Destiny
Czułam ból w każdym zakątku ciała. Przez dłuższą chwilę nie umiałam otworzyć oczu. Coś ciągnęło moje ręce w górę. Jęczałam z bólu palącego moje ciało. Próbowałam sobie pomóc w jakikolwiek sposób, ale nie umiałam zrobić absolutnie nic. Ta bezbronność mnie dobijała.
Otworzyłam oczy po kilku minutach walki o tak prozaiczną czynność. Rozejrzałam się po miejscu, do którego trafiłam. Zdałam sobie sprawę, że znajdowałam się w czymś przypominającym celę. Nie była duża. Miała najwyżej cztery metry na pięć. Kraty oddzielały mnie z każdej strony od wolności.
Leżałam na łóżku, a przynajmniej na czymś, co z założenia miało przypominać łóżko. Materac był niemożliwie twardy. Byłam naga. Nie miałam na sobie nic poza kajdankami, którymi moje ręce zostały przykute do wezgłowia łóżka. Nogi miałam rozszerzone i przywiązane do dolnych słupków mebla.
Przypominałam sobie powoli, co miało miejsce przed tym, jak straciłam przytomność. Zamaskowany mężczyzna chwycił mnie od tyłu i obezwładnił, aby potem wbić mi igłę strzykawki w szyję. Wtłoczył w moje ciało jakiś płyn, który sprawił, że zasnęłam. Pamiętałam również Dasha, który powtarzał mi, abym była spokojna. Widziałam, jak jeden z napastników go obezwładnia. W tamtej chwili byłam tak przerażona, że nie krzyczałam nawet o pomoc. Widziałam, jak ginęli ludzie.
- Obudź się, suczko. Martwiłem się o ciebie.
Wzdrygnęłam się, słysząc męski głos dobiegający do mnie z lewej strony. Odwróciłam głowę i za kratami ujrzałam mężczyznę. Miał na oko trzydzieści lat. Facet miał ciemne włosy, a jego ciało niemal w całości pokrywały tatuaże. Gość masturbował się, patrząc na mnie.
Do oczu napłynęły mi łzy. Nie wiedziałam, gdzie się znalazłam. Nie chciałam płakać, ale nie byłam w stanie tego powstrzymać. To była obronna reakcja mojego ciała przed stresem.
- Nie płacz, suczko. Proszę, nie płacz.
- Kim jesteś?
Mężczyzna przysunął się bliżej. Oddzielające nas kraty miały między sobą wystarczająco dużo przestrzeni, aby nieznajomy wsunął rękę do mojej celi. Wzdrygnęłam się, gdy skorzystał z okazji i dotknął mojego brzucha. Nie spuścił jednak ręki niżej. Nie dotknął mojej wystawionej na widok kobiecości.
- Mam na imię Manuel, suczko.
- Gdzie jestem? Co się tu dzieje?
Byłam tak zaaferowana nową, nieznaną sytuacją, że dopiero teraz dotarło do mnie, że Manuel nie znajdował się na wolności. On również, podobnie jak ja, siedział w celi. Jego łóżko przysunięte było maksymalnie do krat. Zdawało się więc, że leżeliśmy tuż obok siebie.
Manuel miał przeszywające spojrzenie. Na jego twarzy znajdowało się kilka dziurek po kolczykach. Mężczyzna miał na ciele nie tylko tatuaże, ale również blizny. Jedna ciągnęła się wzdłuż jego policzka, a kolejna oplatała szyję.
- Nie trzęś się tak. Jesteś w więzieniu.
- Więzieniu?!
Mój krzyk zdawał się obudzić kilku więźniów. Usłyszałam niemrawe pomrukiwania dobiegające z korytarza. Zacisnęłam usta, modląc się po cichu o to, aby przeżyć te piekło.
- Nie krzycz. Chcesz, żeby Cortez do ciebie przyszedł?
- Kim jest Cortez? O co tutaj chodzi?
Manuel głaskał mnie po brzuchu, patrząc na mnie z litością. Nie wiedziałam, kim był, ani na co mogłam liczyć z jego strony. Okropnie się go bałam. Skoro siedział w więzieniu, musiał być złym człowiekiem. Na pewno popełnił wiele grzechów. Sama nie byłam święta, jednak szczerze wątpiłam w to, że zasłużyłam na więzienie.
أنت تقرأ
Defeated - Juan Cortez
حركة (أكشن)Destiny i Dash wyjeżdżają do Meksyku, aby uczcić drugą rocznicę ich związku. Chłopak zamierza zdradzić dziewczynie swój sekret. Zanim zdążyło do tego dojść, na hotel, w którym zatrzymała się para, napadają zamaskowani mężczyźni. Ogłuszają Destiny i...
