41

2.2K 95 6
                                        

Destiny

Światła klubowe uderzyły w moją twarz. Podobnie stało się z głośną muzyką. Ona jednak bezlitośnie zaatakowała moje uszy, które nie były przygotowane na to, co wydarzy się w tym miejscu.

Trzymałam Corteza kurczowo za rękę. Przeciskał się przez tłum, a ja z uwagą i przerażeniem patrzyłam na to, co miało tu miejsce.

W centralnym punkcie klubu znajdowała się scena. Stały na niej dwie klatki, w której znajdowały się zupełnie nagie kobiety. Obie były seksownymi brunetkami, które uśmiechały się kusząco do klientów klubu. Pilnowało ich dwóch ochroniarzy. Nikt nie mógł zbliżyć się do najbardziej pożądanych tancerek tego wieczora.

Juan jednak nie podążał w stronę sceny, a dalej. Znaleźliśmy się w drugiej części klubu, w której było znacznie spokojniej i znajdowało się tu mniej osób.

Patrzyłam na półnagie kelnerki, które miały na sutkach błyszczące naklejki, a ich kobiecość chroniły skąpe majteczki. Młode dziewczyny uśmiechały się tajemniczo do klientów, którymi w większości byli mężczyźni. Nie była to jednak reguła. W ciemnym kącie ujrzałam bowiem kobietę w lateksowym stroju. W ręce trzymała pejcz, a wokół jej bioder znajdował się pas, do którego doczepiony był sztuczny członek. Kobieta, która wyglądała jak mroczna bogini, klęknęła za nagim mężczyzną z obrożą na szyi i zaczęła go pieprzyć w tyłek.

Cortez zaprowadził mnie dalej. W tej części klubu znajdowały się loże, w których siedzieli wpływowi ludzie. Mężczyźni mieli na sobie piękne garnitury, a kobiety majestatyczne suknie. Każdy wyglądał jak milion dolarów. Podobnie było z niewolnikami. Chłopcy i dziewczęta byli zadbani i mimo, że byli nadzy, to nie czułam się tutaj jak na targu niewolników. Każdy pan, czy też pani, dotykali swoich niewolników z czułością, a ciche jęki wypełniały salę niczym muzyka.

Jak się szybko okazało, ta sala również nie była celem mojego pana. Poszliśmy dalej i wkroczyliśmy do świata, w którym każdy fetysz był mile widziany.

W centralnej części sali znajdowało się podwyższenie, na którym mężczyzna mający na głowie kominiarkę chłostał w tyłek swoją uległą. Dziewczyna była ułożona na czymś w rodzaju ławy, a jej ręce zostały związane za plecami. Krzyczała za każdym kolejnym uderzeniem, a jej ciało niekontrolowanie drżało. Gdy już miałam ochotę pobiec tam i przerwać ten okrutny proceder, pan podszedł do swojej uległej od przodu i złożył na jej ustach czuły pocałunek. Ta scena rozwaliła mnie emocjonalnie.

Pod jedną ze ścian znajdowały się krzyże świętego Andrzeja, które tak dobrze znałam. Do kilku z nich przypięci byli ulegli. Widziałam dwie dziewczyny i trzech chłopców. Ujrzałam także trzy dominy i dwóch dominujących mężczyzn. Nie było regułą, że mężczyzna miał uległą, a kobieta uległego. Patrzyłam bowiem na mieszane pary, ale w tym miejscu każdy był mile widziany. Nikogo nie interesowało, jakie były preferencje seksualne drugiej osoby. W tym miejscu nie istniał czas ani żadne zasady moralne. Ludzie oddawali się swoim pragnieniom, choć niewątpliwie część niewolników nie była tu z własnej woli. Przykładem była Winter, którą zauważyłam przy czymś w rodzaju huśtawki erotycznej.

Dziewczyna siedziała na czymś, co swoim wyglądem przypominało huśtawkę, ale na pewno nie taką dla dzieci. Winter miała opaskę na oczach, a jej ręce zostały wyciągnięte wysoko do góry oraz przywiązane. Nogi miała szeroko rozłożone, podczas gdy Lucca, jej właściciel, klęczał przed dziewczyną i lizał jej cipkę.

Juan usiadł na jednym z wolnych foteli. Posadził mnie okrakiem na swoich udach tak, że twarzą byłam zwrócona w jego stronę. Zamiast skupić się na jego oczach, spojrzałam jednak na chłopca, którego widziałam wcześniej w miasteczku. Był tak blisko mnie, że bez problemu mogłam ujrzeć strach w jego oczach.

Defeated - Juan CortezWhere stories live. Discover now