Minąłem Pedro, po czym wyszedłem z pomieszczenia. Podążyłem na pierwsze piętro, gdzie miałem zamiar porozmawiać z Domingo. To, że spoliczkował Destiny, nie mogło przejść bez echa. Może Domingo Lucio był dyrektorem więzienia, ale chyba zapomniał, kto tak naprawdę dzierżył tu władzę.

Wściekły wszedłem do jego pokoju. Nie zdziwiłem się, gdy zobaczyłem, jak posuwa młodą blondynkę. Dziewczyna miała obrożę na szyi, więc stwierdziłem, że pochodziła z handlu niewolnikami. Była przerażona. W przeciwieństwie do brunetki, którą przyłapałem tutaj kilka godzin temu, blondyneczka miała łzy w oczach. Bardzo przypominała mi moją laleczkę.

Domingo mnie zauważył, ale znałem go na tyle dobrze, aby wiedzieć, że nie skończy pieprzyć dziewczyny w tyłek, dopóki nie dojdzie. Dlatego oparłem się bokiem o futrynę drzwi i skrzyżowawszy ręce na piersi, przypatrywałem się widowisku. Mój penis stwardniał, ale nie na widok niewinnej blondyneczki, tylko na myśl, że na jej miejscu mogła być moja muneca. Z chęcią wypieprzyłbym ją w tyłek. Chyba znalazłem sposób na romantyczne spędzenie dzisiejszej nocy.

Młoda dziewczyna miała w ustach knebel. Domingo szarpał ją za włosy, wchodząc agresywnie w jej tyłek. Co jakiś czas ugniatał jej piersi, na których sutkach znajdowały się klamerki. Bezbronna blondynka prosiła mnie wzrokiem o pomoc, ale nie miała pojęcia, że byłem gorszym potworem niż jej właściciel.

Po tym, jak Domingo doszedł, wyszedł z tyłka dziewczyny i dał jej siarczystego klapsa. Biedaczka zacisnęła dłonie w pięści. Oparła czoło o dywan i płakała, trzęsąc się niemiłosiernie.

- To Susie - wyjaśnił mężczyzna, zapinając spodnie. Chwyciwszy dziewczynę za smycz, pociągnął ją do pozycji klęczącej. Biedna drżała niekontrolowanie. Nie umiała powstrzymać strachu, co świetnie rozumiałem.

- Długo ją masz?

- Od niespełna dwóch tygodni - wyjaśnił, gładząc dziewczynę z czułością po głowie. Susie spinała się przy każdym ruchu. - Przybyła do Meksyku w kontenerze z innymi dziewczynkami z Irlandii. Ma dopiero siedemnaście lat. Była dziewicą. Podobało ci się, jak rżnąłem cię po raz pierwszy, kwiatuszku?

Susie pokiwała twierdząco głową, bojąc się reakcji swojego pana na to, gdyby zbyt długo zwlekała z odpowiedzią.

- Grzeczna dziewczynka. O co chodzi, Juan? Pojawiasz się u mnie po raz drugi tego samego dnia. Jeszcze pomyślę, że chciałbyś mi obciągnąć.

Uśmiechnąłem się krzywo.

- Nie w tym życiu. Może wyprosisz Susie, zanim porozmawiamy?

- Nie bój nic, Cortez. Susie wczoraj przysłuchiwała się mojej rozmowie z Conradem. Kiedy przywiózł nowe dziwki, opowiadał mi o tym, jak zerżnął jedną na śmierć. Szkoda. Była młoda i piękna. Conrad jednak się nie patyczkował. Z dziewczyny nie zostało nic.

Biedna Susie znowu zalała się łzami, gdy słuchała o losach koleżanki. Nie rozumiałem, skąd brało się u mnie poczucie współczucia dla tej dziewczyny. Przecież jej nie znałem. Nic o niej nie wiedziałem, a jednak jej spojrzenie wyrażało więcej niż tysiąc słów. Patrzyła na mnie błagalnymi oczami, choć po czasie chyba zrozumiała, że nie była w stanie nic ze mną ugrać.

- Chciałem pomówić z tobą o tym, co zrobiłeś mojej niewolnicy. Nie miałeś prawa jej uderzyć, Domingo. Owszem, przyprowadziłem ją do ciebie, aby trochę się nad nią poznęcać, ale nic ponad to. Jestem na ciebie wściekły.

- Och, daj spokój! - odrzekł lekceważąco, prowadząc Susie na smyczy do swojego biurka. Usiadł wygodnie na krześle, a dziewczynę ustawił między swoimi nogami. Wyjął z bokserek penisa i kilka razy go potarł, po czym zdjął Susie knebel i wepchnął jej do ust sflaczałego fiuta. Zaczęła go ssać z zapałem. Dławiła się i krztusiła, ale nie poddała się.

Defeated - Juan CortezWhere stories live. Discover now