Pod sufitem znajdowała się girlanda. Nie składała się jednak z kwiatów, a z czaszek. Pozostało mi mieć nadzieję, że nie były to prawdziwe czaszki, a takie, które można było kupić w sklepie z okazji halloween.

Z kolei nad łóżkiem znajdowało się kilka haków. Zwisały z nich najróżniejsze przyrządy służące zadawaniu bólu. Widziałam tam bat, pejcz, bicz i packę. Na sam ten widok poczułam strach. Gdy więc Cortez postawił mnie na podłodze, zaczęłam wycofywać się w stronę drzwi. Byłam w stanie dobrowolnie wrócić do swojej celi, aby tylko nie przebywać tutaj.

- Dokąd ci się tak spieszy, muneca? Zabiłem dla ciebie człowieka, a ty chcesz sobie iść?

- Nie mogę tu być. Nie mogę.

- Boisz się, że cię zbiję? - spytał, idąc w moją stronę. Oparłam się plecami o drzwi, a ręką zaczęłam szarpać się z klamką. - Och, nie wyjdziesz stąd. Dlaczego ciągle naiwnie wierzysz w to, że mnie przechytrzysz, skarbie?

- Nie!

Juan rzucił się na mnie. Po drodze do łóżka ściągnął ze mnie bluzę i zdarł spodenki, pozostawiając mnie nagą. Stawiałam mu się. Drapałam i uderzałam, ale moja siła była śmieszna w porównaniu z siłą mojego oprawcy.

- Nie walcz, laleczko. Przecież wiesz, że jestem od ciebie silniejszy. Proszę, nie skazuj siebie na tortury.

- Błagam! Zostaw mnie!

- Kurwa. Myślałem, że obejdzie się bez tego.

Cortez klepnął mnie w tyłek. Otworzyłam usta, aby krzyknąć, a wtedy mężczyzna wsunął mi do nich kulkę na gumce, która miała pełnić funkcję knebla. Kiedy próbowałam ją sobie wyjąć, Juan przygwoździł mnie brzuchem do łóżka i chwycił mnie za ręce, aby przykuć mi je skórzanymi kajdankami do wezgłowia. Starałam się kopnąć mężczyznę, jednak on usiadł okrakiem na moich plecach, nogami unieruchamiając moje nogi. Jedynym, co mogłam zrobić, był płacz w poduszkę.

- Cichutko, kochanie - poprosił, odgarniając mi włosy na bok. - Chcę, żeby tobie również było przyjemnie. Jeśli będziesz się spinać, nic z tego nie wyjdzie.

Nie miałam pojęcia, co chciał mi zrobić. Myślałam, że skoro dziś tak wiele już przeszłam, nie zasłużyłam na kolejne tortury. Juan jednak najwyraźniej uważał inaczej.

- Dziś zajmę się twoją dupcią. Skoro zostałaś zerżnięta w cipkę i usta, nie mogę zaniedbać twojego krągłego tyłeczka. Wciąż widzę na nim ślady po klapsach, ale lekkie pieczenie wzmocni doznania. Na pewno będzie ci rozkosznie, moja mała Destiny. Wystarczy, że się rozluźnisz. Zaczniemy od zatyczki analnej, która rozepcha twoją dziurkę. Uprawiałaś już kiedyś seks analny?

Pokręciłam przecząco głową. Ułożyłam twarz policzkiem na poduszce. Przez knebel oddychanie było utrudnione.

- Domyśliłem się. Twój nudny kutasiarz Dash wolał pieprzyć inne kobiety, niż godnie zająć się swoją. Nie bój się. Nigdy nie będę dla ciebie taki, jak on. Odpowiednio o ciebie zadbam, moja niewolnico.

Mężczyzna odsunął się ode mnie, ale zrobił to tylko po to, aby chwycić mnie za biodra. Uniósł mój tyłek do góry. Nie była to komfortowa pozycja. Musiałam opierać się na łokciach i nie mogłam w żaden sposób zasłonić swojej cipki, która stała się dobrze widoczna po tym, jak Juan siłą rozszerzył mi nogi.

Kiedy przesunął nosem po mojej cipce, zadrżałam. Wciągnął w nozdrza jej zapach, a ja zamarłam.

