Rozdział 22 " Ciekawe czy tak jak my"

Start from the beginning
                                    

- Możemy z... Tobą zagrać ? - zagadnął chłopak, na co kiwnęłam krótko głową z uśmieszkiem zadowolenia.

- To nie żart ? - zapytała ze zwątpieniem dziewczyna. Wzruszyłam jedynie ramionami, podbiegłam do chłopczyka, którego poprosiłam o piłkę.

Kilka razy odbiłam nią o beton, a ta wydała z siebie urwane dźwięki. Złapałam ją w końcu po krótkim zawieszeniu i przypomnieniu sobie lat, w których to dziadek uczył mnie grać w koszykówkę.

- A czy myślisz, że potrafię żartować ? - Uniosłam podejrzliwie brew, ale nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem. - Żartuję. Słyszałam jak mówiłeś, że zagracie z waszymi drugimi osobowościami. Możemy zawsze zagrać w szóstkę. Ja i moja druga osobowość zawsze są chętne.

Chłopczyk spojrzał najpierw na mnie, a później na swoją towarzyszkę. Następnie nie zdążyłam się nawet obejrzeć, gdy wyrwał mi piłkę z rąk i rzucił ją szybko do dziewczynki. Zdezorientowana stałam przed nimi jak słup soli, lecz zostałam zmuszona do ruszenia się po tym jak zostałam uderzona piłką. Złapałam ją i odbijałam przez moment zastanawiając się gdzie mam rzucić, by ominąć chłopaka, który blokował moją pozycję.

W końcu jednak udało mi się go ominąć, a następnie podać piłkę dziewczynie, z którą grałam. Ta zaśmiała się na widok zbulwersowanego bruneta.

- Tak nie można ! - krzyknął, tupiąc nóżką. - Jest was dwie, a ja tylko jeden

- Uuu, nie ładnie tak

Zamknęłam na moment oczy na głupkowaty ton głosu, znajomego mi głosu. Zza rogu wyłonił się brunet z o dziwo wyjątkowo ułożonymi włosami. Sam jego wygląd także nie był normalny. Ubrał się w czarny golf, na który nałożył swoją czarną kurtkę i oczywiście czarne jeansy. Moje brwi wystrzeliły do góry. Przejrzałam go wzrokiem, żeby udowodnić sobie, że nie jest on jedynie moim wyobrażeniem. Wzruszył ramionami.

- Co młody, damy im wycisk ?

- Tak !

- Nie ma mowy Sean. Wiem, że lubisz koszykówkę i nie. Jesteś zbyt wysoki i w ogóle. To dopiero będzie niesprawiedliwe.

Przekrzywił głowę w lewą stronę, a później uśmiechnął się cwanie. Znowu tego dnia nie zdążyłam ocenić sytuacji. Nie zauważyłam kiedy chłopak podbiegł do mnie i w mgnieniu oka wytrącił mi piłkę z rąk. Oczywiście. Był cholernie szybki i zwinny. Dawał mi wyzwanie, na które miałam cholerną ochotę odpowiedzieć. Wyzywał mnie na pojedynek, a ja lubiłam pojedynki. Spojrzałam na chwilę na Ophelię, która stała i gapiła się na chłopaka, jakby był pieprzonym arcydziełem.

A co gdyby tak zagrać nieczysto ? - pomyślałam sobie. Uśmiechnęłam się niewinnie oraz założyłam ręce na jego szyi, przez co stanęłam na palcach. Zakręciłam wokół palca kosmyk jego włosów, a później jakby nigdy nic odsunęłam się i odebrałam piłkę od chłopaka.

- I kto tu gra niesprawiedliwe - obruszył się z miną małego dziecka, któremu ktoś odebrał zabawkę. Parsknęłam na jego minę śmiechem.

- Takie życie. - odwróciłam się do dwójki naszych towarzyszy. - Nie będziecie się gniewać jeśli zakończymy grę ? Mój... Mój... Towarzysz - powiedziałam w końcu. - Chyba ma do mnie jakaś ważną sprawę.

Dziewczyna machnęła dłonią, jak gdyby nie przeszkadzało jej to w ogóle. Chłopak wziął w ręce piłkę i oboje ruszyli w kierunku innego placu. Gdy odeszli przeniosłam wzrok na Sean'a, który gapił się na mnie od dobrych kilkunastu sekund.

- Czego twa dusza pragnie ? I dlaczego wystroiłeś się jak szczur na otwarcie kanału ?

- Ma dusza pragnie poinformować cię, iż idziemy do mojego dobrego przyjaciela. Tak dobrze słyszysz idziemy.

Start a StoryWhere stories live. Discover now