5. No Offence

24 0 0
                                    

Pov. Eddie
Minęły 2 dni. Przez ten czas starałem się nie wychodzić za dużo z domu, bo po prostu się bałem. Nie widziałem się z moim zespołem ani Jamie'm. Zaczynałem już za nim tęsknić, za naszymi spacerami i rozmowami, nawet do siebie ani razu nie zadzwoniliśmy, może powinienem to zrobić. Wziąłem słuchawkę i wybrałem jego numer
- Halo? - usłyszałem głos kobiety
- Dzień dobry, tu Eddie Munson, czy Jamie jest w domu?
- Nie, niestety go nie ma. Wyszedł dwie godziny temu. Jestem jego mamą, czy coś mam przekazać?
- Nie, raczej nie. Dobrze, dziękuję. Do usłyszenia - odłożyłem słuchawkę
Może zaraz wróci, chce się z nim spotkać albo pójdę do niego za kilka godzin, nie mogę tak siedzieć w domu całymi dniami, są wakacje powinienem z nich korzystać, grać w D&D z przyjaciółmi i grać z moim zespołem. Dobra, wychodzę, muszę się czymś zająć, idę się przejść, mam nadzieję, że nigdzie nie spotkam tego psychopaty.

Pov. Jamie
- No i wiecie jak jest, nie rozmawialiśmy od dwóch dni. Co ja mam robić? - powiedziałem i schowałem twarz w dłoniach
- No moim zdaniem to mógłbyś zadzwonić - powiedziała Robin
- W sumie to nie wiem czemu nawet nie próbowałeś - dodał Steve
- Ale wogóle czemu nas pytasz? - zapytał Dustin
- Bo nie wiem co mam robić
- Proste, zadzwoń i powiedz, że chcesz się spotkać - powiedziała Robin i wskazała na telefon
- No nie teraz, w domu to zrobię
- Ehh Jamie
- No co? Tak będzie najlepiej. Mam nadzieję, że się zgodzi
- A czemu miałby się nie zgodzić? On za tobą szaleje! - krzyknął Dustin po czym zakrył dłonią usta, a ja nie wiedziałem czy mi się to przesłyszało czy on toa serio powiedział
- On. Co? - zapytałem przerywając
- No on cieeeee...uwielbia. Słowo daje, mówił mi
- Szaleje za tobą podobno - zaśmiał się Steve
- Czyli co?! - dopytywałem
- Ale ty jesteś ułomny - powiedziała Robin
- Dzwoń - pospieszał mnie Dustin
- Dobra już. Zadzwonię - powiedziałem zrezygnowany
- Tak się z nim gada - powiedział Dustin patrząc na Robin
Wziąłem słuchawkę i wykręciłem właściwy numer
Czekałem przez chwilę, ale nikt nie odbierał. No ja chyba mam ostatnio pecha. Popatrzyłem na przyjaciół po czym odłożyłem słuchawkę i z powrotem usiadłem na kanapie
- A co z tym gangsterem? - zagadnął Steve
- No żyje sobie na wolności, Eddie prosił aby zostawić tą sprawę, ale ja się o niego martwię, a Eddie martwi się o mnie i myśli, że mnie naraża. Ja sobie dam radę
- Jamie, niby jak? Skoro on jest taki niebezpieczny
- Bez obrazy, ale nie wyglądasz na takiego co powaliłby jakiegoś mięśniaka z pistoletem - powiedziała Robin lustrując mnie wzrokiem
- Ej, ej. Może i jestem chudy, ale siłę to ja mam
- Nie wydaje mi się - Dustin spojrzał na mnie
- Dam sobie radę, ale w sumie...to kto wam powiedział, że ja mam zamiar się z nim bić? Po prostu będę uciekać
- Kondycję też masz słabą - powiedziała Robin biorąc łyk soku
- Szybko biegam
- A później ledwo oddychasz - dodał Steve
- To przez te papierosy! - krzyknął Dustin
- Aj, nie czepiaj się
- Eddie też za dużo pali - dodał - mówiłem mu, ale on mnie nie słucha
- No Eddie nie przyjmuje do siebie rad, które mu nie odpowiadają - powiedział Steve
- Ty mu raczej kazałeś przestać - stwierdziła Robin, na co się zaśmiałem
- Dustin, na mnie też nie zadziała - dodałem na co zaczęliśmy się śmiać
Po 4 godzinach spędzonych z przyjaciółmi wracałem do domu, ale coś mi podpowiadało żeby iść do Eddie'go. Nie mam pewności, że będzie w domu, ale warto sprawdzić. Zapukałem do drzwi i czekałem aż ktoś mi otworzy. Pukałem chyba z 5 razy i nic. Gdzie on jest? Mam nadzieję, że nic mu się nie stało. Wróciłem do domu i od razu zamknąłem się w moim pokoju. Tak bardzo mi go brakuje, znamy się z 3/4 dni, a ja naprawdę się od niego uzależniłem, jest cudowny i właśnie takiej osoby potrzebowałem w moim życiu, gdzie on jest? Pójdę go poszukać, moja moc raczej tu nie pomoże, nie z każdym da rady się połączyć. Zszedłem z powrotem na dół i wybiegłem z domu, przechodziłem obok parku, w którym się poznaliśmy, potem rolkowisko, wypożyczalnia filmów
O nie! Angela i jej przyjaciółki
Żeby mnie tylko nie zobaczyła
- O Cześć. Pamiętasz mnie?
No nie! Pomocy!
- Nie bardzo, zajęty jestem - chciałem odejść, ale ta złapała mnie za rękę
- Jestem Angela. Widziałam cię na rolkowisku z tymi idiotami
- Moi przyjaciele to nie idioci. Weź się zajmij sobą
- Co tak agresywnie? Jak masz na imię?
- Musze mówić?
- Tak
- Jamie, zostaw mnie już
- Ładnie, tak jak ty, przystojny jesteś
Jeszcze mnie tu podrywać będzie, jak uciec?
- Musze iść, puszczaj mnie - próbowałem się wyrwać z jej uścisku
- Zaczekaj. Może chciałbyś się umówić?
- Nie dzięki. Pa - udało mi się uwolnić i wyruszyłem w dalszą drogę
Nagle zobaczyłem tego typa, kręcił się w jednym miejscu i miał broń. Schowałem się za drzewem i go obserwowałem
Poczułem jak ktoś od tyłu mnie łapie i zakrywa mi usta. Próbowałem się uwolnić, ale nie dałem rady
- Csii, spokojnie Jamie. To ja - usłyszałem głos Eddie'go
- Eddie, szukałem cię, dzwoniłem, gdzieś ty był? Boże - przytuliłem się do niego i z pozycji siedzącej wylądowaliśmy w leżącej, ja na nim
- Dobra, wstawaj - zaśmiał się
Spojrzałem mu w oczy i próbowałem wstać
- Musze ci dużo opowiedzieć, ale...może chodźmy do mnie. Jeszcze nie wiem jak przemkniemy obok niego, zaczekaj tu, coś wymyśle. Korzystając, że Eddie poszedł, użyłem mocy mocy i potrząsnąłem drzewem i rzuciłem sporych rozmiarów kamień w tamto miejsce, na co ten typ się wystraszył i uciekł.
- Chodź! - wziąłem Eddie'go za rękę i pobiegliśmy do jego domu
- Szybko poszło. Nawet nie musiałem nic wymyślać
- Tak...masz rację - dodałem
Eh, mówić mu czy nie?
Dotarliśmy wreszcie do celu. Eddie otworzył drzwi
- Cześć wujek! - krzyknął do starszego mężczyzny
- Gdzieś ty był? - zapytał, potem spojrzał na mnie, a potem na nasze splecione ręce
- W parku...z przyjacielem - Eddie puścił moją rękę
- Prawie cały dzień?
- Tak wyszło...
Z powrotem wziął mnie za rękę i pobiegliśmy do jego pokoju. Eddie zamknął drzwi na klucz
- O co chodzi? - zapytałem
- Słuchaj bo ja...przepraszam, że nie dzwoniłem. Prze te 2 dni bałem się wyjść z domu i doskonale wiesz czemu i na dodatek sam widziałeś, że on się tu cały czas kręci. Przepraszam Jamie. Wybaczysz mi? - zapytał i usiadł obok mnie
- Eddie, ja się nawet nie gniewam. Też przepraszam, że nie dzwoniłem. Właściwie to...dzwoniłem dzisiaj, ale nikt nie odbierał
- A no fakt, bo mnie było od rana, ale też dzwoniłem to odebrała twoja mama i powiedziała, że cię nie ma
- Byłem u Dustina z Robin i Stevem. To...powiedziałem im o wszystkim, tej sytuacji. Nie wiem czy mogłem
- Mogłeś, jasne. W sumie to warto aby inni wiedzieli i uważali na tego faceta bo inaczej skończą jak ja albo gorzej
- A jak tam Twoja ręka?
- No cóż, nie najlepiej, ale dziękuję za pomoc i za ubrania. Oddam ci
- Nie trzeba, ty wyglądasz w nich
lepiej - uśmiechnąłem się
- Emm, dzięki - spuścił wzrok, a później spojrzał na mnie
Patrzyliśmy się na siebie przez dłuższą chwilę kiedy ten moment przerwał wujek Eddie'go
- Eddie! Chodź, musisz mi pomóc - pukał w drzwi
- Jasne, sekunda! Zaczekaj tu chwilę - powiedział i wyszedł
Rozejrzałem się po jego pokoju, bardzo mi się podoba, ściany są ozdobione plakatami jego ulubionych zespołów, zaraz obok drzwi stoi komoda na której znajduje się gramofon, a obok stojak na płyty winylowe, na biurku z ciemnego drewna stoi srebrna lampka i jest na nim dużo kartek i zeszytów, obok stoi gitara w czarnym skórzanym futerale, na parapecie są dwie doniczki, w jednej jest kaktus, a w drugiej mała paproć. Łóżko jest duże i zaścielone szarym kocem
- Jestem. Musiałem pomóc wujkowi z telewizorem. Jak zwykle się psuje
- Ja za to ostatnio mam problemy ze światłem, pamiętasz?
- Tak, jasne. Co się dziwić? To Hawkins, tu zawsze się coś dzieję
- Co masz na myśli? - spojrzałem na niego zdziwiony
- Ah no tak, ty nie jesteś stąd - usiadł na krześle przy biurku i obrócił się do mnie
- Opowiem Ci coś co może być...trochę dziwne i...trochę straszne, a wiem to od Dustina. Istnieje inny świat, pod Hawkins
- Co?
- Tak, nazywamy go drugą stroną. I on...czasami przenika do naszego. Zawsze polegamy na naszej przyjaciółce Eleven, poznałeś ją, ona miała moce, ale...utraciła je
W tym momencie mnie zamurowało
Jak to? Moce? Tak jak ja?
Eleven miała moce? Czyli...nie jestem w tym sam?
- Jamie? Słuchasz mnie? Halo? - pomachał mi ręka przed oczami
- Tak, tak. Znaczy...co?
- Wszystko okej?
- Nie wiem, tak. Chyba...jest okej
- Ostrzegałem, że to będzie straszne
- Nie o to chodzi. Jakie moce?
- Nie wiem czy zrozumiesz, chodzi o siłę umysłu, możliwość przenoszenia niektórych rzeczy, poruszanie. Musiałbyś jej zapytać
- Jasne, dobra. A ten świat...to...coś jak duchy?
- Są rzeczy znacznie gorsze od duchów

Hej, tak oto kończymy ten rozdział. Jamie właśnie się dowiedział, że nie jako jedyny ma moce, ale czy powie o tym reszcie, a może tylko jednej osobie? Tego dowiecie się już w kolejnym rozdziale
Do następnego
Pa 😘

Effortless | Stranger Things | Jamie Campbell Bower × Joseph QuinnWhere stories live. Discover now