V

314 9 1
                                    

                                   Pov: Marii

Kiedy wróciłyśmy do hotelu zorientowałam się, że dzisiaj mam być przecież na kolacji u matki, także olałam wygłupy Martoni i poszłam do łazienki wziąć długą odprężającą kąpiel, która miała mi przynieść ukojenie po dzisiejszych wydarzeniach, a także dać siłę na kolejne. Kiedy położyłam się w wannie i zamknęłam oczy nawet nie zauważyłam kiedy usnęłam. Obudził mnie głos Martoni krzyczącej coś do mnie z naszego pokoju.Powoli zebrałam się do kupy i wyszłam z wanny. Ubrałam szlafrok i udałam się do przyjaciółki.

-Hej wołałaś mnie? -Zapytałam

-Eee, nie śpiewałam sobie piosenkę i trochę przesadziłam z głośnością.-Zaśmiała się dziewczyna.

-Pamiętaj, że jesteśmy w hotelu i sąsiadom może przeszkadzać twoje darcie mordy- Zażartowałam próbując rozluźnić atmosferę pomiędzy nami, bo Martoni wydawała  mi się czymś przejęta.           

To pewnie przez to, że byłam dla niej taka oschła po spotkaniu z moją matką.

-Mogę wiedzieć gdzie się tak szykujesz? Idziemy gdzieś? -Powiedziała wstając z łóżka.

W mojej głowie pojawiła się pustka, przez to wszystko zapomniałam o najważniejszym. Co ja mam powiedzieć Martoni kiedy będę chciała wyjść bez niej z naszego hotelu.
Nie potrafiąc w ogóle ściemniać więc palnęłam okropną głupotę w którą nawet najgorszy debil by pewnie nie uwierzył.

-Słuchaj, wiem że zabrałam cię tutaj żebyśmy spędziły razem fajnie czas, ale pamiętasz jak kazałaś mi założyć tindera? Jakiś przystojny francuz się do mnie odezwał i zaproponował wspólny spacer.

-O kurde, to zajebiście, nie ma problemu, ale może pójdę z wami? Boje się o Ciebie. - Powiedziała. Brzmiało to tak podejrzliwe, jakby znała całą prawdę i wcale nie łyknęła tej bzdury z randką z tindera, ale olałam to. Stwierdziłam, że jestem pewnie przewrażliwiona i teraz każdy podejrzewa mnie o kłamstwo.

-Chciałabym cię zabrać, ale on nie ma żadnego kolegi dla ciebie i mogłoby być to niezręcznie, a poza tym twoje serce należy do tego jednego żółwia.

-Masz rację. - Dziewczyna uśmiechnęła się prześmiewczo i sięgnęła za telefon.

Ja natomiast zaczęłam się ogarniać, bo była już późna godzina. Wyprostowałam dokładnie swoje włosy,zrobiłam elegancki makijaż, ubrałam koronkowe body, czarne spodnie od garnituru oraz marynarkę w tym samym kolorze. Także po 1,5 godziny byłam już gotowa do wyjścia. Ubrałam swój czarny długi płaszcz, pożegnałam się z przyjaciółką i udałam się do taksówki, która czekała już na mnie przed wejściem. Im bliżej byłam domu matki, tym bardziej ściskało mnie w brzuchu. Chciałabym móc to po prostu olać i nie czuć tego stresu jedząc kolację z nią przy jednym stole.

W końcu dojechałam na miejsce i czułam, że to właśnie jest ten czas, aby stawić czoła matce i wszystkim moim problemom związanym z jej osobą. Zapłaciłam oraz podziękowałam taksówkarzowi i wysiadłam z auta. Stojąc pod tym wielkim, białym i przeszklonym domem uświadomiłam sobie, że jednak wcale nie jestem gotowa i chce się wycofać. Zaczęłam szukać papierosów w torebce, bo tylko one mogły mi w tym momencie trochę pomóc i dodać odwagi.

Nagle zauważyłam drugą taksówkę, która podjechała centralnie obok mnie i zatrzymała się, a z niej wysiadła moja przyjaciółka, która wcale nie wyglądała na zadowoloną. Moje całe życie w jednej chwili zawaliło mi się pod nogami....
**********************************************
                            Pov: Martoni

Ciężko było mi udawać, że nic nie wiem, tymbardziej ze Marii potrafiła kłamać mi prosto w oczy! Randka z tindera? Zajebiście, napewno świetnie się będzie na niej bawić. Po wyjsciu dziewczyny nie zastanawiając się dłużej, zarzuciłam na siebie byle co, chwyciłam telefon do ręki i wybiegając z domu wezwałam taksówkę.
Stwierdziłam, że najwyża pora skończyć robić ze mnie idiotkę.

LoveCup | Paris Where stories live. Discover now