14. What are you doing here?

32 1 0
                                    

Pov. Robin
Długo czekaliśmy na Steve'a, ale wreszcie do nas wrócił. Bardzo się o niego baliśmy i kiedy poinformował nas o tym, że znalazł przejście chcieliśmy juz wracać, ale nagle zniknął pod wodą
- Steve! Steve! Wracaj! - krzyczałam
Jamie patrzył się raz na nas, a raz na resztę naszej paczki, która została na lądzie
- Vecna - powiedział Jamie
- Co?
- To Vecna. Steve jest w niebezpieczeństwie
Nancy wstała i popatrzyła na powierzchnie wody
- Nance, co ty robisz? - zapytałam jej
- Jak to co? Trzeba mu pomóc - powiedziała i wskoczyła do wody
- Zaczekaj Nancy! - krzyknęłam, ale było już za późno
- No i co teraz?! - krzyknął spanikowany Eddie
Usiadłam na brzegu łódki gotowa ruszyć im na pomoc
- Nie! Nawet o tym nie myśl! - mówił Jamie
- A widzisz inne wyjście?
- Robin nie! - złapał mnie za rękę
- Jamie, puść mnie. Płynę do nich - powiedziałam i też wskoczyłam do wody.
Parę minut szukałam przejścia i nagle poczułam czyjś dotyk na ramieniu.
To Eddie. Nie wierzę, że on zostawił   Jamie'go na tej łódce. Popatrzyłam na niego pytająco na co on spojrzał w górę. Płynęliśmy razem do miejsca, z którego biło czerwone światło. Złapaliśmy się za ręce i ruszyliśmy w tamtą stronę.
...
Znaleźliśmy się po drugiej stronie i zobaczyliśmy, że Steve'a zaatakowały jakieś nietoperze. Eddie wziął co miał pod ręką i próbował je odgonić, a Nancy zajęła się tymi, które zaatakowały Steve'a. Nie damy rady, za dużo ich.

