Rozdział 8 " Tabletka szczęścia"

5.9K 149 163
                                    

Wyglądałam jak wyrzucony z domu bezdomny bez grosza w kieszeni.

Wyglądałam jednym prostym słowem jak menel. Dziwne uczucie ogarnęło moje ciało. Nie byłam niby sobą, a jednak w tych ubraniach czułam się najlepiej. Nie miałam na sobie obcisłych rzeczy. Miałam na sobie koszulkę o kilka rozmiarów za dużą i szerokie spodnie ciemnego koloru. Było to dziwne dla osoby mojego dziwnego dość pokroju.

Zawsze wychodziłam też dopiero z rana lub w południe, ponieważ wtedy było najmniej dziennikarzy.

Aktualnie szłam o drugiej w nocy przez miasto, a właściwie znajdowałam się na jego końcu. Na granicy przyzwoitości i tej gorszej strony. Cholernie obawiałam się tej wędrówki. Każdy mógł mnie napaść i nikt nie dowiedziałby się co stało się z moim ciałem. Wtedy myślałam sobie, iż miałabym oryginalną śmierć. Poćwiartowanie wydawało sie fajne i wyjątkowo mało brutalne. Z podcastów dowiedziałam się o naprawdę dużej możliwości zabicia człowieka i uznałam, że ta opcja wydawała się najbardziej przyzwoita.

O ile sama mogłam nazwać siebie taką osobą.

Straciłam resztki godności dzwoniąc do jednego człowieka, który prawodobnie mógł zniszczyć mi życie, ale mógł i je uratować. Poczułam wibracje w kieszeni spodni, więc szybko wyrwałam z niej telefon. Odetchnęłam głośno na znajomy mi numer, ale przeciągnęłam zieloną słuchawkę.

- Żyjesz jeszcze ? - zimny i strasznie ochrypły głos nieprzyjemnie podrażnił moje uszy.

- Nie. Rozmawiasz z trupem - zaśmiał się oschle na moje słowa. - Czego chcesz ?

- Dowiedzieć się czy żyjesz, bo czekają cię nasze zabezpieczenia.

Zatrzymałam się gwałtownie. Zmarszczyłam brwi i rozejrzałam się dookoła. Zdążyłam rozpoznać, że chłopak był niezłym psychopatą. Podczas tego tygodnia ciągle wypisywał do mnie wiadomości i nie pozwalał zapomnieć o naszej rozmowie.

- W tej chwili mówisz mi jakie zabezpieczenia, bo inaczej obiecuję ci, że stracisz kończyny - odpowiedziałam sucho, jakby zrobiła to moja matka, a nie ja. Za to w sumie jej dziękowałam. Nauczyła mnie jak to jest być niemiłą osobą.

Od dziecka wpajano mi, że uczucia czynią człowieka słabszym. Miękkim i  bezużytecznym. Nie okazywała mi ich. A ja tak bardzo chciałam się jej przypodobać, że zapytałam się babci dlaczego mówi, że każdy kiedyś pozna swojego księcia i księżniczkę, skoro ludzie to bezużytecznie zaprogramowane zwierzęta. Jej mina po usłyszeniu tych słów z ust pięciolatki była bezcenna.

Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, iż w dalszym ciągu z nią mieszkałam. Cały ten czas niszczyła we mnie dobrą i miłą mnie, aby wygrzebać z wnętrza mojej duszy drugą wersję jej samej.

W słuchawce usłyszałam ciche westchnienie.

- Myślałem, że jesteś mądra dziewczynką. Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, że to co robimy jest nielegalne i polują na nas gliny. - tłumaczył mi jak małemu dziecku tworzenie się dzieci. - Musimy mieć jakieś zabezpieczenia, żeby nawet jakby nas odkryli mieliśmy czas na ucieczkę. Starzy klienci zwykle wchodzą innym wejściem, ale nie jesteś nawet klientką, więc rozumiesz. Musisz uważać na noże, szkła i siekierę na drzewie.

- Co ? - wydusiłam z siebie jedynie jedno słowo. Noże, szkła i siekiera ?

W co ja się wpakowałam -  pomyślałam chwytając się za głowę. Co ja sobie myślałam dzwoniąc do tego człowieka, którego poznałam tyle lat temu. Mogłam nazwać się jedynie idiotką, która działała z pomocą emocji.

- Musisz uważać na pułapki. Pierwsza znajduje się po znaku stop. Uważaj pod nogi, no chyba, że wolisz skończyć z nożem w nodze. - zaśmiał się sucho, jakby było to dla niego samego nawet  niezbyt zabawne.

Start a StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz