14

3.6K 76 5
                                        

Destiny

- Zobacz, co dla ciebie mam! Szykuje się niezła zabawa, kochanie!

Noc spędzona w ramionach Juana Corteza była trudna. Co chwila się budziłam. Gdy dłonie mężczyzny wędrowały po moim ciele, szykowałam się na atak. Poznałam go na tyle, aby zrozumieć, że nie miał dla mnie litości. Mógł twierdzić, że więcej mnie nie skrzywdzi, ale nie byłam ślepa.

Seks analny był dla mnie niezwykle trudny do przetrwania. Bolało niemiłosiernie, choć dzięki stymulowaniu łechtaczki nie myślałam o tym aż tak bardzo. Co jednak nie zmieniało faktu, że do teraz czułam penisa Corteza w tyłku.

Poranek minął nam spokojnie. Mężczyzna przyniósł nam śniadanie. Kazał mi przed sobą uklęknąć i nakarmił mnie z ręki. Nie skuł mi rąk ani nóg, zupełnie jakby wierzył w to, że już nie ucieknę. Może zauważył, że moja wola walki znikała z każą kolejną karą, jaką mi wymierzał.

Po śniadaniu usiadłam na łóżku Juana. Rozejrzałam się po raz kolejny po jego pokoju. Skupiłam wzrok na zawieszonych pod sufitem czaszkach i poczułam się nieswojo. Były tutaj, gdy Cortez mnie gwałcił. Patrzyły na nas swoimi pozbawionymi oczu oczodołami i oceniały. Zapewne były po stronie swojego właściciela. Ja byłam tutaj tylko niewolnicą.

Oparłam się plecami o ścianę i przyciągnęłam nogi do piersi. Objęłam je rękoma, chcąc poczuć choć trochę ciepła. Cortez na chwilę wyszedł, ale rozkazał, abym nigdzie się nie ruszała. Tak czy siak nie miałam dokąd pójść. Dlatego wpatrywałam się pustym wzrokiem w dywan i zastanawiałam się, co miał przynieść dla nas kolejny dzień spędzony w więzieniu.

Kiedy Cortez wrócił, w jego ręku dostrzegłam jakąś elektroniczną zabawkę. Była wielkości tabletu i miała rozświetlony ekran. Początkowo nie widziałam, co tam było. Gdy jednak Juan usiadł obok mnie na łóżku i podał mi tablet, spojrzałam na niego pytająco.

- To prezent, laleczko. Włącz wideo. Nadaje w czasie rzeczywistym. Nie musisz mi dziękować.

Przez chwilę przeszło mi przez myśl, że Juan chciał pokazać mi tortury, jakie spadły na Dasha. Wiedziałam, że wrócił do Belgii, ale mogło to być przecież kłamstwo. Musiałam przekonać się na własne oczy, o co chodziło. Mój palec zawisnął jednak nad przyciskiem "play", nie wiedząc, co począć dalej.

- Śmiało. Tablet nie gryzie. Nie bój się.

Kliknęłam przycisk "play". Kiedy nagranie zaczęło się ruszać, moje serce pękło. Nie po raz pierwszy zresztą.

- Kurwa, chodź tu do mnie.

- Dash, ale...

- Cicho - powiedział mój chłopak, a raczej były chłopak.

- Twoja dziewczyna...

- Jej już nie ma. Teraz mam tylko ciebie, Sunny.

Dash znajdował się w pokoju Sunny. Mojej najlepszej przyjaciółki. Nie byłyśmy ze sobą zżyte mocno, ale kochałam ją na swój sposób. Sunny była przy mnie, od kiedy skończyłam szkołę podstawową. Była wiecznie uśmiechniętą, promienną i kochającą świat dziewczyną. Uwielbiałam ją. Spędzałam z nią każdą wolną chwilę, ale wychodziło na to, że nie byłam jej jedynym towarzystwem. Patrząc na to, z jaką czułością dotykała Dasha, łączyło ich coś więcej niż zwykłe koleżeństwo.

Patrzyłam na to, jak Dash rozbiera Sunny i rzuca ją na łóżko. Przyszpilił jej ręce do poduszki i uśmiechnął się zwycięsko. Kamera umieszczona była w rogu pokoju Sunny. Byłam pewna, że była to robota Juana.

Poczułam zbierające się w oczach łzy. Czym innym było dowiedzenie się, że Dash miał kochanki, a czym innym zobaczenie tego na żywo.

Zacisnęłam palce na tablecie patrząc na to, jak Dash robi Sunny palcówkę. Dziewczyna odchyliła głowę do tyłu i jęczała bezwstydnie. Na pewno nie wiedziała, że miała widownię. Byłam ciekawa, jak zareagowałaby, gdyby wiedziała, że ją podglądałam. Czy miałaby choć na tyle sumienia, aby przerwać? Czy nie czuła wstydu z powodu tego, że zamierzała uprawiać seks z chłopakiem jej najlepszej przyjaciółki? Czy Sunny w ogóle kiedykolwiek mnie lubiła?

Defeated - Juan CortezWhere stories live. Discover now