Pov. Jamie
- Co my teraz mamy robić?! - krzyczał przerażony Eddie
- Nie wiem. Może to jednak był zły pomysł
- Nie, dobrze robimy chcąc powstrzymać Vecne, ale to niebezpieczne
Eddie stanął jedną nogą na brzegu łódki i spojrzał na mnie
- No chyba żartujesz? Nie ma mowy! - krzyknąłem na niego
- Jamie, muszę im pomóc
- Rozumiem, że się matwisz bo ja też, ale nie pozwolę Ci tam iść beze mnie!
- A jak inaczej chcesz się tam dostać?
- Nie wiem. Nie idź!
- Muszę - przytulił mnie i wskoczył do wody
- Eddie! Nie! - krzyknąłem i usiadłem w łódce. Znowu poczułem przypływ łez w moich oczach, wziąłem krótkofalówkę
- Dustin, zostałem sam. Oni przeszli na drugą stronę
- Oni co?
- Dobrze usłyszałeś. Trzeba im pomóc!
- No dobra, ale jak?
- Nie obchodzi mnie to! Płynę do nich!
- Nie! Nie umiesz, utopisz się! Jamie!
- Może tak, może nie. - odłożyłem krótkofalówkę
Wiem, że tego nie przeżyje, ale może jakoś się tam dostanę. Wziąłem głęboki oddech i wskoczyłem do wody. Nie mogłem utrzymać się na powierzchni i zanurzyłem się cały, czułem jak opadam na dno. Wstrzymałem oddech i zobaczyłem czerwoną poświatę, próbowałem się tam dostać, brakowało mi już powietrza. Znalazłem przejście i przedostałem się na drugą stronę. Zobaczyłem jak nietoprze atakują moich przyjaciół i ledwo żywego Steve'a. Od razu postanowiłem im pomóc moimi mocami. Zająłem się tymi nietoperzami, najpierw je przytrzymując żeby nie zdążyły nawet podlecieć, a później rzucając je o ziemię. Eddie zdziwiony spojrzał w moją stronę i patrzył jak bez wysiłku pozbywam się kolejnych
- Jamie za tobą! - krzyknęła Nancy
Wyciągnąłem drugą rękę i nietoperz padł zaraz obok mnie. Co chwile dolatywały kolejne, ale i tak dawałem sobie z nimi radę, mimo, że jestem już wystrajaco zmęczony. Ostatni z nich padł na ziemie razem ze mną, bo nie mam już siły. Westchnąłem głęboko i zobaczyłem nad sobą Eddie'go
- Jamie, skąd ty się tu wziąłeś? Jak?
- Musiałem...wam pomóc - powiedziałem ledwo
- Przecież coś ci się mogło stać - mówił zmartwiony
- Lepiej żeby coś się stało mnie niż tobie. Jesteś cały? - zapytałem siadając
- Tak, chyba tak. A ty?
- Poza wyczerpaniem, jest dobrze
Spojrzałem na Steve'a, Nancy już zdążyła mu pomóc robiąc opatrunek
- Żyjesz Steve?
- Tak, jest okej. Ta walka była niesamowita, ty jesteś niesamowity
- Emm, dzięki - zaśmiałem się
Wszyscy się na mnie rzucili przytulając
- Dziękujemy Jamie za pomoc. Dalej nie wiemy jak się tu znalazłeś - powiedziała Robin
- Tak jak wy. Prawie się utopiłem, ale żyje
Eddie złapał mnie za rękę i poszliśmy w strone lasu, cały czas trzymaliśmy się blisko siebie i likwidowałem ewentualne zagrożenia.
- Jamie, ja...naprawdę...nie wiem co by się wydarzyło gdyby nie ty
- Już nie myśl o tym. Wiedziałem, że mnie potrzebujecie po tej drugiej stronie. Gorzej będzie się jakoś stąd wydostać bo na dół spłynąć to łatwiej
- Ja chyba wiem jak - uśmiechnął się do mnie - nie bój się, pomogę Ci. W końcu muszę się odwdzięczyć
Skoro już tu jesteśmy to ogarnęliśmy parę rzeczy i planów, a potem wróciliśmy bez większych problemów, oczywiście z pomocą moich mocy. Płynąłem z Eddie'm, trzymał mnie za rękę i pomagał. Weszliśmy z powrotem na łódkę i jak się okazało nikt się nawet nie ruszył z miejsca, wszyscy zostali na brzegu i na nas czekali.
- Żyjecie! Wróciliście! - krzyknęła Eleven
- Dziękujcie Jamie'mu - powiedział Eddie, a ja się uśmiechnąłem
- Ale on wykończył te nietoperze, z nim nie miały szans - ekscytował się Steve
Po paru minutach i wyjaśnieniach zbieraliśmy się do domu, nawet nie wiemy, która godzina bo jako jedyny miałem zegarek, ale został zalany więc nie działa. Obstawiamy, że grubo po 21 bo jest ciemno. Pożegnaliśmy się z przyjaciółmi i szliśmy dalej
- To co powtórka z wczoraj tylko u mnie? - zapytał Eddie
- Ja nie mam nic przeciwko. Spędzanie czasu z tobą to czysta przyjemność - uśmiechnąłem się obejmując go
- Z wzajemnością - odpowiedział patrząc na mnie
Eddie co ty ze mną robisz? Nie wiem jak ja dam radę nie okazywać mu miłości, z każdym spotkaniem mam ochotę po prostu mu powiedzieć, że się w nim zakochałem i chce żeby już na zawsze był przy mnie i mnie nie opuszczał, że zależy mi na nim i chce aby został moim chłopakiem, ale boję się, po prostu się boję, że on nie czuje tego samego, odrzuci mnie, a co najgorsze odwróci się ode mnie i nie będzie już mnie chciał znać, a ja bez niego nie moge żyć.
