20

5.6K 102 25
                                        

UWAGA : ROZDZIAŁ ZAWIERA MOCNE SCENY, KTÓRE MOGĄ NIEKTÓRYCH URAZIĆ! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ! 

NAPRAWDĘ UWAŻAJCIE. TO NAJMOCNIEJSZY ROZDZIAŁ, JAKI KIEDYKOLWIEK NAPISAŁAM, WIĘC PROSZĘ, JEŚLI NIE CZUJECIE SIĘ NA SIŁACH, NIE CZYTAJCIE GO.

Destiny 

- Szybciej! Bo zbiję ci dupsko pejczem!

Poruszałam się szybciej na udzie Mateo, modląc się o koniec. Nie rozumiałam, co się ze mną działo. Juan manipulował mną tak skutecznie, że zgadzałam się na rzeczy, na które przy zdrowych zmysłach nigdy bym się nie zgodziła. Kiedy zaszantażował mnie, że zabije moich rodziców, jeśli nie będę posłuszna, kolejna warstwa ochraniająca mnie pękła. Poczułam się brudna i żałosna, dosiadając uda Mateo i jeżdżąc na nim jak na koniu. Moja łechtaczka ocierała się o skórę mężczyzny, gdy on trzymał mnie za włosy jak za lejce.

- Musisz osiągnąć orgazm. Inaczej nie pozwolę ci pójść do Pedro.

Wcale nie chciałam iść do Pedro, który był następny w kolejce do zaspokojenia. Nienawidziłam tego zboczeńca, podobnie zresztą jak pozostałych. W mojej głowie zapanowała jednak pustka. Nie czułam nic oprócz potrzeby chronienia moich rodziców.

Mateo sięgnął ręką do przodu mojego ciała i zaczął podszczypywać moją łechtaczkę. Piszczałam i skomlałam. Nie chciałam dochodzić, aby nie dać mu satysfakcji, że udało mu się mnie zdominować. To było dla mnie upokarzające, ale jakaś część mnie chciała iść dalej. Dlatego gdy uznałam, że dłużej nie zniosę napięcia, pozwoliłam sobie na spełnienie.

- Kurwa, tak! Grzeczna dziwka! Teraz spierdalaj do Pedro!

Mężczyzna zrzucił mnie ze swojego uda. Upadłam na podłogę. Skrzywiłam się z bólu. Nie rozumiałam, jakim sposobem Juan pozwalał na to, aby tak mnie traktowano. Myślałam, że jako mój pan, którym został z własnej inicjatywy, chociaż trochę się mną zaopiekuje. On jednak w ogóle nie zwracał na mnie uwagi. Siedział na swoim tronie jak król. Nie chciałam nawet na niego spojrzeć. Błaganie go o pomoc nie miało żadnego sensu.

Po kilku chwilach oddechu podeszłam do Pedro. Mężczyzna objął dłonią mój policzek, gdy przed nim uklękłam. Uniósł mój podbródek tak, abym spojrzała mu w oczy. Nienawidziłam Pedro całą sobą. Był potworem, podobnie jak wszyscy pozostali, którzy tu siedzieli. Tym razem patrzył na mnie jednak z uczuciem, którego nie pojmowałam.

- Mateo brzydko cię potraktował, prawda?

Nie oczekiwał odpowiedzi. Po prostu chciał się mną zabawić tak, jak pozostali.

- Nie martw się. Tatuś się tobą zajmie. To będzie pełna wrażeń sesja, kwiatuszku. Najpierw possij penisa swojego tatusia.

Pedro przycisnął mi do ust swojego twardego kutasa. Wiedziałam, co lubił, dlatego miałam świadomość, czego mogłam się po nim spodziewać.

Musiałam położyć dłonie na nogach mężczyzny, aby mieć chociaż trochę podparcia. Pedro bowiem nie miał dla mnie litości. Wpychał swojego członka tak głęboko do mojego gardła, że bardzo się dławiłam. Po policzkach spływały mi łzy. Było mi niedobrze, ale nie chciałam wymiotować. Zjadłam pyszne śniadanie, które chciałam, aby we mnie pozostało.

- Wiedziałem, że stęskniłaś się za penisem tatusia. Och, kwiatuszku. Ile bym dał, żeby zobaczyć cię w akcji z jakąś uroczą blondyneczką. Nie ma nic piękniejszego niż zabawiające się ze sobą kobiety.

Pedro doszedł szybko, co znaczyło, że był podniecony od dłuższego czasu. Spuścił mi się w gardło i przytrzymał dłoń na tyle mojej głowy, nie pozwalając mi się odsunąć, dopóki wszystkiego nie połknę.

Defeated - Juan CortezWhere stories live. Discover now