- Pachniesz tak słodko. Kurwa, zakochałem się w twojej cipce, laleczko.

Pokręciłam przecząco głową, gdy Cortez zaczął mnie tam lizać. Wiłam się na łóżku, jednak on chwycił mnie mocniej za biodra, zapewne zostawiając mi ślady po palcach na delikatnej skórze. Piszczałam przez knebel, nie chcąc dopuścić do siebie przyjemności.

- Rozluźnij się. Przecież robię to dla ciebie.

Nieprawda. Wcale nie robił tego dla mnie.

- Pierwszy seks analny może być niekomfortowy, dlatego chcę odpowiednio cię do niego przygotować. Musisz być rozluźniona i spokojna. Nie denerwuj się. Nie zależy mi na twojej krzywdzie.

Juan napluł na moją tylną dziurkę. Palcem rozsmarował swoją ślinę, po czym sięgnął po lubrykant. Zimny żel dotknął mojej skóry, przez co zadrżałam z niepokojem. Cortez rozprowadził substancję po mojej dziurce.

- Nie martw się. Zaopiekuję się tobą.

Moczyłam łzami poduszkę. On kłamał. Tak perfidnie kłamał i wcale nie czuł się z tym źle.

- Moja kruszynko. Kurwa, jesteś taka doskonała. Tak się cieszę, że jesteś moją niewolnicą. Zaraz znajdę się w twojej dupeczce. Ja jebię, ale to będzie zajebiste.

Poczułam, jak coś wpycha się w mój tyłek. Odruchowo zacisnęłam mięśnie na zabawce, jednak Cortez położył płasko dłoń na moich plecach i zaczął mnie głaskać.

- Cichutko, kochanie. To korek analny. Nie jest duży. Spokojnie w ciebie wejdzie.

Nie przestawał ruszać zabawką, jednocześnie głaszcząc mnie po plecach. Czułam się coraz bardziej niekomfortowo. Podświadomie próbowałam wypchnąć zabawkę, ale Juan się nie poddawał. Napierał coraz bardziej, aż w końcu zatyczka weszła we mnie cała. Poczułam się z nią dziwnie. To było nienaturalne. Nie rozumiałam, jak niektórym kobietom seks analny mógł sprawiać rozkosz. Jeśli odczuwało się go tak, jak korek tkwiący w moim tyłku, to nie widziałam w tym nic przyjemnego.

- Podoba ci się?

Pokręciłam przecząco głową, na co Juan się zaśmiał.

- Domyślałem się. Jesteś zamknięta na nowe doznania, ale nie martw się. Nigdy więcej nie poczujesz się samotna. Nigdy cię nie zostawię. Będziesz mi służyć do śmierci.

Moim ciałem wstrząsnął szloch, którego jednak nie było słychać przez knebel. Cortez wyczuł jednak, że coś było ze mną nie tak. Zszedł z łóżka i ukucnąwszy obok mnie, pogładził mnie po mokrym od łez policzku.

- Jesteś taka delikatna. Taka niewinna. Tak łatwa do złamania. Największe skurwysyny na świecie miałyby radość z łamania ciebie, ale to mnie przypadł ten zaszczyt. Czuję się jak król, Destiny. Świadomość, że twoja rodzina jest tak daleko, niezdolna ci pomóc, napawa mnie cholerną satysfakcją. Jesteś zdana na mnie. Masz tylko mnie. Jestem dla ciebie wszystkim.

Cortez głaskał mnie po policzku jeszcze przez jakiś czas. Zapewne czekał, aż zatyczka analna rozepcha mi tyłek do satysfakcjonujących go rozmiarów. Domyślałam się, że seks analny był bezdyskusyjny. Poznałam Juana na tyle, aby zrozumieć, że nie można było pójść z nim na kompromis. Dlatego gdy wstał i zdjął spodnie, pokazując mi swojego penisa w pełnej erekcji, zmówiłam w myślach modlitwę. Nie byłam wierząca, ale chwytałam się każdego skrawka nadziei. Nawet takiego, który zdawał się być absurdalny. 

Defeated - Juan CortezTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang