Rozdział 30 "Gdzieś tam jestem ja"

Zacznij od początku
                                    

Aż w końcu nastał jeden nasz wspólny cel. Lotnisko. Wyszłam ze środka z jednym małym plecakiem, a mój tata wyjął z bagażnika wcześniej zapakowaną walizkę. Rozejrzałam się po okolicy, a po dojrzeniu na parkingu samochodu rodziców Sean'a coś ścisnęło mnie w żołądku. Był już w środku. Przełknęłam ślinę na samą myśl co za chwile będzie się działo.

Bo dopiero stojąc przed tym cholernym budynkiem uświadomiłam sobie, co miało zaraz się stać. Spojrzałam zapłakanym wzrokiem na mojego ojca, który starał się wymusić mały uśmiech, z którego wyszedł jedynie grymas niezadowolenia.

- Sean już ci mówił ?

- Co miał mi mówić ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

- Nic - machnął lekceważąco dłonią. - Najwidoczniej powie ci za chwilę.

Kiwnęłam krótko głową i ruszyłam w kierunku wielkich drzwi wejściowych budynku. Otworzyły się zaraz przed nami, ukazując dość duże skupisko osób znajdujących się w jednym miejscu. Zagryzłam wnętrze policzka w niepokoju. Nigdzie nie potrafiłam znaleźć mojego chłopaka, więc przestraszyłam się, że już go nie było. Uspokoiłam się jednak, gdy poczułam oplatające mnie od tyłu silne ramiona. Odetchnęłam z ulgą.

Odwróciłam się w jego stronę, by móc ostatni raz podziwiać jego ładną twarz, kręcone włosy i brązowe oczy. Był taki piękny i to nie tylko z wyglądu. Z charakteru także był cudowny. Prześledził całą moją twarz wzrokiem, po czym pocałował zachłannie w usta. Uśmiechnęłam się na ten gest.

- Jak ty wytrzymasz tyle lat, co ? - zaśmiałam się cicho, ocierając resztki łez. - Bez tego wszystkiego.

- Nie wytrzymam, dlatego będę częstym gościem mojej ciotki, o której istnieniu dowiedziałem się dwa dni temu - po tym znowu mnie pocałował. Tym razem ją odsunęłam się od niego ze zmarszczonymi brwiami. Jaka do jasnej cholery ciotka ?

Wywrócił oczami na moją reakcję. Owinął moje ciało ramieniem i tak zaczęliśmy iść w kierunku naszych rodziców, którzy również się odnaleźli. O dziwo nawet mój ojciec ochoczo rozmawiał z państwem Hunter.

- W Anglii mieszka jakaś ciotka od strony ojca. Będę jej częstym gościem zobaczysz. Będzie miała mnie dość.

Gdy doszliśmy do trójki dorosłych pani Cecilia uśmiechnęła się do nas miło, a dwójka mężczyzn zaprzestała swojej rozmowy. Cieszyła mnie wiadomość, że chłopak będzie miał do kogo przyjeżdżać i przy okazji mnie odwiedzać. Może nie będzie tak źle ? Może nie stracimy całkowitego kontaktu i nasz związek na odległość naprawdę wypali. Zaczynałam powoli w to wątpić, lecz ta informacja dodała mi kopa nadziei.

- Pochwaliłeś się już, Sean ? - zapytał go mój ojciec, na co ten uśmiechnął się pod nosem i spojrzał na mnie z góry.

Uniosłam wyczekująco brew, bo chciałam już naprawdę mocno poznać co ta dwójka przede mną ukrywała.

- Twój tata obiecał mi, że załatwi mi praktyki w jego firmie, gdy będę już na danym etapie studiów. Praktyki w Anglii.

Naprawdę nie wiedziałam komu najpierw miałam rzucić się na szyję. Czy Sean'owi czy też mojemu ojcu za tak wspaniały gest. Wybrałam osobę znajdującą się najbliżej mnie. Uwiesiłam się jak leniwiec na drzewie na szyi chłopak, piszcząc przy tym jak zabawka dla psów. Następnie pobiegłam do taty, by również mocno go przytulić. Nie musiało nas dzielić tyle lat. Naprawdę mogłam się z nim widywać i to często. Jego ciotka, praktyki, to naprawdę brzmiało jak piękny sen. Nierealny sen.

***

Została godzina do mojego lotu. Godzina, podczas której nigdy nie miałam tak mieszanych emocji. Czułam wszystko. Radość, smutek, gniew i frustrację. Radość, bo to nie był wcale koniec. Smutek, ponieważ jednak go zostawiałam. Nasze rozdzielenie było dla mnie bolesne i nie mogłam przestać o tym myśleć. Gniew i frustrację, bo moja cholerna matka, przez którą działo się to wszystko nawet nie raczyła przyjechać się pożegnać. Podobno ostro pokłócili się z tatą i bolała ją głowa.

Start a StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz