Rozdział 4.

475 16 2
                                    

Elena

Stojąc przed drzwiami sekretariatu, wpatrywałam się w swój plan lekcji, odtwarzając w głowie słowa jednej z tych wrednych kobiet.

W razie pytań pytaj rówieśników, tam leżą plany lekcji, a do ciebie za chwile przyjdzie jakaś uczennica oprowadzić cię po szkole. To wszystko, do widzenia.

Nie dostałam nawet szansy na odezwanie się z głupim "Dzień dobry", a co dopiero zapytaniem o cokolwiek. Miałam więc nadzieję, że dziewczyna jaka przyjdzie mnie oprowadzić znajdzie chwilę na wytłumaczenie mi tych skrótów w małych okienkach w tabelce na kartce w mojej ręce.

Westchnęłam głośno, siadając na plastikowym krześle tuż obok białych drzwi, zza których wyszłam już jakieś dziesięć minut temu.
Po dość nieprzyjemnej rozmowie z Asherem, doszłam tu bez problemu. Blondyn okazał się być pomocny, mimo wszystko.

Ale przerażający jednocześnie.

Do teraz odtwarzałam w głowie stalowe spojrzenie jego niebieskich tęczówek. Naprawdę wyglądał na złego i jednocześnie przerażonego faktem, że cokolwiek słyszałam bądź widziałam.
Nie zamierzałam pakować się w kłopoty i nie miałam nawet cichej myśli w głowie, aby o tym komukolwiek powiedzieć. Nie byłam masochistką.

- Cześć, przepraszam, że czekałaś, ale nauczyciel nie chciał mnie wypuścić - przede mną w jednej sekundzie wyrosła zdyszana dziewczyna na oko w moim wieku. Miała czerwone włosy, i to było pierwszym faktem na jaki zwróciłam u niej uwagę. - Swoją drogą uważaj na nauczyciela od matematyki, bo to straszny cham i wymaga, nie wiadomo ile, tłumacząc w sumie nic. Straszny z niego kutas naprawdę. - zaczęła gadać coraz szybciej, wyrzucając z siebie słowo za słowem.

Na wzmiankę o nielubianym przez uczniów nauczycielu, uśmiechnęłam się pod nosem. Widocznie naprawdę musiał być okropny.

- Słyszałam już coś o tym. - mruknęłam, spoglądając w ciemne oczy dziewczyny.

- Kaia. - przedstawiła się, wyciągając dłoń w moją stronę.

- Elena. - uścisnęłam ją po chwili, spoglądając dłużej na czerwono włosa. Była niska, ale naprawdę zgrabna. Jej figurę podkreślał biały top i spodnie z niższym stanem. Na jej policzkach oraz nosie widniały piegi, a naturalne rumieńce podkreśliła rozświetlaczem, co dodawało jej uroku.

- Może zaczniemy od lewego skrzydła. - odchrząknęła, kierując swoje pierwsze kroki w stronę z jakiej przybiegła. Nie pozostałam jej dłużna, i szybko dołączyłam do dziewczyny. - Swoją drogą, co rozszerzasz? - zagadnęła, zaciskając dłoń na pasku swojej torby zwisającej z jej lewego ramienia.

- Historia. - oparłam, wsuwając dłonie do kieszeni swoich jeansów.

- O matko, czyli tylko ja siedzę na fakultecie z tym gnojem? - jęknęła męczeńsko, a ton jej rozżalonego głosu odbił się echem po pustym korytarzu. Skręciłyśmy w lewo i zeszłyśmy schodami w dół.

- Rozszerzasz matematykę? - zagadnęłam, kierując się poprzednią wypowiedzią dziewczyny.

- Mhm, i fizykę. - przewróciła oczami, nie będąc do końca zadowolona chyba z tego wyboru.

- Ja pieprze... będziesz mi udzielać korepetycji? - chwyciłam ją za przed ramię i wręcz błagalnym tonem poprosiłam o parę lekcji.

Byłam totalnym debilem jeżeli chodziło o te przedmioty. Umysł humanistyczny nie nadawał się na przedmioty ścisłe.

- Oczywiście! - krzyknęła uradowana. - Ale się cenie. - wskazała na mnie ostrzegawczo palcem. Uniosłam dłonie w geście obronnym i spojrzałam na dziewczynę z pełną powagą.

Till it's gone, My Dear #1 [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now