Patrzyłem w ciemne niebo i rozmyślałem, w pewnym momencie poczułem jak Eddie łapie mnie za rękę
- Coś się stało? - zapytał
- Nie, tylko tak sobie rozmyślam
- A o czym?
- O tym wszystkim, Vecna, druga strona, dzisiejszy dzień. Trochę wyczerpujące to wszystko
- W pełni cię rozumiem. Mam tylko nadzieję, że Dustin wymyśli coś sensownego
Przez resztę drogi nie rozmawialiśmy dopiero jak weszliśmy do domu Eddie'go. Przekroczyliśmy próg i Eddie od razu powiesił swoją flanelową koszulę na wieszaku, dopiero teraz zauważyłem, że ma na sobie koszulkę którą mu dałem, uśmiechnąłem się na ten widok
- Co? - spojrzał na mnie
- Moja koszulka - mówiłem uśmiechnięty - na tobie wygląda o niebo lepiej niż na mnie
- A daj spokój, napewno nie. Akurat nie miałem okazji cię w niej zobaczyć, ale jestem pewien, że Ty wyglądasz w niej lepiej
- Nie kłóć się się ze mną Campbell Bower zawsze ma rację
- Nie bo Munson - powiedział rozbawiony Eddie siadając obok mnie na sofie
- Nie masz racji nawet w tym
momencie - zaśmiałem się
Kłóciliśmy się tak z 15 minut i śmialiśmy aż postanowiliśmy iść do pokoju Eddie'go i wzięliśmy z lodówki po puszce piwa. Eddie opowiadał mi śmieszne historie i o tym jak powstał jego zespół, jego początki z grą na gitarze i to jak bał się śpiewać. Z nim czas mija mi zaskakująco szybko ale i cudownie, sprawia, że cały czas mi nie wystarczy
- Ogólnie to ładnie dzisiaj wyglądasz, z resztą jak zawsze - powiedział nagle Eddie, a mi aż się zrobiło gorąco
- Weź ty się ogarnij człowieku, pływałem w jeziorze, a później wywaliłem się na ziemię pokrytą czymś dziwnym na drugiej stronie
- To nie zmienia faktu, że ładnie wyglądasz
- Ciebie to chyba się na da przekonać do zmiany zdania
- A ciebie trzeba nauczyć przyjmować komplementy słoneczko
Znowu powiedział do mnie słoneczko, ja się zaraz rozpłynę
- A pamiętasz jak ci mówiłem, że musisz się do tego przyzwyczajać? - zapytał, a mi od razu rozjaśniła się nasza rozmowa
- No tak
- Właśnie, tak ma być
- Po prostu uważam, że przesadzasz. Ty mnie nie widziałeś w najgorszym stanie
- Widziałem cię jak byłeś pijany tak bardzo, że pewnie nie wiedziałeś kim jestem - zaczął się śmiać, a ja przypomniałem sobie co odwalałem i jak powiedziałem, że Eddie mi się podoba, wcale mi nie było do śmiechu
- Jamie, coś nie tak?
- Wszystko okej
- Możesz mnie nie okłamywać? Widzę, że coś cię martwi i tu napewno nie chodzi o Vecne. Co się dzieje?
- Bardzo dużo się teraz dzieje w moim życiu i nie umiem sobie z tym poradzić, bo jakby to powiedzieć...nigdy nie byłem w takiej sytuacji
- Co to za sytuacja?
- Nieważne, daj spokój. Chcę spędzać czas z tobą
- A ja chce żebyś był szczęśliwy
- Póki jesteś przy mnie to będę
- Mi też na tobie zależy Jamie - powiedział, a ja nie mogłem uwierzyć w to co słyszę, popatrzyłem na niego zdziwiony. Oboje się na siebie patrzyliśmy, w pewnym momencie uśmiechnęliśmy się nawet w tym samym czasie
- I też póki jesteś przy mnie będę szczęśliwy - dodał
- Nic więcej nie musisz mówić, bo wydaje mi się, że czuję to samo
- Możemy się dowiedzieć w tylko jeden sposób - spojrzał mi w oczy. Ja chyba śnie, nie wiedziałem co robić
- Co? Czekaj bo nie bardzo wiem o co ci chodzi. Ja chyba jestem zbyt głupi
- Wcale nie - zaśmiał się
Zbliżyłem się do niego
- Ale ty jesteś ładny - powiedział na co moje serce przyspieszyło
- Ty bardziej - odpowiedziałem z uśmiechem
- Jamie, ja...
- Oh, zamknij się - powiedziałem ze śmiechem i pokonałem dzielącą nas odległość, łącząc nasze usta w pocałunku, na który oboje z nas czekaliśmy. Eddie przez chwilę nie wiedział co robić, ale po chwili poczułem, że zaangażował się i zaczął oddawać pocałunek. Po dłuższej chwili odsunęliśmy się od siebie nieznacznie, Spojrzeliśmy sobie w oczy i się uśmiechnęliśmy
- To jak? Przestaniesz gadać?
- Pod warunkiem, że zrobisz to jeszcze raz
- Mówisz masz
Znów go pocałowałem, Eddie położył mi dłonie na policzkach, to samo zrobiłem z moimi i co chwilę pogłębiałem pocałunek. Przestawaliśmy tylko na chwilę zaczerpnąć powietrza, tak spędziliśmy resztę wieczoru, pamiętam tylko, że zasnąłem wtulony w Eddie'go słuchając spokojnego bicia jego serca.

Wreszcie 😊
Jak się podoba?
Do następnego
Pa 😘

Effortless | Stranger Things | Jamie Campbell Bower × Joseph QuinnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz