rozdział 10 " Małe marzenie"

4.2K 129 85
                                    

Elena

- El skup się - Uniosłam cwane  spojrzenie na osobę na przeciw mnie. - Musisz tutaj położyć nogę, a później odepchnąć się i jechać.

- Co jeśli zepsuję ci deskorolkę ? - spytałam z zadziornym uśmiechem.

- To kupisz nową - wzruszył ramionami, jakby nigdy nic takiego nie padło z jego ust. - Co masz taką minę ? Za błędy trzeba płacić.

W między czasie wszedł na deskę i podał mi swoją dłoń, którą bez wahania przyjęłam. Po chwili stałam na drewnianym podeście przed chłopakiem.

- A teraz twoją robotą będzie odpychanie nas - szepnął mi do ucha, przez co zaśmiałam się głośno i z całej siły pchnęłam deskę do przodu.

Jęknęłam, gdy pod sobą poczułam twardą powierzchnię. Starałam się przez moment otworzyć powieki, ale czułam, jakby ktoś mi je zakleił taśmą klejącą. Rozchyliłam szeroko usta, aby nabrać do płuc powietrze, ponieważ zdałam sobie sprawę, jak bardzo mój nos był zatkany, przez co nie mogłam nawet głęboko odetchnąć. Czułam się okropnie. Nie wiedziałam gdzie byłam i dlaczego tak się czułam.

Moje oczy paliły żywym ogniem, jakby ktoś włożył mi do nich nagrzane żelazko i trzymał je przez długi czas. Przełknęłam ślinę, a moje gardło zapiekło przez odczuwalną suchość. Później usłyszałam otwieranie się drzwi i poczułam jak silne ramiona podnoszą mnie na o niebo milszą powierzchnię.  Moment później moje ciało zostało okryte miękkim i bardzo ciepłym materiałem, przez co ponownie poczułam się senna.

I pewnie gdyby nie fakt, że strasznie chciało mi się pić, to już dawno bym spała.

Delikatnie otworzyłam oczy. Obrazy przede mną widziałam niczym przez mgłę. Zauważyłam dość wysoką postać, która przemieszczała się z jednego miejsca na drugie, mówiąc coś przy tym pod nosem. Wykrzywiłam usta w uśmiechu po dokładnej analizie głosu, bo już chyba  wiedziałam kim była ta osoba.

- Sean ? - spytałam niepewnie. Tak naprawdę nie byłam pewna swojego zdania aż do momentu, kiedy poczułam dobrze znaną mi woń perfum, która ogarnęła powietrze wokół mnie. - Nie wiem czy to ty więc się odezwij czy cokolwiek zrób.

- A kto inny ? - odpowiedział pytaniem na pytanie. - Nie wiem czy wiesz, ale wystarczy otworzyć oczy.

- Nie mogę. - Przetarłam je jak za machnięciem różdżki. - Czuję, jakby powieki były do siebie przyklejone. Boże czuję się, jakby dementor wyssał ze mnie resztki życia.

Usłyszałam po mojej wypowiedzi ciche westchnienie, a następnie miejsce obok mnie ugięło się pod czyimś ciężarem.

- Podaj mi dłonie - powiedział delikatnym tonem, jakby obchodził się z dzieckiem. Wykonałam jego prośbę niemal natychmiast. - Spokojnie nic ci nie zrobię.

Jego dotyk był dla mnie jak ogień. Palił mnie i zostawiał bolesne ślady. Tak dawno go nie czułam. Tak dawno nikt mnie nie dotykał w tak delikatny sposób. Podciągnął mnie do pozycji siedzącej i poprawił wchodzące do ust i oczu włosy. Zagryzłam na te kilka drobnych gestów wnętrze policzka. Nie miałam pojęcia co miałam zrobić. Gdybym tylko miała najmniejsze siły, to po prostu bym uciekła. Nie dlatego, że czułam się w jego obecności niebezpiecznie.

Start a StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz