III

426 11 0
                                    

Pov: Marii

W końcu udało mi się otrząsnąć po przeczytaniu tej wiadomości i doszłam do wniosku, że nie pozostało mi nic innego jak posłuchać się matki i wreszcie tam polecieć. Z tym spotkaniem zwlekam już 1,5 roku i każdą wiadomość od niej zawsze wrzucałam do spamu, bo nie chciałam zaśmiecać sobie głowy jej wywodami. Lecz tym razem zabrzmiała poważnie, a jest ona mściwą osobą i wiem, że jak nie zrobię tego co każe jej słowa się ziszczą i nie wrócę już nigdy do Polski.

Wyszłam z łazienki po paru minutach i ujrzałam siedzącą na skrawku kanapy Martoni, która przeglądała coś w telefonie ale kiedy mnie zobaczyła odrazu podniosła wzrok i powiedziała

-Kobieto myślałam, że już nigdy nie wyjdziesz z tej łazienki. Nie przejmuj się jesteś najpiękniejszym żółwikiem którego widziałam, oczywiście oprócz Kyliana. -Dziewczyna znowu zaczęła zwijać się ze śmiechu, lecz mnie wcale to nie bawiło.

-Słuchaj za te twoje teksty się jeszcze policzymy, ale teraz będę się zbierać.Mam okropny helikopter, ewidentnie przesadziłam z alkoholem.

-Dobrze zamówię ci taksówkę. -Powiedziała wybierając numer w telefonie.

Po 15 minutach przyjechała moja taksówka, pożegnałam się z przyjaciółka i usiadłam wygodnie na tylnim siedzeniu. W głowie miałam ciągle natłok myśli, który pomieszany z alkoholem nie należał do najprzyjemniejszych uczuć. Wreszcie dojechaliśmy, zapłaciłam taksówkarzowi i udałam się w stronę domu delikatnie chwiejąc się na nogach. Drzwi otworzyła mi uśmiechnięta macocha, która pomogła mi się rozebrać i powiesiła moją kurtkę na wieszaku.

-Koleżanko, ewidentnie przesadziłaś z ilością alkoholu i to w środku tygodnia. Tata nie byłby zadowolony. -Zaśmiała się kobieta.

-Wiem, ale pewnie gdybym dostała wiadomość od matki wcześniej wypiłabym dużo więcej.

- Jak to, Fayza do ciebie napisała?!

- Tak, chce żebym poleciała do nich w ten weekend. Zagroziła, że jak się nie pojawię, nie będę mogła dalej z wami mieszkać. -Rozpłakałam się i rzuciłam na szyję kobiecie, która odwzajemniła uścisk i pocałowała mnie w głowę.

-Słuchaj dziecko, moim zdaniem powinnaś tam polecieć i mieć to wreszcie z głowy, wiesz jaka ona jest tak czy inaczej nie da ci spokoju. To twoja matka nie będziesz wiecznie unikała spotkań z nią.

Miała racje, powinnam tam polecieć i w końcu się jej postawić. To nie jest normalne, że boję się spotkań z własną matką. Ta kobieta mnie urodziła i jestem częścią jej, a ja widzę w niej tylko potwora i nic więcej. -Pożegnałam się z macochą i weszłam po cichu po schodach, żeby nie obudzić ojca. Weszłam do pokoju, przebrałam ubrania na piżamę, zmyłam resztki makijażu i rzuciłam się odrazu na łóżko.

Można byłoby pomyśleć, że odrazu usnę, bo miałam ciężki dzień, lecz nie spałam pół nocy rozmyślając o tym wszystkim. To była dla mnie zdecydowanie najgorsza noc od pamiętnych mi czasów.

Budzik zadzwonił mi o 6.00 rano, a moja głowa wręcz wybuchła gdy usłyszałam jego dźwięk. Nie mogłam jednak zawalić szkoły przez matkę, bo dałoby jej to tylko satysfakcję. Także wstałam i udałam się do łazienki wziąć ciepły prysznic. Gdy wróciłam do pokoju zobaczyłam wiadomość od Martoni, która wysłała mi jakiegoś tik toka z moim bratem, a pod nim wiadomość: ,,Jak cudownie byłoby polecieć do Paryża i go spotkać''
Wtedy w mojej głowie zapaliła się lampka, przecież mogę poleciec tam z nią, napewno się zgodzi zawsze chciała zwiedzić Paryż, a teraz jest na to idealna okazja. Nawciskam jej kitu, że są duże szanse, że spotka Kyliana chociaż zrobię wszystko aby do tego nie doszło.

LoveCup | Paris Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang