- Mój słodki kwiatuszek. Jesteś taka śliczna, kochaniutka.
Pedro nachylił się nad moją kobiecością. Wysunął język i zaczął łapczywie mnie lizać. Zlizywał całą wilgoć, która nagromadziła się w mojej cipce podczas pieszczot, a raczej tortur, wibratora.
- Mmm, taka słodka.
Miałam ochotę zapaść się pod ziemię.
- Mam dla ciebie coś specjalnego. Angel, podaj mi proszę alkohol.
Miałam knebel w ustach, więc wątpiłam w to, że Pedro chciał upoić mnie alkoholem. Jak się szybko okazało, miałam rację. Gdy korek szampana wystrzelił do góry, uderzając o sufit, mężczyzna wylał trochę szampana na moją cipkę. Moje biodra podskoczyły do góry. Musujące bąbelki szampana sprawiły, że chciałam zacisnąć nogi, aby sobie ulżyć. Pedro jednak w porę zauważył, co planowałam i zanim złączyłam nogi, położył dłonie na wewnętrznych stronach moich ud. Nie pozwolił mi zacisnąć nóg, a sam nachylił się i zaczął zlizywać ze mnie szampana.
Mężczyzna torturował mnie alkoholem aż do końca butelki. Wylewał na mnie wszystko. Szampan lał się po moich sutkach, brzuchu, ale najlepszym doznaniem dla Pedro było zlizywanie go z mojej cipki.
- Czuję się upojony twoją pizdą, maleńka. Jesteś taka słodka, że zaraz dostanę cholernej cukrzycy.
Wszyscy się zaśmiali, ale ja nie widziałam w tym nic zabawnego.
- Rafael, Angel. Oddaję naszego kwiatuszka do waszej dyspozycji.
Rafael wstał z fotela, a w jego ślady podążył Angel. Blondyn ukucnął obok mojej głowy. Zdjął mi knebel, po czym odłożył go na bok. Brunet z kolei umościł się między moimi nogami. Wziął do ręki pejcz. Cichutko jęknęłam. Nienawidziłam pejczy, batów i biczy. Mimo, że wibratory i zatyczki analne również nie należały do moich ulubionych zabawek, to wolałam je niż przyrządy służące do zadawania bólu.
Angel usiadł na mojej twarzy. Zamknęłam oczy i wstrzymałam oddech. Mężczyzna o urodzie anioła, na co zresztą wskazywało jego imię, wsunął mi do ust swojego penisa. W tym czasie Rafael muskał skórzanymi paskami pejcza moją obolałą od pieszczot kobiecość. Mężczyzna rozłożył szeroko moje nogi i ugiął je w kolanach, aby mieć do mnie lepszy dostęp.
Angel ujeżdżał moją twarz bez większego wstydu. Jęczał gardłowo, odczuwając ogrom przyjemności. Bawił się swoimi sutkami, ściskając je mocno i wykręcając. Rozumiałam, że lubił ból.
Z kolei Rafael uderzał mnie w cipkę coraz mocniej. Czułam targające nią skurcze. Nie rozumiałam, co się ze mną działo. Myślałam, że mężczyzna chciał, abym doszła od takiego rodzaju pieszczot, ale szczerze wątpiłam w to, że dałabym temu radę. Jakby czytając w moich myślach, Rafael odrzucił pejcz na bok i wsunął we mnie palce. Zagiął je w środku i zaczął pocierać punkt, który był najbardziej wrażliwy. Drżałam niekontrolowanie, ssąc penisa Angela coraz mocniej. Nie wiedziałam, dlaczego z taką łatwością im się poddawałam. Miałam do siebie o to żal, jednak uznałam, że najlepszym wyjściem będzie odłączenie umysłu od ciała. Nie było to łatwe, ale byłam zdesperowana. Nie chciałam uważać siebie za dziwki, choć to, na co pozwalałam, mogło mówić coś innego.
