4. Do I not disturb you?

23 0 0
                                    

Pov. Eddie
Po tym incydencie biegłem jak najszybciej potrafiłem żeby tylko znowu nie trafić na tego faceta, wiem, że jest niebezpieczny i ma broń, a ja wpakowałem się w niezłe gówno. Musze mu oddać sporą sumę pieniędzy, której nie mam, a i tak już wiszę trochę Dustinowi no i Steve'owi. Wreszcie dobiegłem do domu i wchodząc oparłem się o drzwi, ledwo oddychając, zmęczyłem się. Zacząłem się zastanawiać jakim cudem po tym zajściu pojawił się Jamie, może akurat przechodził albo widział mnie przez okno. Nie wiem, ale wiem, że ten nagle odkręcający się hydrant uratował mi życie. Kiedy się trochę uspokoiłem poszedłem do mojego pokoju i postanowiłem pograć trochę na gitarze, zawsze mnie odpręża. W taki sposób spędziłem cały wieczór i też czas do 23 kiedy już chciało mi się spać.
Następny dzień
Godzina 9 : 15
Ciekawe jak spędzę ten dzień, jakoś za bardzo nic mi się nie chce robić. Wstałem powoli z łóżka i spojrzałem przez okno. Pewnie zaraz będzie burza, jest strasznie pochmurno, a wczoraj wieczorem było duszno więc na pewno będzie burza. Póki jeszcze się nie zaczęło ubrałem czarną koszulkę, narzuciłem na nią koszulę w czerwono czarną kratkę i ciemne jeansy i wyszedłem na dwór się przejść. Uwielbiam chodzić po parku tak rano, wtedy nie ma prawie nikogo i mogę być sam kiedy tego potrzebuje. Usiadłem pod jednym z drzew i zamknąłem oczy czując wzbierający się wiatr, lubię taką pogodę przed burzą. W oddali już grzmiało więc postanowiłem wracać do domu kiedy nagle usłyszałem za sobą dobrze znany głos
- Munson! - krzyknął
- Czego ty jeszcze ode mnie chcesz?
- Oddawaj kasę, albo inaczej
pogadamy - powiedział i wyciągnął pistolet w moją stronę
- Ja...oddam, ale...
- Teraz! Już!
- N-nie mam przy sobie
- To lepiej pożegnaj się z życiem - zwolnił blokadę, a ja zacząłem uciekać
Zaczął już padać deszcz, słabo cokolwiek dało się zauważyć, nawet nie wiem gdzie jestem
- Stój! - krzyknął, usłyszałem strzał i wtedy poczułem straszny ból prawej ręki
Przyłożyłem rękę w bolące miejsce i zobaczyłem krew. Postrzelił mnie. Zaraz zemdleje

Pov. Jamie
Akurat zawsze w taką pogodę muszę być sam w domu i teraz nie mam co robić. Ledwo zdążyłem posprzątać pranie ze sznurka i już zaczęło lać. Usiadłem w salonie i poskładałem ubrania, usłyszałem głośny huk znienacka jakby strzał. Wystraszyłem się. Spojrzałem przez okno, ale nic nie widać przez ten deszcz. Wyszedłem przed dom i zobaczyłem z niewielkiej odległości Eddie'go
- Eddie?! - krzyknąłem
- P-pomocy! - odpowiedział
Nie zastanawiając się ani chwili dłużej pobiegłem do niego i zobaczyłem krew, dużo krwi
- Co się stało? Kto ci to zrobił?
- Ten typ, on...
- Jaki typ?
- Jamie, zabierz mnie stąd - powiedział ledwo
Pomogłem mu wstać i zaprowadziłem do domu. Posadziłem go w salonie i zacząłem szukać jakiś bandaży
Wziąłem koszyk w którym znalazłem to czego potrzebowałem i usiadłem obok chłopaka
- Dasz radę podwinąć ten rękaw? - zapytałem
- Nie bardzo
- To pomogę Ci to zdjąć, ale musisz wziąć rękę
- Nie moge, to tak boli - powiedział załamanym głosem
- Powoli, ostrożnie - uspokajałem go
Wziąłem opatrunki i gazę delikatnie przyciskając do rany
- Ała, jak to boli! - krzyknął Eddie
- Zdaję sobie z tego sprawę, ale musisz wytrzymać - spojrzałem mu w oczy
Zauważyłem w nich łzy. Jak to się stało? Dlaczego?
Skończyłem wiązać bandaż po czym przytuliłem Eddie'go. Wtulił się we mnie co było przeurocze, cudowne uczucie
- Już, wszystko dobrze - pogładziłem go po włosach, cudowne są
- Boje się, że on wróci i tym razem trafi i mnie zabije
- Musimy zadzwonić na policję
- Nie Jamie, jak go znajdą to dowiedzą się, że jestem dilerem i mnie zamkną
- A widzisz inne wyjście?
- Możemy po prostu zostawić tą sprawę, ja..z tym skończę
- A może mi powiesz co on od ciebie chciał i czemu strzelał?
- Tylko na jedno z tych pytań potrafię ci odpowiedzieć. Wiszę mu kasę, sporo kasy, a nie mam tyle, brakuje mi jeszcze dużo. Musze sprzedać cały towar żeby mieć tą kasę
Westchnąłem i oparłem się. No to nieźle
- No to ładnie się wpakowałeś Munson
- Mam na imię Eddie
- Jasne, przepraszam
- Nic nie szkodzi, po prostu...nie lubię jak ktoś do mnie mówi po nazwisku, tak jak ten typ
- Dobra, już nie będę
Między nami zapanowała cisza, Popatrzyłem się na Eddie'go w tym samym momencie co on na mnie i oboje odwróciliśmy wzrok
- Słuchaj. Przepraszam za kłopot - zaczął
- Co? Jaki kłopot? Nie mogłem cię tak zostawić
- To ja powinienem uważać w jakie towarzystwo się pakuje. Jeszcze narażam ciebie i...ja się bardziej boję, że on zrobi krzywdę tobie, a nie mi
- A czemu miałby mi coś zrobić?
- Nie wiesz jaki on jest
- Racja, ale...Ty się o mnie nie bój, ja sobie dam radę
Oczywiście mam na myśli moją moc bo już nie raz ocaliłem sobie życie. Nie wiem teraz co robić. Musze komuś powiedzieć, ale czy to napewno ma być Eddie? Zacząłem się stresować co Eddie zauważył
- Wszystko okej? - zapytał siadając bliżej mnie
- Tak, tylko...Zaczekaj chwile - powiedziałem po czym ruszyłem w strone łazienki zamykając się w niej na parę minut
Próbowałem się uspokoić, martwię się o Eddie'go, nie wiem co mam robić, czy mówić komuś o mojej mocy, czy ja wogóle myślę racjonalnie? Uznają mnie za dziwaka, napewno. Otarłem łzy powoli spływające po mojej twarzy i kiedy już miałem wychodzić, światło zaczęło dziwnie mrugać po czym żarówka nagle strzeliła, z paniki zacząłem krzyczeć, wystraszyłem się
- Jamie! - usłyszałem Eddie'go - Co to było?! Wszystko okej? - zapytał
- T-tak, to...żarówka tylko... - wstałem z podłogi -...n-nic mi nie jest...żyje
- Napewno?
Otworzyłem drzwi Eddie wyglądał na zmartwionego
- Ej, jest dobrze, już wszystko okej - pogładziłem go po ramieniu
- Może ja...już pójdę do siebie
- Nie, nie, wykluczone. Jest burza, jeszcze ci się coś stanie, zostajesz tutaj
- Nie przekadzam ci?
- W czym? Nie mam nic do roboty oprócz przebrania się w coś suchego i pożyczenia czegoś tobie
- Nie trzeba...
- Trzeba - przerwałem mu i poszedłem na górę.
Od razu się przebrałem i wziąłem coś dla Eddie'go, czarną koszulkę z kieszonką i jasne jeansy
- Proszę, łazienka w tamtą stronę - podałem mu ubrania i wskazałem ręka drzwi
- Dzięki - poszedł
Siedziałem w salonie wpatrując się w wyłączony telewizor kiedy uderzył naprawdę potężny grzmot, który pozbawił nas prądu. Mimo, że jest dzień to przez taką pogodę jest dość ciemno. Na szczęście moja moc potrafi włączyć prąd więc tak też zrobiłem kiedy usłyszałem otwierające się drzwi od łazienki. Boże, mam nadzieję, że Eddie nic nie widział
- O jesteś - powiedziałem
- No tak, zabrało mi prąd
- W całym mieście chyba zabrało, ale włączyłem
Znowu zamrugało światło jak wtedy w łazience
- Co to?
- Nie mam pojęcia, może jakieś spięcie
Niepokoi mnie ostatnio to światło. Odkąd pojawiłem się w Hawkins dzieją się przeróżne rzeczy, tak samo jest z moim samopoczuciem, nawet jak jestem sam to mam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, trochę się boję, słyszałem różne historie i legendy, że Hawkins jest przeklęte, ale nigdy w to nie wierzyłem. A co jeśli...to prawda?

Drama time 😁
Uwielbiam pisać dramy, już każdy to wie z poprzednich ff także tu też ich będzie sporo
Co sądzicie o rozdziale?
Do następnego
Pa 😘

Effortless | Stranger Things | Jamie Campbell Bower × Joseph Quinnحيث تعيش القصص. اكتشف الآن