Po powrocie do zamku Alexis umyła się i ubrała w wygodne ubrania- dresy i bluzę. Miała jeszcze trzy godziny do spotkania z Potterem. Spędziła je na czytaniu książki. Nim się obejrzała było już przed dwunastą. Ubrała buty i schowała różdżkę do rękawa bluzy. Upewniła się, że dziewczyny z jej dormitorium śpią i wyszła z pokoju. Pokój wspólny również był pusty. Opuściła lochy i skierowała się pod bibliotekę. Harrego tam nie było. Zmarszczyła brwi i rozglądnęła się. Wystawił ją? Nagle ktoś położył jej rękę na ramieniu. Odwróciła się i prawie krzyknęła, ale Harry położył jej rękę na ustach.
– Gdzie ty byłeś? Nie widziałam cię. – Wyszeptała.
– Mam pelerynę niewidkę. – Uśmiechnął się znikając pod materiałem.
– Świetnie, to chodźmy. – Powiedziała, gdy Harry nakrył ją peleryną. Zaczęła iść.
– Nie w tę stonę. – Zaśmiał się cicho.
– Prowadź w takim razie, panie Potter. – Powiedziała uroczystym tonem.

Weszli na drugie piętro. Stanęli przed posągiem gargulca.
– I co teraz? – Zapytała.
– Sorbet cytrynowy. – Powiedział.
– Co? – Zapytała znowu zdziwiona. Spojrzała na posąg, który się przesuną. Za pomnikiem znajdowały się kręte schody.
– Sorebt cytrynowy to hasło? – Zaśmiała się.
– Popaprany jest ten Dumbledore, chociaż pewnie też bym ustawiła podobne. – Dodała, a Potter zaśmiał się razem z nią. Zaczęli wchodzić po schodach.
– A co jak Dumbledore tam będzie? – Spoważniała.
– To powiemy prawdę, przecież to tiara musi wybrać, a nie rodzice Malfoya.
– Racja, myślą, że mogą wszystko. – Powiedziała. Harry i Alexis mieli szczęście, gabinet był pusty.
– Tu jest. – Powiedział Potter ściągając pelerynę. Dziewczyna stanęła na palcach i zdjęła z półki tiarę przydziału.
– Co się dzieje? – Odezwała się czapka. Alexis zszokowana prawie upuściła tiarę.
– Cholera! Wiedziałam, że gada, ale nie spodziewałam się tego. – Złapała się za serce.
– Kim jesteś? Chyba nie uczysz się w Hogwarcie, nie miałaś mnie nigdy na głowie. – Powiedziała czapka.
– Jestem uczennicą Hogwartu, ale ustalono z Dumbledorem, że nie muszę cię używać bo i tak trafię to Slytherinu.
– Tak nie może być! – Zezłościła się.
– Chyba oszalałam, że gadam z czapką. – Szepnęła do Harrego Alex.
– Dlatego jutro na śniadaniu wejdę z tobą do wielkiej sali, ubiorę cię na głowę, a ty przydzielisz mnie do domu. – Uśmiechnęła się. Tiara nic na to nie powiedziała, więc Alexis uznała to za zgodę.
– Łatwo poszło, Harry. – Uśmiechnęła się do chłopaka. Weszli pod pelerynę i opuścili gabinet.

– Głupio mi cię o to prosić, Harry, już i tak pewnie masz kłopoty przeze mnie, ale mógłbyś mnie odprowadzić pod lochy? Nie chcę, żeby ktoś mnie przyłapał, a ty masz pele... – Zaczęła mówić rumieniąc się. – W porządku. – Przerwał jej.
– Dzięki. – Uśmiechnęła się.
– Myślałem, że użyjesz tiary w gabinecie. – Powiedział.
– Nie, chcę zobaczyć minę Draco. Merlinie... Malfoye mnie wydziedziczą. – Zaśmiała się nerwowo.
– Czemu nie mieszkasz z rodzicami? – Zapytał.
– Mama jest w Azkabanie, nie znam jej nawet, to Bellatrix Lestrange. Nie wiadomo nawet kto jest moim ojcem. – Powiedziała.
– Nie jestem zła, i nie chcę się taka stać, dlatego tak bardzo zależy mi na odpowiednim domu. – Wytłumaczyła, a Harry jedynie pokiwał głową ze zrozumieniem.
– Nie wiem jak ci się odwdzięczę, dziękuje naprawdę. – Uśmiechnęła się do Pottera gdy doszli do lochów. Harry zdjął pelerynę.
– Nie ma za co. – Odpowiedział odwzajemniając uśmiech. Stali tak chwilę w ciszy. W końcu Alexis przytuliła Harrego. Chłopak również ją objął.
– To ten.. uważaj tam na siebie. – Powiedziała rumieniąc się.
– Dobranoc. – Uśmiechnął się drapiąc się po karku. Założył pelerynę i odszedł.

Alexis wróciła do swojego dormitorium i schowała tiarę do kufra. Położyła się do łóżka. Nadal czuła palące ciepło na policzkach, ale zignorowała to. Stwierdziła, że to przed podekscytowanie. Batdzo chciała już wiedzieć do jakiego domu należy.

𝘺𝘰𝘶'𝘳𝘦 𝘮𝘺 𝘤𝘩𝘰𝘴𝘦𝘯 𝘰𝘯𝘦 | harry potter ffWhere stories live. Discover now