najlepiej urządzić to miejsce. Specjalnie pytał nawet o porady Ozaki, a nienawidził prosić o pomoc. Chciał mieć bezpieczną przystań gdzie nie będzie się musiał niczym martwić. Chciał mieć miejsce, które będzie mógł nazywać domem i chyba nawet mu się to udało. Gdzieniegdzie dało się dostrzec trochę rzeczy, pamiątek, związanych z jego życiem. Trafiając do portówki nie miał ze sobą niemal niczego. Nie miał możliwości żeby wrócić do kryjówki Owiec i wziąć swoje rzeczy. Nie po to poszedł na układ z Dazaiem żeby ich narażać. Jednak nie mógł tego tak po prostu odpuścić i choć brzmiało to trochę desperacko wrócił się do miejsca gdzie Shirase go dźgnął po czym zabrał ze sobą nóż. Aktualnie leżał w jakimś kartonowym pudełku schowany gdzieś za meblami. Pierwszą rzeczą, którą natomiast wyniósł z mafii był kapelusz należącego wcześniej do byłego szpiega oraz partnera Paula Verline'a, Rimbauda. Dostał go od Moriego jako znak przynależności, dokładnie w taki sam sposób w jaki Dazai dostał stary płaszcz szefa. Trzecią rzeczą była natomiast filiżanka, tym razem od Koyo. Miała ładny wzór w kwiaty i złotą rączkę. Nakahara naprawdę musiał się postarać by jej przypadkiem nie potłuc. No i trzecią rzeczą była miarka od Dazaia. Na początku się zdziwił jednak kiedy tylko usłyszał żeby ją trzymał na wszelki wypadek jakby urósł jakiekolwiek nikłe pozytywne uczucia zniknęły. Tamtego dnia Osamu trafił do Moriego z zwichniętym palcem u ręki. Przez kolejne dwa dni narzekał jak go to boli co okropnie irytowało starszego.

Kiedy tylko wszedł po schodach i otworzył mieszkanie przed niego wepchnął się Dazai rozglądający się do okoła z zaciekawieniem. Przedpokój był pomalowany na biało, a na całej podłodze (również w innych pokojach) były rozłożone płytki. Po prawej stronie stała szafa za to po lewej wycieraczka i podstawka na buty oraz wieszak. Dazai jednak ani trochę się tym nie przejmując pognał przed siebie ku irytacji partnera, który będzie musiał zamiatać podłogę z brudu młodszego. Poszedł za nim oczywiście uprzednio zdejmując płaszcz i obuwie by zastać go w salonie kiedy z dziecięcą ekscytacją bawił się włącznikiem światła. Zaraz potem ciągnąc dłońmi po niebieskiej ścianie podszedł do komody by zacząć otwierać i zamykać szuflady. Zanim Chuuya zdążył cokolwiek krzyknąć w jego stronę od razu poszedł na środek pomieszczenia gdzie znajdował się stolik kawowy oraz kanapa i cztery fotele. Dwa naprzeciw mebla i po jednym po każdym boku. Szatyn rzucił się z wyszczerzem na twarzy na materac po czym wziął jedną poduszkę, którą po chwili przytulił. I znowu, zanim Nakahara zdążył cokolwiek powiedzieć jego partner znowu zniknął niewiadomo gdzie. Po chwili znalazł go w łazience gdzie siedział po turecku na pralce i co chwila włączał i wyłączał kran. Rudowłosy dostrzegł też ku swojemu niedowierzaniu odcisk buta w wannie na co już nie wytrzymał.

— Co ty robisz idioto?! Zaraz mi cały dom zasyfisz! — Krzyknął w jego stronę. Nie zmieniło to jednak w wyrazie twarzy Dazaia kompletnie nic, nadal się uśmiechał jak głupi do sera i tulił do piersi zieloną poduszkę. W jego oczach dostrzegł natomiast jakieś nie znalezione wcześniej tam ciepło. Ekscytację? Nonsens, przecież nie ekscytował by się zwykłym mieszkaniem, sam pewnie miał zapewnione od mafii o wiele lepsze. — Zejdź z tej pralki — bardziej wydał polecenie niż poprosił zaciskając przy tym nieprzyjemnie swoje zęby.

— Nieeee~ Oj, nie patrz tak na mnie jakbyś miał mnie zaraz bez żadnych skrupułów zagryźć na śmierć. Nic przecież nie robię — jego usta wykrzywiły się w tak zwany dziubek, a jego twarz skrzywiła się nieco. Oparł się plecami o wiszący nad pralką kaloryfer i uśmiechając się szerzej zaczynając wymachiwać nogami.

— Roznosisz mi swój bród po domu. A w sumie nic dziwnego, że tak się cieszysz na widok łazienki. Pewnie nigdy jej nie widziałeś wnioskując po tym jak cuchniesz.

Us life || Soukoku ||Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