Rozdział Dziewietnasty

352 36 4
                                    

Następnej nocy Madison opuściła kolację z Bellą i Charliem. Była zmęczona i naprawdę nie miała ochoty iść na kolację. Chciała po prostu być sama. Słyszała, kiedy jej rodzina wróciła do domu, ale nie zawracała sobie głowy wstawaniem, by ich powitać. Miała napisać esej z historii na następny dzień i musiała go skończyć.

Nie usłyszała, kiedy Rosalie weszła przez otwarte okno. Miała słuchawki w uszach i puszczała Motley Crue. Nawet bez jej wampirzego słuchu, Rosalie była pewna, że ​​by to usłyszała. Delikatnie dotknęła ramienia Madison, zagryzając wargi, żeby się nie roześmiać, kiedy Madison podskoczyła.

" Rosie! Kurwa, przestraszyłaś mnie! "  Madison wykrzyknęła, zrywając słuchawki z uszu.

" Przepraszam, kochanie " Rosalie uśmiechnęła się bez skruchy.

Madison musiała stłumić chichot na dźwięk imienia zwierzaka. Rosalie położyła na biurku potwora i batonik granola.

" Przyniosłam ci coś " uśmiechnęła się, stukając w górną część napoju energetycznego.

„Dziękuję,” Madison uśmiechnęła się, idąc najpierw po Potwora.

Rosalie odsunęła napój.

" Jedz " rozkazała.

Madison prychnęła, ale posłuchała. Rosalie była uparta, bardziej niż ktokolwiek, kogo spotkała wcześniej.

"Szczęśliwa?" Madison burknęła z pełnymi ustami, policzkami jak chomik.

Rosalie zamruczała, po czym odłożyła otwartego Monstera i jeszcze trochę zbadała pokój Madison. Uśmiechnęła się do serc i kwiatów, które zostały dodane do ściany od czasu jej ostatniej wizyty, zauważając kilka róż w mieszance. Była pewna, że ​​gdyby miała serce, wyrywałoby się jej z piersi.

„Ładne kwiaty,” skomentowała, uwielbiając różowy odcień, który przybrał na twarzy Madison.

Madison udawała, że ​​jej nie słyszy, zamiast tego pisała więcej swojego eseju. Ledwie mogła skupić się na tym, co pisała, rozproszona obecnością Rosalie.

" Jak idzie esej Jaspera? " zapytała, pisząc coś więcej.

Rosalie odwróciła się z uniesioną brwią. Nie przyznałaby się, że jest zazdrosna.

"Cienki."

Madison była zaskoczona tonem Rosalie, ale zbyła to. Wiedziała, że wampiry mają wyostrzone zmysły, więc założyła, że ​​podobnie jak ich emocje.

„Myślisz, że jeśli zrobię dla niego obraz czy coś, on napisze mój esej? To coś kopie mnie w tyłek,” jęknęła Madison, rozciągając szyję i trzaskając nią.

Rosalie skrzywiła się na ten dźwięk.

"Nie wiem"

Teraz Madison była zdezorientowana. Odwróciła się od biurka i spojrzała na blondynkę.

"Nic ci nie jest?" zapytała, chwytając dłoń jednego z wampirów.

Rosalia przewróciła oczami.

"Tak."

Madison zmarszczyła brwi i wstała. Górowała nad blondynką, ale chyba po raz pierwszy, odkąd została wampirem, nie czuła się zagrożona brakiem równowagi.

" Nie wierzę ci " wyszeptała Madison.

Rosalie przełknęła jad, który zebrał się w jej ustach. Madison zauważyła to zachowanie i uśmiechnęła się lekko. Przysunęła się bliżej Rosalie, a ta cofnęła się o kilka kroków, aż uderzyła tyłem kolan o łóżko. Usiadła na łóżku, a Madison uklękła między jej nogami.

" Rosie, co się stało? " Madison zapytała, spoglądając na swoją partnerkę przez rzęsy.

Oczy Rosalie pociemniały.

" Dlaczego nie zapytasz Jaspera " warknęła, próbując się odbić.

Wiedziała, że ​​to nielogiczne. Nie tylko Madison była jej partnerką i czuła więź, ale Jasper miał też swoją. Nigdy nie próbowałby zabiegać o Madison, a Madison nigdy nie próbowałaby uwieść nikogo oprócz Rosalie. Jej to jednak nie obchodziło. Jej serce było kruche i dopiero po spotkaniu z Madison zaczęła je układać na nowo.

Madison zaśmiała się cicho, choć nie drwiąco.

" Gdybym chciała Jaspera, dlaczego miałbym spędzać cały swój czas na myśleniu o tobie? "

Oczy Rosalie rozszerzyły się, a na jej różowych ustach pojawił się uśmiech. Nie wiedziała, jak zareagować.

Madison wpatrywała się w idealny uśmiech Rosalie, jej własny kształtujący się w odpowiedzi. Pochyliła się lekko, ocierając nosem o Rosalie.

„Wiem, że to niewłaściwe i zdecydowanie nie tak chciałam, żeby to się stało, ale czy mogę cię pocałować? Proszę, Rosie?” Madison błagała.

Rosalia skinęła głową.

„Słowa, Rosie”.

" Tak " szepnęła Rosalia.

Madison delikatnie złączyła ich usta, prawie jęcząc, jak zaskakująco miękkie były usta Rosalie. Były zimne i wydawały się lekko marmurowe, ale Madison to nie obchodziło. Przesunęła się, by usiąść obok Rosalie, ostrożnie kładąc dłoń na kolanie blondynki. Nie podniosła jej wyżej.

Rosalie uśmiechnęła się podczas pocałunku, owijając ramię wokół szyi Madison i przyciągając ją niemożliwie bliżej. Jej ciało płonęło. Nie, ogień nie wydawał się taki. Trafił ją piorun, każdy nerw w jej ciele pracował na najwyższych obrotach. Jej mózg uległ zwarciu, mogła myśleć tylko o Madison. Miękka, ale lekko spękana. Ciepły Dom.

Ta dwójka nadal całowałaby się jak napalone nastolatki, gdyby nie otwierające się frontowe drzwi, które odstraszyły ich od siebie. Rosalie uśmiechnęła się do swojej partnerki, całując ją jeszcze raz, dwa, trzy, zanim wyszła przez okno. Biegnąc do domu, uśmiech nigdy nie znikał z jej twarzy, podobnie jak emocje, które prawie eksplodowały z jej skóry.






JAKIŚ

Oni się całowali!!!

Szczerze mówiąc, nie taki był mój plan na ten rozdział, jak w ogóle, ale podoba mi się, jak się potoczyło. Szczerze mówiąc są moimi ulubieńcami. Kocham Madison bardziej niż jakąkolwiek OC, jaką kiedykolwiek napisałam (a jest ich bardzo dużo, po prostu nigdy ich nie publikuję). Chociaż Yasmin jest blisko. To moja OC z pracy Ricka Grimesa, którą zdecydowanie powinieneś sprawdzić, jeśli lubisz takie rzeczy. Kocham was wszystkich, postaram się aktualizować częściej niż raz na trzy miesiące <3333

girls like girls // rosalie hale On viuen les histories. Descobreix ara