Rozdział 17 " Chciałam po prostu wiedzieć"

Start from the beginning
                                    

W tym samym momencie głowa drugiego chłopaka przekręciła się w naszą stronę, a wzrok jakby przybliżył się na jego dłoń spoczywającą na moim ramieniu.

- Jeśli w tej chwili nie weźmie pan pańskiej dłoni z jej ramienia, to za chwilę wyląduje pan na cholernej komodzie przy kominku. - ostrzegł go, strącając dłoń. Boże dziękuję ci za takiego człowieka w moim życiu.

Kij z tym, że jestem niewierząca - dodałam w myślach.

- To moja dziewczyna, więc mogę z nią robić co mi się żywnie podoba. Mogę ją pocałować na twoich oczach, a nawet zrobić z nią bardziej szatańskie rzeczy, a ty będziesz po prostu patrzył - wymawiał te słowa ze świętym przekonaniem swojego zdania, wpatrując się w wyższego od niego chłopaka. - Pani Samantha mówiła mi o tym co robiliście podczas jej nieobecności. Załapałeś się nawet na artykuł, lecz twój czas się kończy. 

Miałam szczerą ochotę wziąć pobliski wazon i z całej siły uderzyć go nim w głowę, by nigdy się już nie obudził. Niszczył mi życie. Nigdy bym mu nie wybaczyła, gdyby znowu zniszczył moje kontakty z Sean'em, które były już na drodze idealnej. Nienawidziłam go całym swoim zniszczonym sercem, bo sam je zniszczył. Chciałam go zabić za jego czyny.

Jednak zamiast zrobienia tych kilku rzeczy tworzących się w mojej głowie, spojrzałam najpierw na Sean'a, a później na Samuela i odwróciłam się w kierunku drzwi. Czy było to kulturalne ? Ani trochę. Czy właśnie upokorzyłam moją matkę, że wyszłam bez jej zgody z domu ? Oczywiście.

Przy okazji także skompromitowałam jej metody wychowania przed całym światem. Wychodząc spotkałam dwóch dziennikarzy, którzy oczywiście mnie zauważyli i od razu podbiegli. Zignorowałam ich tak jak innych.

***

Zapukałam dwa razy do drzwi domu, oczekując aż ktokolwiek mi otworzy. Naraziłam się i to potężnie. Mogła nie być w domu, mogła przecież siedzieć w kamienicy ze swoim chłopakiem. Nie miałam takiego życia jak ja, która musiała siedzieć w domu. Dlatego nie zdziwiłam się jakoś mocno, gdy nikt mi nie otworzył. Odwróciłam się w kierunku ulicy, z której tutaj przyszłam.

- Elena ? - zatrzymałam się oraz odwróciłam głowę do dziewczęcego głosu, który usłyszałam za sobą. - Co ty tutaj robisz ?

W framudze drzwi stała czarnowłosa ubrana w czarne spodnie dresowe i koszulkę z Nirvany. Obserwowała uważnie moją osobę, która sama nie wiedziała co miała ze sobą zrobić. Przychodząc do Mavis nie spodziewałam się, że ją zastanę. Przypuszczałam dużo bardziej, iż nikogo nie będzie w domu lub spotkam małą Holly, którą miesiąc temu spotkałam w lesie.

- Cześć - przywitałam się nieśmiało - Masz może chwilę czasu, żeby pogadać czy... Po prostu masz czas ? Mam dość towarzystwa jakichkolwiek chłopaków, którzy są w moim domu.

Przez dłuższą chwilę myślałam, że się nie zgodzi. Wpatrywałam się we mnie jak w obrazek z poważną miną bez jakiegokolwiek uśmiechu. Dopiero później otworzyła szerzej drzwi oraz sama uśmiechnęła się zachęcająco.

- Wchodź, rozumiem jak to jest mieć dość samców alfa. - Stwierdziła, wpuszczając mnie do środka. Zamknęła za nami drzwi, a następnie odwróciła się w moją stronę - Jesteśmy same z Holly, ale ją już chyba znasz. - zaśmiała się, a ja delikatnie uśmiechnęłam. - Dziękuje za uratowanie mi życia. Naprawdę nie wiem co bym zrobiła gdyby nie ty.

Mało co słuchałam jej podziękowań. Rozglądałam się po małym przedsionku, który prowadził do salonu połączonego z kuchnią, a oddzielała te dwa pomieszczenia jedynie ściana z dziurą, przez którą można obserwować kogoś z kuchni. Salon był naprawdę przytulny. Polubiłam go przez samą jego kolorystykę i wystrój. Ich rodzice najwyraźniej lubili styl vintage, co zdradzały stare meble i dekoracje w modnych w poprzednich dekadach kolorach. Wolałam ten dom od swojego własnego, w którym potrafiłam się zgubić, a był już i tak mniejszy od mojego starego miejsca zamieszkania we Włoszech. 

Start a StoryWhere stories live. Discover now