Rozdział Trzynasty

345 25 0
                                    

Pod koniec dnia Madison prawie całkowicie zapomniała o prośbie Rosalie. Zrobiłaby to, gdyby nie wspomniana dziewczyna czekająca przy szafce Madison.

" Niecierpliwiłam się " Rosalie uśmiechnęła się nieśmiało.

Madison tylko powoli skinęła głową, niechlujnie wpychając swoje książki do szafki.

" Prowadź " wskazała rękami po zamknięciu szafki.

Rosalie i Madison poszły w tandemie w kierunku kabrioletu blondynki. Madison wysłała SMS-a do Belli, wyjaśniając, że wróci późno do domu i nie będzie się martwić o kolację. W drodze powrotnej zamierzała tylko wpaść do kawiarni i coś złapać.

Wsiadając do samochodu, Madison starała się być jak najmniejsza. Była zdenerwowana.

„Idziemy do mojego domu, żeby zostawić moje rzeczy, a potem idziemy do lasu”  wyjaśniła Rosalie.

" Ty... nie zamierzasz mnie zabić, prawda?" zapytał Madison.

Rosalie zaśmiała się pod nosem, pędząc po drogach.

„Nie, Mads, nie zamierzam cię zabić”.

Madison odetchnęła z ulgą.

" Dobrze, bo musiałabym cię nawiedzać, gdybyś to zrobił "  zażartowała, próbując złagodzić napięcie.

Śmiech Rosalie tym razem był głośniejszy, brzmiał tak, jakby niebiosa się otworzyły i użyła jej ust, by wyśpiewać im pochwałę. Madison musiała zmusić się do spojrzenia za okno, gdy zielenie zlewały się ze sobą w tempie niemal przyprawiającym o mdłości.

"Czy możemy zwolnić? " poprosiła, zamykając oczy.

Słyszała, jak Rosalie nuciła, i poczuła się mniej zaniepokojona, gdy samochód zwolnił. Nie minęło dużo czasu, gdy zatrzymali się przed domem Cullenów i Madison poczuła, jak opada jej szczęka.

" Wow " zagapiła się.

„Esme to zaprojektowała,” Rosalie uśmiechnęła się, chwytając swoją torbę z podłogi obok stóp Madison i wysiadając z samochodu. "Nadchodząca?"

Madison z trudem wysiadła z samochodu i podeszła do czekającej Rosalie. Dziewczyny skierowały się w stronę drzwi wejściowych. Nagle otworzyła je starsza kobieta, nie mniej piękna niż którykolwiek z pozostałych Cullenów. Madison mogła tylko przypuszczać, że to Esme.

„Witaj, kochanie! Jestem Esme. Miło cię poznać”.

Madison poczuła, jak na jej twarzy pojawia się uśmiech. Ciepło, które promieniowało od Emse, było tak przyjazne, że nigdy nie czuła się tak komfortowo z nieznajomym. Esme podeszła i otoczyła Madison nieoczekiwanym uściskiem. Normalnie byłaby trochę zirytowana, ale nie mogła znaleźć w sobie wściekłości na tę kobietę.

„Jestem Madison. Twój dom jest niesamowity, masz świetne oko”  komplementowała.

Uśmiech Esme stał się jeszcze szerszy, o ile to było możliwe, kiedy wydobyła Madison z jej ramion.

„Dziękuję, mogę ci kiedyś pokazać kilka próbnych projektów i planów, jeśli chcesz?” zaproponowała Esme.

„Była zaszczycona".

Madison zapomniałaby, że Rosalie w ogóle tam była, gdyby nie ręka, którą położyła na dolnej części pleców wyższej dziewczyny.

„Mamo, musimy już iść. Jestem tu tylko po to, żeby podrzucić kilka rzeczy,” Rosalie zmarszczyła brwi.

Esme skinęła głową, choć jej uśmiech nieco przygasł.

" Masz, dziewczyno, baw się dobrze. Wezmę twoje rzeczy."

girls like girls // rosalie hale Where stories live. Discover now