Rozdział 15 " Gang Żółtych Stworków"

3.2K 130 147
                                    

- Cześć, babciu

Starsza kobieta prześledziła mnie dokładnie wzrokiem, jakby chciała się upewnić, iż byłam to naprawdę ja. Wyglądałam pewnie fatalnie z czerwonymi oczami, które stały się takie przez powstrzymywanie łez. W środku czułam się jeszcze gorzej, niż na zewnątrz. Zostałam potraktowana jak najbardziej zużyta na świecie zabawka.

- Kochanie, co się stało - Zamrugałam szybko, bo czułam jak obraz powoli mi się rozmazuje. - Hej, Elenko. Wejdź do środka.

Kiwnęłam krótko głową i zgodnie z jej prośbą weszłam do domku babci, który swoją drogą nie był ogromny. Był idealny dla co najwyżej czterech osób. Zamknęła drzwi na zamek, a ja spuściłam głowę czując jak ciepła atmosfera owija się wokół mojego ciała. Nie mogłam już dłużej wytrzymać. Jedna łza zapoczątkowała wylot kolejnych, które przez długi czas nie chciały przestać płynąć. Złapałam za końcówki swoich włosów oraz mocno za nie pociągnęłam, zsuwając się przy tym na podłogę. Czułam się jak szmata. Nic nie warta szmata, którą ktoś wymienił na lepszy model.

Starałam się okazywać, że nie przejęłam się faktem, iż Sean ma dziewczynę, o której nawet mi nie powiedział. Wszystko jednak popsuło się kiedy tak zwana Lucy zaczęła opowiadać o wszystkim co przeżyła przy chłopaku. Dosiadły się do nas jej koleżanki, a wtedy miarka już przebrała. Wyszłam z tej pieprzonej szkoły szybciej niż tam weszłam. Zostawiłam wszystkich. Petera, który ledwo nad sobą panował w towarzystwie dziewczyn, a także Mavis, która chciała załagodzić sytuację.

Okłamał mnie. Był dla mnie skończony, choć wszystko szło już w dobrym kierunku. Nie chciałam już takiego przyjaciela. Przecież ja mówiłam mu prawie wszystko. Wiedział o Sam' ie. Cholera. Wiedział o wszystkim, a przy tym nie mówił nic o sobie.

- Już dobrze - babcia czule gładziła moje włosy, starając się uspokoić. - Chcesz mi opowiedzieć co się stało ?

Patrzyłam zamglonym wzrokiem na obraz stojący na starej komodzie. Portret młodej pary zaraz po ślubie. Babcia i dziadek byli tacy szczęśliwi i tak bardzo się kochali. Dlaczego, gdy ktoś w końcu polubi mnie, to od razu los nie pozwala nam na dokończenie tego co zaczęliśmy? Może nie dane było mi być szczęśliwą z kimkolwiek ? Co jeśli ktoś zapisał w gwiazdach, że powinnam zostać starą panną bez miłości.

Zaczęłam już nawet wątpić, że ona w ogóle istnieje.

- Było dobrze babciu, naprawdę dobrze. Nawet myślałam, że on naprawdę mnie polubił. Że polubił tę stronę, którą sama nienawidzę - zaśmiałam się przez łzy. Staruszka mocniej mnie do siebie przytuliła. - Ale oczywiście coś wisi nade mną i nie pozwala być szczęśliwą. Ma dziewczynę. On ma cholerną dziewczynę, babciu. Posłuchałam się ciebie. Powiedziałaś mi, żebym to ja decydowała, bo chłopcy to głupie stworzenia. Ja się starałam no.

Owinęła moje całe rozdygotane ciało ramionami, ale to nie działało. Dalej czułam się źle. Starałam się, aby chociaż byliśmy cholernymi przyjaciółmi, ale widziałam, że my nigdy nimi nie byliśmy. Od zawsze coś nas do siebie ciągnęło i nie pozwalało na zachowanie relacji czysto przyjacielskich. Starałam się, ale znowu nie wyszło. Nic mi nie wychodziło w tym cholernym życiu.

Matka miała rację. Byłam nieudacznikiem jakich na tym świecie mało.

- Chodzi o Sean'a ? - zapytała delikatnym tonem, na co jedynie kiwnęłam głową nie zdolna do wypowiedzenia słowa. - Wiedziałam, że wy nie jesteście tylko przyjaciółmi. Od dziecka was do siebie ciągnęło. Jaką laleczkę sobie wybrał ?

Pociągnęłam nosem oraz spojrzałam na nią.

- Jakąś lalkę Barbie. Chyba Lucy.

- Daj mi Boże cierpliwości. - wzniosła oczu ku niebo - Toż to brak gustu jest, żeby wybrać tą napompowaną lalę, która pusta jest jak pudełko kamieni. Nie przejmuj się tym cholernym pachołkiem. Spotkasz jeszcze wartościowego chłopaka, który zrobi dla ciebie wszystko.

Start a StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz