24. Not the same

14 0 0
                                    

Pov. Jamie
Od 7 byłem już na nogach, zjadłem śniadanie, dopakowałem parę rzeczy i wyszykowałem się, na lotnisko miał mnie zawieźć mój tato. Steve i Robin właśnie dotarli pod mój dom więc poszedłem otworzyć im drzwi
- Cześć, wchodźcie. Mam jeszcze trochę czasu
- A o której nasz samolot przypomnij
mi - powiedział Steve
- 11, zdążę. Czekam jeszcze na Eddie'go
- No tak, on najważniejszy. Aha i tu masz zdjęcia z wczoraj - powiedziała Robin podając mi kopertę
- Dzięki. Napijecie się może czegoś? - zapytałem podchodząc do blatu w kuchni
- Ja podziękuję - odpowiedział chłopak
- A ja może wody
- Dobra - wziąłem szklankę, nalałem wody i podałem ją Robin
Usłyszałem otwierające się drzwi
- Eddie - powiedziałem po chwili biegnąc w strone mojego chłopaka
- Hej, gotowy?
- Tak, walizki są na górze
- Pomogę Ci - powiedział i ruszył po schodach
Steve i Robin tylko uśmiechnęli się do siebie. Eddie wziął moją walizkę i dużą torbe podręczną
- Ej no daj tą torbe, nie dasz rady taki obładowany
- Nie ma opcji, ty się nie męcz. Wcale nie jest mi ciężko - powiedział i pchnął drzwi nogą
Eddie schodził ostrożnie po schodach, z góry zauważyłem przerażone spojrzenie Steve'a i wzrok Robin, który mówił "zaraz się wywalisz".
- Boże Eddie - powiedział Steve kiedy brunet wreszcie zszedł na dół
- Co? Dałem radę - popatrzył się na mnie schodzącego po schodach
- Popisać się chciał - zaśmiała się Robin na co odpowiedzieliśmy tym samym
Wyszliśmy z domu i mój tata od razu zajął się pakowaniem moich toreb do bagażnika. Spojrzałem na mój zegarek, a później na przyjaciół, z domu wybiegł mój brat i mama od razu mnie przytulając
- Pa pa Jamie, uważaj na siebie. Będziemy tęsknić - powiedziała moja mama przytulając mnie
- Cześć, kiedy znowu przyjedziesz? - zapytał Sam
- Postaram się jak najszybciej - odpowiedziałem smutno
- Pa Jamie - dodała Robin i po chwili dołączył do nas Steve
- Trzymaj się i wpadaj znowu niedługo - powiedział smutny
- Jasne, wrócę napewno
Eddie stał przy bagażniku mojego samochodu i kiedy tylko na niego spojrzałem rozpłakał się razem ze mną
- Będę bardzo tęsknić - wydusił
- Ja też, nie zpomminaj o mnie, wrócę obiecuje - powiedziałem trzymając go za ramiona
- Poczekaj - odparł cicho i zdjął swój naszyjnik z kostką od gitary podając mi go. Spojrzałem na niego zdziwiony
- To na pamiątkę - powiedział unosząc palec, na którym wciąż miał mój pierścionek, który mu dałem kiedy myślałem, że umrę. Od razu go założyłem i znowu się przytuliliśmy.
- Eddie, kocham cię - dodałem załamanym głosem
- Ja też cię kocham Jamie - odpowiedział i otarł łzy
Wziąłem jego twarz w dłonie i złożyłem na jego ustach ostatni pocałunek. Kiedy się od siebie odsunęliśmy otworzyłem drzwi od samochodu i wszedłem do środka zamykając je. Eddie stał z mojej strony i położył rękę na szybie, zrobiłem to samo i spojrzałem na jego twarz mokrą od łez. Nie wiedziałem, że ten dzień będzie aż tak bolał. Odjeżdżając i tracąc mój dom z oczu schowałem twarz w dłoniach i płakałem jeszcze bardziej. Mój tato położył mi dłoń na ramieniu
- Wiem, że żadne słowa teraz nie poprawią Ci humoru, ale pamiętaj, że zawsze jesteś tu mile widziany, więc wracaj kiedy tylko chcesz - powiedział na co tylko pokiwałem głową. Wziąłem zawieszkę łańcuszka do ręki i trzymałem ją tak dopóki nie dojechałem na lotnisko, tata pomógł mi z bagażami i po odprawie pozostało mi się pożegnać tylko z nim. Przytuliłem go mocno i wziąłem moją torbę
- Trzymaj się Jamie i czekamy na
ciebie - powiedział gładząc mnie po ramieniu
- Będę tęsknić
- My też
Przeszedłem przez bramkę i będąc już na strefie samolotowej ostatni raz spojrzałem na tatę, który mi machał, uniosłem rękę po czym ruszyłem przed siebie i usiadłem na krześle czekając na samolot. Jeszcze nawet nie wyleciałem, a już chce wracać 

Pov. Eddie
Patrzyłem na odjeżdżający samochód, Robin i Steve obejmowali mnie i uspokajali, a kiedy samochód zniknął już z mojego pola widzenia wtuliłem się w Steve'a. Poczułem jeszcze jedną osobę, która mnie przytuliła, był to brat Jamie'go
- Już spokojnie, obiecał, że wróci - uspokajał mnie chociaż sam był bardzo smutny
- Może tak na pocieszenie pójdziemy razem na lunch? Idziesz dzisiaj nami Sam? - zapytał Steve
- A mogę iść, bardzo chętnie
- Przystajesz na propozycje Eddie? - zapytała Robin
- Mhm - mruknąłem wycierając łzy
Umówiliśmy się na 12 czyli za pół godziny. Ten czas wykorzystałem na wypłakanie się w domu dla mojego wujka, który o tej samej godzinie idzie do pracy. Dzisiejszy dzień zapowiada się na trudny do zniesienia nawet pogoda nie sprzyja, jest pochmurno więc pewnie będzie padać, wziąłem z krzesła moją czarną koszulę, którą miałem wczoraj na imprezie i powiesiłem ją na wieszaku wkładając do szafy, wziąłem z niej koszulę w czerwono czarną kratkę i narzuciłem ją na siebie, wychodząc z domu, w oddali widziałem trójkę zbilizajacych się przyjaciół więc podbiegłem do nich i poszliśmy na umówiony lunch do pobliskiej knajpy. Usiedliśmy przy stoliku i zamówiliśmy kanapki. Robin była zamyślona, Steve wyglądał na zmęczonego, Sam tak samo, tylko ja byłem wyprany z emocji i pozbawiony jakiegokolwiek dalszego sensu życia.
- Co? - zapytała Robin widząc jak analizuje ich wszystkich po kolei
- Nic
- Nie smuć się już tak, wiem, że Jamie to twoj chłopak, ale masz nas - przyjaciół
- To nie to samo - powiedziałem cicho
- Wiem co ci poprawi humor, D&D albo gitara - powiedział Steve
- Spróbuję się czymś zająć jak
wrócimy - spojrzałem przez okno - o której Jamie mniej więcej ma być w Nowym Jorku ?
- 16 może później, nie wiem dokładnie - dodał Sam, popatrzyłem na niego i wziąłem się za kanapkę, którą przyniosła kelnerka
Około 15 wróciłem do domu i od razu zadzwoniłem do Dustina żeby do mnie przyszedł. Chłopak zjawił się po 15 minutach i wszedł trzaskając drzwiami
- Henderson! - krzyknąłem
- Jestem, co? - pojawił się w moim pokoju
- Drzwi mi rozwalisz to po pierwsze, a po drugie odechciewa mi się żyć
- Ej, nie mów tak, co jest?
- Udajesz czy serio jesteś taki głupi?
- Chodzi o Jamie'go?
- Tak - westchnąłem
- Też za nim tęsknię
- Ty nie rozumiesz
- Czekaj, o co ci chodzi?
- Dzięki niemu moje życie nabrało kolorów, a teraz je straciło, czuje się jakby...połowa mnie wyjechała razem z nim... - powiedziałem i wytralem łzę
- Ja wiem, że bez niego jest Ci ciężko, ale spójrz na to z tej strony, że to szybko minie zanim znów przyjedzie, możesz do niego zadzwonić przecież
- Właśnie, która godzina?
- Dochodzi 16
- Myślisz, że jest już w Nowym Jorku?
- Być może
Pobiegłem do korytarza gdzie znajdował się telefon i szybko chwyciłem za słuchawkę i wykręciłem numer do mojego chłopaka.
- Halo?
- Jamie!
- Eddie, jak dobrze znów usłyszeć twój głos
- Twój też, tęsknię za tobą
- Ja za tobą też
- Potrzebuje cię, ja nie wiem jak  wytrzymam bez ciebie
- Postaram się przyjechać jak najszybciej, muszę...pozałatwiać parę spraw
- A kiedy przyjedziesz?
- No nie wiem Eddie, za miesiąc, może dwa, zobaczymy
- Nie wytrzymam tyle
- Wiem, będzie trudno, ale wcześniej nie dam rady
- Chciałbym cię teraz zobaczyć
- Ja ciebie też - powiedział spokojnie - muszę już kończyć, idę na miasto
- Dobra, zdzwonimy się jutro?
- No oczywsicie. Pa
- Cześć
Trochę się rozchmurzyłem tą rozmową. Może dam radę, może będzie tak jak mówi Dustin
Szybko zleci

No i Jamie wyjechał 😭
Jak biedny Eddie teraz da radę?
Tego możecie spodziewać się w kolejnym już ostatnim rozdziale
Do następnego
Pa 😘

Effortless | Stranger Things | Jamie Campbell Bower × Joseph QuinnWhere stories live. Discover now