17. Przygotowania do Balu Jesiennego i śledztwo Hermiony

Start from the beginning
                                    

   Hermiona zamknęła zeszyt i wsadziła go do szafki. Wyciągnęła też stamtąd stary notatnik, którego nigdy w życiu nie używała. Napisała na nim na szybko: "Notatnik. Sprawa Rona" i wzięła go pod pachę. Pióro wsadziła prosto w notatnik, i wyszła tak ze swojego pokoju. Najpierw postanowiła odwiedzić Malfoya, bo wiedziała, że nie ma go na lekcji, a być może będzie coś wiedział o tej sprawie. Otworzyła powoli drzwi, nie chcąc, żeby Malfoy wiedział od razu kto wchodzi.

  Weszła do jego pokoju, a on siedział na swoim łóżku i uczył się swoich obowiązków. Hermiona tak jak przeczuwała, Malfoy nie mógł zapamiętać kilku prostych i łatwych zdań.

  -Cześć- powiedziała nieśmiało. Wątpiła w to, że Malfoy w ogóle będzie chciał coś jej opowiedzieć o tej sprawie. -Słuchaj, ja prowadzę śledztwo w tej sprawie, kto rzucił zaklęcie czarno magiczne na Rona. I chciałabym, żebyś coś mi opowiedział o tym. No wiesz... czy ktoś coś ci mówił, czy coś widziałeś..- Hermiona spoglądała niepewnie na Malfoya. Czy on naprawdę udaje, że jej nie słyszy, czy tak skupił się na zapamiętaniu kilku zdań, że nawet na nią nie spojrzy?

  -Co... nie, nie..- odpowiedział, nadal na nią nie patrząc. Hermiona wiedziała przecież, że to on najbardziej mógł jej pomóc. Jak naradzie dowiedziała się nawet dużo od niego. Na przykład powiedział jej, kto jest podejrzany: Blaise Zabini. Choć wydawało się to trochę nieprawdopodobne, Hermiona mu wierzyła.

  -To dla mnie bardzo ważne. Muszę się dowiedzieć kto mu to zrobił.- Hermiona widząc, że Dracona w ogóle nie interesuje to, co ona mówi, postanowiła go trochę postraszyć. -Mam taki nakaz od McGonagall, żeby zebrać dowody i rozpocząć poszukiwanie sprawcy zdarzenia. I kazała przekazać, że ten kto odmówi jakichkolwiek zeznań dla mnie, zostanie głównym podejrzanym - teraz Malfoy spojrzał na nią z zakłopotaniem, choć Hermiona widziała w jego oczach niedowierzanie.

   -No dobra. Siadaj i mów co ode mnie chcesz- powiedział niechętnie.

   -No więc tak. Ja zadaje pytania a ty odpowiadasz. Czuj się jak na wywiadzie- Malfoy uśmiechnął się do siebie. Pewnie wyobrażał siebie odpowiadającego na pytania... -Co wiesz o tej sprawie? Co mógłbyś powiedzieć?

   -No to... Wiem tylko tyle co ci powiedziałem. To Blaise Zabini.

  -Dlaczego wydajesz swojego przyjaciela?

   -Wydaje swojego przyjaciela? No chyba oczekujesz odpowiedzi, a ja tylko mówię co widziałem.. To znaczy.. Wydaje go bo to on, a przyjaciółmi nie jesteśmy.

  -Skoro mówisz, że widziałeś, to na pewno gdzieś byłeś z nim lub po prostu przechodziłeś. Jak to się stało, że go widziałeś i co DOKŁADNIE widziałeś?

  -Em.. Wychodziłem z Pokoju Prefektów. Poszłem wieloma korytarzami, aż doszłem do łazienki dziewczyn, oczywiście miałem iść dalej, i zobaczyłem jego. Jego, który wyciąga różdżkę i wypowiada zaklęcie.

   -Dobra.. po resztę przyjdę później. Muszę przemyśleć twoje "zeznania"- powiedziała, lekko się uśmiechając. Wstała z łóżka i skierowała się do drzwi.

  -Poczekaj.- Hermiona odwróciła się. -Tam był ktoś jeszcze.. Obok Blaise'a. To profesor Trelawney. Może ją powinnaś jeszcze wypytać o to. Bo... to nie wyglądało normalnie. Ona także brała w tym udział.- powiedział i dał jej znak, że może iść. Hermiona pobiegła do swojego pokoju, rzuciła na łóżko notatnik z piórem, otworzyła na pierwszej stronie i zaczęła szybko pisać.

Pierwszy dzień śledztwa

Najpierw pytałam Dracona Malfoya. Powiedział, że według niego to Blaise Zabini rzucił zaklęcie na Ronalda Weasleya. Potem oznajmił, że to NIE JEST jego przyjaciel, a wydaje dlatego bo go widział rzucającego zaklęcie w stronę Ronalda! Opowiedział mi, jak doszedł na miejsce zdarzenia. Szedł normalnie, kiedy nagle zobaczył Zabiniego i co najważniejsze... Powiedział, że obok niego była profesor Sybilla Trelawney!

   Czy Trelawney ma coś wspólnego z tym zdarzeniem? Czy była wspólniczką Blaise'a? Po co miałaby w tym uczestniczyć?

    Hermiona zamknęła notatnik, a pióro wsunęła między kartki. Schowała notatnik do szafki koło łóżka a potem usiadła na krześle i zaczęła myśleć nad tą sprawą.

  "Trelawney... Nie rozumiem, po co Trelawney miałaby naprawdę w tym uczestniczyć? Czyżby Ron jej się naraził czymś? Czy chciała go zabić? Muszę o tym porozmawiać nie tylko z Trelawney, ale także z Ronem i profesor McGonagall"- pomyślała. Rzuciła się do biegu. Wybiegła z pokoju jak mogła najszybciej i pobiegła do Harry'ego i Rona.

xxx

Witam. Trochę krótki ten rozdział, ale mam nadzieję że się spodoba XD

Nie wiem kiedy kolejny, ale postaram się dodać jak najszybciej.

Pozdrawiam ;)

~alessaxdd

Na zawsze × DramioneWhere stories live. Discover now