Rozdział 25 " Był moim światem"

Start from the beginning
                                    

Elena: Hej, wiem, że właśnie jest trzecia w nocy, ale nie potrafię zasnąć i po prostu chciałam do ciebie napisać. Mówiłeś, że mogę do ciebie pisać w każdej sprawie. Chyba wzięłam to do siebie trochę za bardzo.

Odłożyłam komórkę z powrotem na stolik i wstałam z łóżka. Podeszłam do parapetu, na którym usiadłam po turecku. Gwiazdy tamtej nocy były wyjątkowo piękne, a niebo niespotykanie matowe. Podczas patrzenia na nie z mojego punktu widzenia myślałam, że przeniosłam się do lepszego uniwersum, ponieważ w moim nigdy nie było takie piękne.

Zamyślona przesiedziałam nad tym pięknym widokiem kilkanaście dobrych minut, aż czas zleciał mi tak strasznie szybko, że nawet nie zdążyłam obejrzeć się, gdy drzwi mojego balkonu otworzyły się. Zerknęłam na osobę stojącą na środku mojego pokoju. Była ubrana na czarno, ale jakimś cudem rozpoznałam kim była. Jedyna osoba, która była ze mną przez te kilka miesięcy.

W prawej dłoni trzymał reklamówkę, a w lewej plecak. Spojrzałam na jego twarz, a on uśmiechnął się delikatnie, jakby bał się, że mnie spłoszy. Od czasu śmieci babci był dla mnie jeszcze bardziej delikatny i czuły, niż przedtem, co uznawałam za niemożliwe, ponieważ już kilka miesięcy temu był moim ideałem.

- Przyjechałeś - wyszeptałam drżącym, praktycznie niedowierzającym głosem.

- Bo do mnie pisałaś, a ja zawsze zrobię to co będzie chciała - uśmiechnął się znowu. Odłożył zarówno plecak, jak i reklamówkę na pobliski stołek, a następnie zbliżył się do mnie.

Obserwowałam każdy jego ruch, kiedy siadał obok mnie, patrząc przy tym ciągle na moją twarz. Zachowywał się tak, jakbym miała mu zaraz uciec gdzieś na inne uniwersum. A to na razie stać się nie miało. Nie był to jeszcze mój czas.

- Obejrzymy może jakiś film lub poczytamy książki ? Mam ich dużo w plecaku, a także słodycze - zachęcał kusząco.

Co prawda nie czytałam, nie oglądałam filmów ani nie jadłam słodyczy już od stycznia, co było dla mnie wielką katastrofą. Jeszcze rok temu nie umiałabym wytrzymać ani jednego dnia bez przeczytania książki. Rok temu wszystko było inne. Gdybym została Eleną sprzed roku, nigdy bym nie miała obok siebie kogoś takiego jak Sin. Byłam tak cholernie głupia, że nie chciałam go w swoim życiu.

Teraz byłabym sama. Bez niego.

- Spójrz - wskazałam dłonią na konstelację gwiazd. - Kiedy siedziałam z babcią na polanie, powiedziała mi, że gdy będę widziała taką konstelację, muszę powiedzieć swój fakt z życia komuś kogo kocham lub bardzo lubię. Gwiazdy prawdy.

Przełknęłam ślinę z delikatnym zawahaniem. Czy jednak kiedyś bym znalazła lepszą okazję ? I tak by to ze mnie wyciągnął, bo chciał wiedzieć. Chciał wiedzieć o czym mówiłam przy kłótni z matką. Czekał cierpliwie tyle miesięcy, aż w końcu musiałam mu to powiedzieć. Zeskoczyłam z parapetu, by dotrzeć do biurka, z którego wyjęłam zeszyt, w którym zapisywałam wszystkie najważniejsze momenty swojego życia.

Podałam mu go z kamienną miną, a następnie usiadłam na swoje poprzednie miejsce. Nie chciałam tego widzieć. Tak bardzo nie chciałam zobaczyć jego reakcji.

- Strona dwudziesta. Szesnasty styczeń dwa tysiące dwudziesty. - powiedziałam mu, podczas kiedy sama gapiłam się na gwiazdy. - Czytaj jak chcesz.

- Co to jest, El ?

- Mój pamiętnik. Przeczytaj, bo sama nie mogę ci tego powiedzieć.

- Przerażasz mnie.

Następnie słyszałam jedynie szelest stron, które chłopak przewertował, starając się znaleźć właściwą. Później odgłos ten ucichł, co oznaczało, że zaczął czytać. Wyrok ewidentnie już zapadł. Nie było już odwrotu. Musiałam się przyznać i jednocześnie powiedzieć coś, co ukrywałam przed światem od lat. Coś co zabroniła mi mówić matka, z groźbą o życie. Jednak czy to od niej zależało moje życie, a może jednak na odwrót.

Start a StoryWhere stories live. Discover now