ROZDZIAŁ IV

14 3 9
                                    

Dni mijały a dziewczyny spędzały ze sobą dużo czasu. Kolejny, wydawałoby się zwyczajny dzień, zapowiadał się wyjątkowo pięknie. Trzy przyjaciółki umówiły się w parku na wspólny piknik. Oczywiście jak zawsze tą spóźnioną musiała być Usagi.
Biegła szybko alejkami, by jak najszybciej znaleźć się na miejscu, nie przewidziała tylko jednego, że ktoś nagle wyrośnie jej na drodze. Był to wysoki, dobrze zbudowany chłopak , Usagi wpadła na niego z rozpędem, odbijając się od niego jak piłka, by już po chwili upaść pośladkami na ziemię. Zdarzyła krzyknąć tylko z bólu, gdy poczuła na sobie cień tego wielkiego, przypominającego olbrzymiego misia, chłopaka.

— Uważaj niezdaro —krzyknął chłopak — parz co zrobiłaś z moim butami!

— P… p… prze… — zaczęła jąkać sie Usagi.

— Nie dość, że niezdara, to jeszcze jąkała do tego!

— Przepraszam, nie chciałam, to był wypadek! — Udało się w końcu powiedzieć Usagi.

— Wypadek, nie wypadek, ale zapłacisz mi za to!

— Ale ja nie mam pieniędzy...

— A kto powiedział, że pieniędzmi? — Powiedziawszy to mężczyzna nachylił się, by złapać blondynkę za ręce, nie spodziewal się jednak, że nagle ktoś mu przerwie.

— Chyba słyszałeś, że powiedziała przepraszam? — Dobiegł ich zirytowany głos.

— A ty to niby kto? — Zapytał chłopak, z pogardą patrzac na stojąca niedaleko dziewczynę.

— Nie ważne, kim jestem, ważne, że ona Cię przeprosiła i na tym sprawa powinna być zamknięta — rzekła wysoka szatynka.

— Ktoś pozwolił ci się wtrącać? — Wykrzyknął wzburzony chłopak. — Najpierw zajmę się nią, wyczyści to, co pobrudziła, a później zajmę się Tobą.

— Hmmm, a może ja się zajmę Tobą od razu — rzekła brunetka i ruszyła na chłopaka.

Nic niespodziewający się chłopak leżał po chwili na ziemi. Nie poddał się jednak tak łatwo i otrząsnąwszy się z szoku, szybko wstał i zaatakował szatynkę, która szybko uniknęła ciosu i powaliła go jeszcze raz, przy okazji wykręcając mu bark, gdy pociągała za rękę, by go przerzucić przez siebie.

Chłopak zwijał się z bólu, a dziewczyna pomogła w tym czasie podnieś się zdezorientowanej Usagi i odprowadzając ją kawałek, by mogła w spokoju usiąść i poprawić ubranie.

Gdy Usagi dotarła dużo spóźniona na miejsce spotkania, usłyszała, jak jej przyjaciółki o kimś rozmawiają. Okazało się, że mówiły o nowej dziewczynie, która miała dojść do ich klasy od poniedziałku.

— Podobno wyrzucili ją za bójki — powiedział Rei, przytaczając jedną plotek.

— Mówią, że jest bardzo silna —dodała Minako.

— Nie ma przyjaciół, bo wszyscy się jej boją, mieszka też sama bo straciła rodziców —dodała Ami.

Usagi w tym czasie słuchała ich z ciekawością, zastanawiając się, jak mogłaby wyglądać ta dziewczyna.

— Może nie powinniśmy jej już oceniać po tym, co mówią płotki. Zresztą słuchajcie co mnie spoko — zaczęła Usagi.

Po chwili opowiedziała przyjaciółka, co się stało przed przybyciem na spotkanie, że szczegółami opisując całe zdarzenie. Po tej opowieści, reszta dnia minęła im na zabawie, aż trzeba było wrócić do domu.

Następnego dnia okazało się, że ta dziewczyna, która pomogła Usagi, była dokładnie tą samą, o której mówiły Rei, Minako i Ami. Na przerwie, gdy Usagi zobaczyła smakołyki Mako, nie mogła się powstrzymać i  z gwiazdkami w oczach rzuciła się w kierunku nowej dziewczyny, nim ktokolwiek zdążył ją powstrzymać.

— Jakie pyszności — pomyślała Usagi nie zdając sobie sprawy, że powiedziała to na głos.

— Może chcesz spróbować, zapraszam — powiedziała Mako i spojrzała w górę. — O to Ty!

— Yyyu, cześć. Jestem Usagi!

— A ja Makoto, proszę częstuj się!

— Naprawdę mogę? —  Blondynce aż oczy zaświeciły się ze szczęścia. — Jakie to pyszne! Twoja mama super gotuje!

— Sama to zrobiłam —powiedziała Mako, rumieniąc się delikatnie.

— Co? Naprawdę? Ale Ci zazdroszczę! Ja nawet nie jestem dobra w gotowaniu wody na herbatę!

— W sumie to nie ma kto mi gotować, więc musiałam nauczyć się sama — przyznała Makoto.

— Jak to? — Zdziwiła się Usagi.

— Moi rodzice zmarli, teraz mieszkam z babcią, ale ona jest bardzo chora, więc gotuję dla niej i dla siebie.

— Tak mi przykro, ale jesteś naprawdę zdolna!

— Cieszę się, że Ci smakuje.

— Bardzo mi smakuje, mogłabym tak jeść cały czas — krzyknęła Usagi, na co Mako się zarumieniła i cichutko zaśmiała.

— Jeśli chcesz mogę na jutro coś Ci uszykować — powiedział Mako.

—Naprawdę? — Spytala Usagi, a w oczach miała już gwiazdki z szczęścia.

— Będę miała najlepsze i najsmaczniejsze śniadanie ze wszystkich w szkole, a co najlepsze będę miała jedną z najzdolniejszych kucharek jako koleżankę! — Usagi rozpromieniła się ze szczęścia.

Mako na te słowa znów się zarumieniła i by ukryć swoje zakłopotanie, zanurzyła się w swoim posiłku.

Tak minęła im przerwa na obiad. Wszystkie lekcje minęły szybko, dziewczyny wybiegły razem ze szkoły, gdy nagle Usagi zauważyła wychodząca Makoto.

— Mako! Mako! — Krzyczała Usagi, biegnąc w jej stronę.

— O cześć Usagi — przywitała się Mako.

— Cześć — odpowiedziała Usagi. — a teraz chodź! Idziesz z nami na lody!

— Przepraszam, nie mogę...

— Ja się nie pytam, tylko Ci oznajmiam — wyjaśniła Usagi i pociągła Mako za sobą.

Dziewczyny udały się razem na lody. Czas spędziły bardzo miło i uświadomiły sobie, jak bardzo myliły się w ocenie Mako. Makoto z koleji nie mogła uwierzyć, że spotka na swojej drodze tak wspaniałe osoby, które tak otwarcie przyjęły ją do swojej paczki, ofiatujac przyjaźń i nie oceniając ją po wyglądzie, ani po tym, co mówiono o niej w szkole.

Będąc z dziewczynami Usagi nie zwróciła uwagi, że listy od dawnych przyjaciół z Japoni były co raz rzadsze, aż nagle przestały przychodzić Usagi też już tyle nie pisała co dawniej, będąc pewną, że jej przyjaciele są zajęci tak jak ona. Co skutkowało tym, że Usagi zaczynała o nich zapominać, czasem jakieś wspomnienia się pojawiały, ale uważała, że to tylko sny, będące wynikiem jej wybujałej wyobraźni.

Friends Forever a New Beginning Where stories live. Discover now