ROZDZIAŁ XXII

3 2 1
                                    


Rei była właśnie na placu w Świątyni, gdy usłyszała zatrzymujący się samochód, spojrzała w tamtą stronę z nadzieją, lecz była to złudna nadzieja. Jak mogła pomyśleć, że to właśnie jej ojciec przyjechał, że właśnie teraz coś się zmieniło. Cały czas miała nadzieję, która była niepotrzebna. Przecież jej ojciec nigdy się nią nie interesował, nigdy nie pamiętał o niej i jej świętach, tak samo nie pamiętał o rocznicach, ani niczym innym. Więc czemu tym razem miało być inaczej? Przecież on napewno nie pamięta. Znów zrobiło jej się smutno. Przecież dziś była 13 rocznica śmierci jej mamy, sądziła, że może właśnie dziś jej ojciec się zjawi, przecież kochał jej matkę.
Nagle z rozmysłem wyrwał ją głos.

— Rei, mogłabyś tu przyjść?

— Już idę dziadku!

Odłożyła miotłę i ruszyła do dziadka.

— Stało się coś? — Spytała Rei.

— Nie moje słoneczko, po prostu, chciałem byś coś załatwiła dla mnie na mieście.

— Dobrze dziadku.

Rei szła szybko we wskazane przez jej dziadka miejsce, do spotkania zostało jej już 5 minut więc przyspieszyła kroku. Odetchnęła z ulgą, gdy zobaczyła, że się nie spóźniła, ale okazało się, że nikogo prócz niej nie ma, więc postanowiła usiąść i poczekać.

— Dzień dobry. — Usłyszała męski głos. – Czy Panienka Rei Hino?

— Dzień dobry. Tak to ja.

— Miło mi. Jestem Otaka Kirosi — przedstawiła się elegancka kobieta.

— Mi również miło, Pani Otaka.

—  Oh mów mi po imieniu, tak będzie prościej.

— Dobrze. A więc pani… przepraszam. A więc Otaka, mój dziadek mówił, że mam coś dla niego odebrać.

— Tak— dokładnie, ale nie tyle dla dziadka, co dla Ciebie.

— Nie rozumiem — przyznała Rei.

— Już wyjaśniam. Rozumiem, że mnie znasz i wiesz kim jestem.

— Tak. Prowadzisz jedną z najsłynniejszych galerii, promujesz młode talenty, do tego…

— Starczy, już starczy. Tak masz rację, ale również prowadzę różne angaże dla wielu firm. I właśnie z tym przychodzę.

— Ale…

— Tak — nie rozumiesz, więc wyjaśniam. — Zaśmiała się kobieta. — Kilka tygodni temu, dostaliśmy list, a w nim było kilka obrazów, zdjęć i grafik. Nie będę ukrywać były cudowne, dawno nie widziałam takiej kreski, takiej dojrzałości,tak dobrze uchwyconych szczegółów i nie tylko. Choć nie mam w zwyczaju zajmowania się zgłoszeniami listownymi, to tym razem postanowiłam, zadziałałać wbrew swoim zasadom. Zapoznałam się z treścią listu, również przyjrzałam się jeszcze raz dokładnie wszystkiemu. Uznałam, że jest to znakomite i pokazałam kilku osobom. W związku z tym mam tu dla Ciebie umowę. Jest ona bardzo obszerna, ponieważ jedna z firm chce z tobą współpracować, byś zrobiła im grafiki oraz zdjęcia, ale też ja chcę podjąć z tobą współpracę na możliwość wystawiania Twoich obrazów i ich sprzedaż. Dlatego to wszystko jest zawarte w jednej umowie. Pytanie tylko, co Ty na to? Szkoda by taki talent się zmarnował.

— Ja, ja…—  zaczęła Rei. — Nie wiem, co powiedzieć…

— Może zróbmy tak, najpierw zapoznasz się z umową na spokojnie i na spokojnie się zastanowisz. A gdy podejmiesz decyzję, to odezwiesz się do mnie i ustalimy pozostałe sprawy.

— Dobrze i dziękuję.

— To czekam na wiadomość od Ciebie i liczę na współpracę, bo szkoda marnować taki talent. Do zobaczenia.

Kobieta odeszła, a Rei została sama z myślami. Nie spodziewała się tego, co właśnie się stało, nie wiedziała też, co o tym wszystkim myśleć. Nigdy nie przypuszczała, że ktoś może być zainteresowany jej bazgrołami jak zwykła je nazywać. Dla niej to tylko miała być odskocznia, gdy miała dużo myśli, zmartwień czy jakiś problemów. Nie sądziła, że ktoś może uważać, że ma talent i może wiele na tym osiągnąć.

— Ech, ten dziadek, muszę mu jednak podziękować — westchnęła głośno i uśmiechnęła się szeroko.

Friends Forever a New Beginning Where stories live. Discover now