Zmęczona i zrezygnowana na czworakach podeszłam do Rafaela. Uklękłam przed nim pokornie i czekałam na to, co rozkaże mi, abym zrobiła. Oddychałam ciężko i płakałam. Mateo i Pedro śmiali się za moimi plecami. Traktowali mnie jak dziwkę. To bardzo bolało, ale nie mogłam nic z tym zrobić. Dla nich nie byłam człowiekiem.
- Wycałuj i wyliż moje stopy, piękna dziewczynko.
Spojrzałam w brązowe oczy Rafaela. Uśmiechnął się do mnie czule i pogłaskał mnie po policzku.
- No już. Nie mam dla ciebie całego czasu. Jesteś słodka, ale wolę facetów.
Mateo i Pedro zagwizdali, a Angel odwrócił wzrok, czerwieniąc się na policzkach.
Położyłam dłonie płasko na podłodze i pochyliłam się, aby dotknąć ustami stopy Rafaela. Myślałam, że będzie śmierdziała, ale ku mojemu zdziwieniu, pachniała mydłem waniliowym. Byłam ciekawa, czy Rafael umył się przed moimi torturami. Przecież nie musiał tego robić, ale byłam mu wdzięczna nawet, jeśli wcale o mnie nie pomyślał.
Całowałam palce i pięty Rafaela, jednocześnie mocząc je łzami. Płakałam z upokorzenia. To było nieludzkie zachowanie. Nawet gdyby Dash poprosił mnie o to, abym wylizała mu stopy, zastanowiłabym się nad tym dwa razy. Wiedziałam, że wiele osób miało taki fetysz, ale ja do nich nie należałam. Może lubiłam zaszaleć w łóżku, jednak były to tylko fantazje. Dopóki pozostawały w mojej głowie, były bezpieczne.
- Dziękuję, aniołku. Teraz przywitaj się z Angelem. Angel, mam powiedzieć tej pięknej dziewczynce, co powinna ci zrobić?
Wiedziałam już, że Rafaela i Angela łączyło coś więcej. To, jak Angel patrzył na Rafaela, jasno mówiło, że miał do niego szacunek. Być może Rafael był dla Angela kimś w rodzaju pana, ale nie powinno mnie to obchodzić. Nie wiedziałam jeszcze, jakie zadanie zostanie wyznaczone mi jako kolejne. Pozostało mi mieć nadzieję, że jakoś to przetrwam.
- Angel, wstań i zdejmij ubrania.
Mężczyzna posłuchał rozkazu Rafaela. Patrzyłam, jak blondyn posłusznie wstaje z fotela i rozbiera się do naga. Gdy był już goły, spojrzał na swojego pana. Ten uśmiechnął się z satysfakcją i skinął głową.
- Uklęknij na fotelu tyłem do pięknej dziewczynki. Ułóż ręce wygodnie na oparciu mebla i rozkoszuj się tym.
- Tym?
- Piękna dziewczynka wyliże twoją dupę, Angel.
Nie. Nie! Nie!
Poddałam się. Spojrzałam błagalnie na Juana. On uśmiechnął się szeroko, wyszczerzając wszystkie zęby w uśmiechu.
- Proszę! Nie dam rady tego zrobić! Panie, pomóż mi! Przecież jesteś moim panem!
Kiedy podniosłam głos, usłyszałam jakiś szybki ruch za plecami. Nie zdążyłam się nawet odwrócić. Zostałam chwycona za włosy. Po chwili usłyszałam czyjś głos tuż przy swoim uchu.
- Przypominasz mi moją Alinę, dziwko.
To był Mateo. Ten potwór, który zniewolił dwójkę niewinnych istot. Miałam chociaż nadzieję, że Alina i Misha mieli w sobie nawzajem wsparcie w niewoli. Życzyłam im wszystkiego, co najlepsze. Chciałam, aby bezpiecznie wrócili do domów, do swoich rodzin, ale nie byłam naiwna. Wiedziałam, że prędzej zostaliby zabici, niż pozwolono by im wrócić do swoich ojczyzn.
- Ona też była taka oporna, jak ty - kontynuował Mateo, chwytając wolną dłonią moją pierś. - Porwałem ją ze statku, na którym opalała się ze swoimi rodzicami. Zabiłem ich na jej oczach. Biedna szesnastoletnia dziewczynka trafiła w ręce zboczonego faceta, który nie wiedział, czym jest miłość. Alina była moją pierwszą niewolnicą. Trzymałem ją zamkniętą w piwnicy, bez dostępu do świeżego powietrza i najpilniejszych potrzeb człowieka. Miała mały wychodek, z którego mogła korzystać, ale na jedzenie musiała sobie zasłużyć. Szybko zrozumiała, że jeśli jest posłuszna, dostaje ode mnie czułość. Rżnąłem ją od pierwszego dnia, w którym do mnie trafiła. Nigdy jednak jej nie pobiłem. Czym innym są zabawy pejczem, a czym innym pieprzona przemoc.
YOU ARE READING
Defeated - Juan Cortez
ActionDestiny i Dash wyjeżdżają do Meksyku, aby uczcić drugą rocznicę ich związku. Chłopak zamierza zdradzić dziewczynie swój sekret. Zanim zdążyło do tego dojść, na hotel, w którym zatrzymała się para, napadają zamaskowani mężczyźni. Ogłuszają Destiny i...
