²⁵ - ɪ'ʟʟ ʙᴇ ᴡᴀɪᴛɪɴɢ ꜰᴏʀ yᴏᴜ ɪɴ ᴛʜᴇ ꜰᴜᴛᴜʀᴇ

Bắt đầu từ đầu
                                    

Był z pewnością milszy niż Mark, nie uciekał od swoich uczuć i starał się je często okazywać  oraz nie był oskarżony o pięć prób morderstwa jak Lee, samemu mając na koncie tylko próby rozboju i  drobne pobicia.

Gdyby nie wpływowi i bogaci rodzice, już dawno poszliby siedzieć na długie lata do poprawczaka, gdzie później przeniesiono by ich do więzień, za przestępstwa które dalej będą popełniać jeśli tylko dostaną na to pozwolenie.

— Masz naprawdę świetny dom Lucas — Zachwycał się kim, nie mogąc przestać rozglądać się po dużej posiadłości którą dzielił wraz ze swoją matką i kilkoma pracownikami, dbającymi o ład i porządek. — Nie widziałem w swoim życiu tak wielkiego domu, chyba tylko w dramach. Telewizja nie oddaje na żywo jak takie bogate wnętrza przyprawiają o utratę tchu

— Czy ja wiem czy ten można zaliczyć do dużych? — Zaśmiał się, obserwując z boku jak chłopak z wypiekami na twarzy lustruje obrazy kolekcjonowane przez jego matkę, które warte były grube pieniądze. — Marka chałupa jest dwa razy większa od mojej, gnojek ma tam nawet domowe kino, saunę i maszynę do robienia popcornu. Przy jego majątku jestem biedny

— Mark ma domowe kino? 

— Mhm — Przytakuje, rozciągając się leniwie po kanapie. — Ja mam tylko kryty basen, kort do gry w kosza, prywatnego szefa kuchni i siłownie zrobioną w szklarni na zewnątrz. Tak jak mówiłem, on ma więcej ode mnie 

— Myślę, że obydwoje macie dużo i jesteście majętni Lucas — Dodaje Jungwoo po chwili niezręcznej ciszy, przysuwając się nieco bliżej do Chińczyka. — To nie zdrowo się tak porównywać kto ma więcej i a kto nie. Bogactwo nie świadczy o dobroci człowieka

Zdziwił się, gdy dostał od niego zaproszenie na wspólne nocowanie, gdyż nie byli za bardzo bliską ze sobą by u siebie nocować.

Co najwyżej byli kolegami, znajomymi, którzy znali wspólnie osobę - Marka, i to on był klejem podtrzymującym ich znajomość do kupy.

To nie tak, że Jungwoo go nie lubił albo czuł się przy nim źle - po prostu nie znał go tak dobrze jak Lee, z którym był w związku

Zawsze Wong wydawał mu się nerwowy, wulgarny i ciągle pakował się w kłopoty, za którego śladami często podążał jego przyjaciel.

Chińczyk momentami też go przerażał, w jego oczach krył się mrok i skrywana tajemnica; przyłapywał go na patrzeniu na Kima właśnie tym wzrokiem i chyba najbardziej to go w nim peszyło.

Że zdawał się dużo wiedzieć ale wolał o tym nie mówić.

— Nie jesteś może uczulony na owoce morza, co? — Zagadnął Yukhei, gdy po niezręcznej ciszy poszedł do kuchni, z której wrócił po kilkunastu minutach, niosąc tackę z dwoma dużymi miskami w otoczeniu kilku mniejszych. — Nigdy nie robiłem ramenu z paczki dlatego wybacz mi, jeśli nie wiem co robię i może to smakować tragicznie. Czytałem artykuły o tym co się robi na nocowaniach i tam mówili że ramen jedzony wspólnie jest jego główną częścią

Chłopak podniósł głowę do góry i poczuł jak jego nozdrza uderza silny zapach pasty sojowej i oleju sezamowego. Uśmiechnął się miło, zabierając z tacki jedną z misek oraz parę złotych pałeczek, bez namysłu próbując makaronu, który okazał się mocno rozgotowany.

Wciąż się uśmiechając, upił nieco bulionu, który okazał się nie być aż tak tragiczny jak myślał, że będzie.

Jak na pierwszy raz wyszło mu naprawdę nieźle i zamierzał go za to pochwalić.

— Wyszedł ci naprawdę świetnie Xuxi, nie musisz się przejmować że coś poszło nie tak — Powiedział z uśmiechem, poklepując bo po ramieniu. — Jak miałem dziesięć lat to też nie potrafiłem za bardzo gotować. Na naukę nigdy nie jest za późno

sicko mode | l.dh + l.mkNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