Destiny
Mężczyźni rozmawiali po hiszpańsku, więc nie rozumiałam ani słowa. Tak było lepiej. Przynajmniej moja głowa mogła odpocząć.
Opierałam policzek o pierś Corteza. Mój właściciel popijał szampana, co jakiś czas pojąc alkoholem również mnie. Nie byłam pewna, że picie alkoholu było dobre, kiedy dopiero zrobiono mi tatuaż, ale byłam w takim dołku, że nie przejmowałam się racjonalnymi rzeczami. Czułam się okropnie. Wszystko mnie bolało, ale najbardziej sumienie.
Moje ciało odzyskało już siły po tym, jak został mi podany zastrzyk zwiotczający mięśnie. Mogłam swobodnie się ruszać, jednak mentalnie nie byłam w stanie tego dokonać. Coś kazało mi tu posłusznie siedzieć. Może był to strach przed karą. Może obroża oplatająca moją szyję. A może fakt, że Juan, gdyby zechciał, mógłby zrobić ze mną, co tylko chciał.
Odsunęłam nieznacznie koc, którym byłam szczelnie okryta. Spojrzałam na tatuaż znajdujący się na moim wzgórku łonowym. Był obrzydliwy. Cortez wykonał go staranną, ładną czcionką, ale to nie zmieniało faktu, że nie chciałam tego malunku na ciele. Czułam się z nim okropnie. Jak dziwka. Jak zabawka naznaczona przez swojego właściciela.
Zachciało mi się śmiać. W pewnej chwili bowiem przypomniałam sobie bajkę "Toy Story". Opowieść, w której chłopiec o imieniu Andy na podeszwie buta swojej zabawki napisał swoje imię. Andy jednak różnił się od Juana. Podczas, gdy chłopiec kochał swoje zabawki, Cortez mnie nienawidził. Andy z czasem zrozumiał, że posiadanie jednej ulubionej zabawki nie było właściwe, skoro w ten sposób sprawiał, że pozostałe zabawki czuły się źle. Byłam ciekawa, czy i mnie miał spotkać taki los. Zastanawiałam się nad tym, czy w przyszłości, gdy Juan się mną znudzi, postanowi porwać inną kobietę, aby wyryć jej na cipce swoje imię. Tak, jak właściciel robił to ukochanej zabaweczce.
Położyłam dłoń na swojej kobiecości, jakby marząc o tym, że za pomocą magicznego dotyku zetrę ten tatuaż. Kiedy jednak odsunęłam rękę, malunek wciąż się tam znajdował.
- Pij.
Cortez przycisnął butelkę szampana do moich ust. Bałam się upić. Nie ufałam mu. Juan jednak wcale nie musiał mnie upijać, abym była mu posłuszna. Jednak nawet kiedy mnie gwałcono, chciałam być świadoma. Może dla niektórych lepszym wyjściem byłoby pozostanie nieświadomym, ale chciałam wiedzieć, co robiono z moim ciałem.
Kiedy Juan odsunął butelkę od moich ust, odłożył ją na stolik. Chwycił dłonią mój podbródek i delikatnie pogłaskał mnie kciukiem po skórze. Nie uśmiechał się. W jego oczach nie widziałam tych sadystycznych ogników, które zawsze były tam obecne.
Mój oprawca marszczył brwi i patrzył na mnie niemal ze smutkiem.
- Nie podoba ci się ten tatuaż? Przecież sam wytatuowałem twoje imię na sercu. Mogę wytatuować je na kutasie, jeśli chcesz.
Jeśli myślał, że moim największym problemem był tatuaż, był w błędzie.
- Chcę wrócić do domu. Nie wytrzymam tutaj dłużej.
Juan warknął zwierzęco. Jego gniew powrócił ze zdwojoną siłą.
- Mówiłem ci, że to niewykonalne. Nie wrócisz do Belgii. Kurwa, nigdy nie postawisz nogi w innym kraju niż Meksyk.
- Byłbyś w stanie mnie zabić?
- Słucham?
- Zapytałam, czy byłbyś w stanie mnie zabić.
- Dobrze słyszałem, co powiedziałaś, laleczko. Naprawdę myślisz, że chciałbym cię zabić po tym, jak założyłem ci obrożę na szyję? Po tym, jak wytatuowałem ci swoje imię na cipce? Po tym, jak rżnąłem cię do bólu? Czy ty nie potrafisz zrozumieć, że czuję się, do kurwy nędzy, samotny?
YOU ARE READING
Defeated - Juan Cortez
ActionDestiny i Dash wyjeżdżają do Meksyku, aby uczcić drugą rocznicę ich związku. Chłopak zamierza zdradzić dziewczynie swój sekret. Zanim zdążyło do tego dojść, na hotel, w którym zatrzymała się para, napadają zamaskowani mężczyźni. Ogłuszają Destiny i...
