- Opowiedz coś o sobie, dziecinko.
- Mam na imię Winter i mam dziewiętnaście lat.
Dobry Boże. Była młodsza ode mnie o cztery lata.
- Służę mojemu panu i bardzo go kocham.
To zdanie nie było prawdziwe. Nie było szans, aby dziewczyna pokochała mężczyznę, który dawał ją innym do wypróbowania. Choć jakby nie patrzeć, taka sama sytuacja miała miejsce między mną a Juanem. Ja jednak go nie kochałam. Nie wiedziałam, czy kiedykolwiek byłabym w stanie to zrobić. Dla mnie Juan był wrogiem, a to, że zachowywał się wobec mnie uprzejmie nic nie znaczyło.
Ukucnęłam przed dziewczyną. Nie wiedziałam, czy mogłam ją dotknąć, ale chciałam spojrzeć jej głęboko w oczy. Była naprawdę załamana.
- Jak tutaj trafiłaś? Mogę ją o to zapytać?
Spojrzałam z niechęcią na Lukkę. Ten wzruszył ramionami, jakby nie widział nic przeciwko mojemu pomysłowi.
- Zostałam porwana z Barcelony. Byłam na wycieczce z koleżankami. Poszłyśmy do klubu. Zaczepił mnie pewien mężczyzna. Podobał mi się. Myślałam, że chciał po prostu miło spędzić czas, ale byłam głupia. Dosypał mi do drinka tabletkę gwałtu. Straciłam kontakt z rzeczywistością, a kiedy się obudziłam, leżałam związana z pokoju bez okien.
Ciałem Winter wstrząsnął dreszcz. Lucca nachylił się nad nią i pocałował ją w czubek głowy. Może przy nas udawał, że był dla niej czuły, ale na pewno nie zachowywał się w ten sposób na co dzień.
- Co stało się potem?
- Poznałam mojego pana - wyszeptała, a jej głos niebezpiecznie zadrżał zdradzając, że za chwilę się rozpłacze. - Jakiś mężczyzna przyszedł do piwnicy, w której mnie trzymano i powiedział, że moje życie się zmieni. Nie wiedziałam, co się dzieje. Potem miała miejsce aukcja. Było ciemno. Nic nie widziałam. Płakałam na scenie, na którą siłą mnie wciągnięto. Słyszałam piski jakichś maszyn, ale było ciemno jak w piekle. Po aukcji dowiedziałam się, że kupił mnie Lucca Olveno. Przyszedł do mnie i założył mi na szyję obrożę. Przeszłam trening i stałam się jego uległą niewolnicą.
- Nie chciałabyś wrócić do domu?
- Nie zapędzasz się, niewolnico Juana?
Spojrzałam gniewnie na Luccę. Mężczyzna uniósł prowokacyjnie brew, jakby bez słów pytał, czy aby na pewno chciałam kontynuować przepychankę z nim. Na nim wcale mi nie zależało. Miałam gdzieś tego człowieka. Może wyglądał groźnie, a w kieszeni miał pistolet, ale czułam władzę. Miałam przy sobie Corteza, który niby był moim panem, ale w rzeczywistości stawał się nim coraz mniej.
- Wybacz, Lucca. Nie mam jej długo. Ma trochę nieutemperowany charakterek, ale wszystko jest do wyrównania. Czy dzisiaj w mieście odbędzie się jakaś uroczystość?
Wstałam, gdy Juan podciągnął mnie na nogi. Winter została na klęczkach u stóp swojego pana. Lucca powiedział do niej coś po hiszpańsku, a wtedy dziewczyna położyła dłonie na ziemi nachyliła się tak, aby lizać buty swojego właściciela. Miałam ogromną ochotę odciągnąć ją na bok, aby mogła wrócić bezpiecznie do domu. Na pewno nie podobało jej się takie upokorzenie. Kto zgadzałby się na coś takiego z własnej, nieprzymuszonej woli?
Wiedziałam oczywiście, że na świecie pełno było fetyszystów. Ludzi lubiących stopy, oddawanie moczu na drugą osobę czy udział w trójkącie. Najważniejszym jednak było, aby takie praktyki seksualne odbywać za zgodą wszystkich stron. Winter, podobnie jak inne dziewczyny, które zostały porwane i siłą sprowadzone do Meksyku, nie chciały dla siebie takiego życia. Nie miały jednak dość siły, aby postawić się swoim oprawcom.
YOU ARE READING
Defeated - Juan Cortez
ActionDestiny i Dash wyjeżdżają do Meksyku, aby uczcić drugą rocznicę ich związku. Chłopak zamierza zdradzić dziewczynie swój sekret. Zanim zdążyło do tego dojść, na hotel, w którym zatrzymała się para, napadają zamaskowani mężczyźni. Ogłuszają Destiny i...