- Czasami z Angelem zapraszamy do naszego łóżka kobiety - wyznał Rafael, nie zaprzestając pieszczot. - Stanowią miły dodatek, ale nie ma to jak pieprzenie faceta, który wie, czego chce. Prawda, Angel?
Blondyn w odpowiedzi jęknął głośno.
- Jak ujeżdża ci się twarz naszej pięknej dziewczynki?
- Bosko. Jest taka ciasna. Ciekawe, czy tam samo wąska jest na dole.
- Uwierz mi, że tak. Niebawem jej spróbujesz.
Rafael i Angel rozmawiali o mnie tak, jakby mnie tu nie było. Miałam wrażenie, że traktowali mnie jak lalkę do seksu. Byłam zwykłym przedmiotem. Rzeczą, która zdaniem innych nie miała uczuć.
- Wiesz, co ci zrobię? - spytał Rafael, na którego nie mogłam nawet spojrzeć przez to, że Angel siedział na mojej twarzy, odbierając mi dech. - Dojdziesz z wytryskiem, piękna dziewczynko. Zmoczysz się dla mnie. Upokorzę cię. Nie ma nic piękniejszego niż uwłaczanie uległej osobie. Uwielbiam to.
Może on to uwielbiał, ale to nie znaczyło, że mógł sobie na to pozwolić.
Wiłam się coraz bardziej, gdy czułam niepokojący ucisk w dole brzucha. Nie wiedziałam, co się dzieje. Nigdy czegoś takiego nie czułam. Rafael zauważył mój niepokój. Położył płasko dłoń na moim brzuchu dociskając go w taki sposób, że nagle wydarzyło się coś, co całkowicie odebrało mi godność.
Poczułam, jak coś wylewa się z mojego wnętrza. Angel wybrał sobie dogodny moment na orgazm. Wlewał spermę w moje usta, podczas gdy Rafael przeciągał mój kobiecy wytrysk. Pieścił moje wnętrze palcami tak długo, dopóki nie uznał, że moje ciało ma już dosyć. Kiedy wyjął ze mnie palce, z Angel zszedł z mojej twarzy, uniosłam lekko głowę. Zobaczyłam, że między moimi nogami mata była cała mokra. Odwróciłam głowę na bok i zamknęłam oczy, płacząc żałośnie. Mateo i Pedro śmiali się do łez, ale Cortez nie reagował. Nie przyszedł mi z pomocą. Nie oczekiwałam, że uwolni mnie z kajdan, ale mógł chociaż wyszeptać, że wszystko będzie dobrze. Jego zachowanie utwierdziło mnie w tym, że naprawdę nic dla niego nie znaczyłam. Byłam tylko kawałkiem mięsa, nad którym można było się znęcać bez granic.
- Dziewczynko? Skarbie, jesteś z nami?
Usłyszałam głos Angela przy swoim uchu. Otworzywszy oczy ujrzałam, że uklęknął obok mnie i zaczął głaskać mnie po policzku. Rafael z kolei usiadł okrakiem na moim brzuchu i ścisnął w dłoniach moje piersi.
- Przygotowaliśmy dla ciebie coś jeszcze, piękna dziewczynko - oznajmił Rafael, ciągnąc mnie boleśnie za sutki. - Potem oddamy cię w ręce twojego pana. Już niebawem wrócisz do swojego króla, ale pozwól nam na coś jeszcze.
Nie chciałam im na nic pozwalać, ale to nie była prośba.
Oni zamierzali wziąć to, czego chcieli, nie pytając mnie o zdanie.
KAMU SEDANG MEMBACA
Defeated - Juan Cortez
AksiDestiny i Dash wyjeżdżają do Meksyku, aby uczcić drugą rocznicę ich związku. Chłopak zamierza zdradzić dziewczynie swój sekret. Zanim zdążyło do tego dojść, na hotel, w którym zatrzymała się para, napadają zamaskowani mężczyźni. Ogłuszają Destiny i...
