VIII

295 13 0
                                    

Pov: Martonii

Podczas drogi na imprezę, nie wiem czemu ale zaczęłam się stresować. Bałam się, że bedą tam sami znani i wpływowi ludzie do których co prawda nie należałam. Pracowałam kiedyś przez chwilę jako modelka i chciałabym do tego wrócić, lecz mało osób o mnie słyszało. Czułam, że zaraz zwymiotuję ze stresu prosto na Vic. Ona za to siedziała taka spokojna i wesoła jakby było to dla niej codziennością.

-Tak w zasadzie, skąd ty masz zaproszenia na tą imprezę?.-rzuciłam przerywając niezręczną ciszę między nami.

-Moj ojciec jest właścicielem znanej paryskiej marki i jest zapraszany na wszelkie eventy, a jako jego córka również.-uśmiechnęła się.

Już wszystko jest wiadome, ona jest znana i zapewne lubiana a ja będę sama i zagubiona, świetnie.

Zamieniłyśmy jeszcze pare zdań i nim się obejrzałam byliśmy już na miejscu. Marzyłam tylko o tym żeby się napić i odestresować.
Podeszłyśmy do wejścia i pokazałyśmy nasze wejściówki, które czarnowłosa wyjeła chyba dosłownie z dupy, bo wcześniej nigdzie ich nie widziałam.

-Życzę miłej zabawy drogie panie.-powiedział do nas ochroniarz i założył nam na nadgarski opaski potwierdzające to, że mamy prawo tutaj przebywać.

Gdy weszłyśmy do środka do moich nozdrzy dostał się zapach alkoholu pomieszanego z perfumami wszystkich gości. W tle było słychać cicho puszczoną elegancką muzykę. Jednak to, co zdziwiło mnie najbardziej to fakt tego, że większość ludzi była dość młoda, więc w miare się uspokoiłam.
Razem z przyjaciółką podeszłyśmy do baru i zamówiłyśmy dwa drinki.

-Proszę bardzo piękne panie, to na koszt firmy.-powiedział barman i puścił oczko w naszą strone.

-Dzięki przystojniaku.-odpowiedziała Vic.

-Miałbym szansę dostać numer do tak pięknej kobiety?-wypalił nagle zmieszany.

-Słodki jesteś, ale nie umawiam się z gówniarzami bez przyszłości.-rzuciła bez namysłu i pociągneła mnie za rękę w stronę wolnego stolika.

-Nie musiałaś być taką świnią.-burknełam.

-Nie bedę się z nim umawiała tylko dlatego, że postawił nam drinka, żałosny typ.- zaśmiała się.

-A ty jestes bezuczuciową wieśniarą.-wybuchnełam smiechem.

Nagle naszą bezsensowną dyskusję przerwało dwóch chłopaków, którzy dosiedli się do naszego stolika.

-Możemy?-zapytał jeden z nich.

-Pewnie, siadajcie.-uśmiechnęłam się w ich stronę.

-Jestem Luis, a to Gerry.-tym razem odezwał się drugi, ten bardziej przystojny.

-Ja jestem Martoni, a to moja przyjaciółka Vic. Co was wzieło, żeby z nami usiąść?-zapytałam zdziwiona.

-Bardzo się nam spodobałyście i chcieliśmy z wami pogadać.-uśmiechnął się serdecznie w moją stronę.

Rozmowa kleiła nam się bardzo dobrze, chłopaki opowiedzieli nam trochę o sobie, ale szczególnie skupiłam się na Gerrym który z tego co zrozumiałam, był początkującym modelem. Wypiliśmy z nimi kilka drinków aż w końcu zostałam poproszona do tańca. Bez namysłu złapałam chłopaka za rękę i ruszyliśmy na parkiet. Był w tym naprawdę dobry i miał poczucie rytmu. Często mnie obracał i sam robił ciekawe piruety, lecz w momencie gdy usłyszeliśmy wolną, romantyczną piosenkę przybliżyliśmy się do siebie. Złapał mnie za talię a ja zarzuciłam ręcę na jego szyji powoli się kołysząc.

LoveCup | Paris Where stories live. Discover now