rozdział 11 " Fajna wymiana "

Start from the beginning
                                    

Może przekonam się do chłopców z długimi włosami ? - spytałam sama siebie, ale po chwili otrząsnęłam się z transu.

Chłopak najwyraźniej zauważył, że myślałam o nim, więc uśmiechnął się złowieszczo oraz rozchylił usta, aby coś powiedzieć. Przeszkodziłam mu w tym i nie zwracając na niego uwagi, zwinnie wyskoczyłam z samochodu.

- Jeśli mi się nie spodoba, to kupujesz mi książkę - zagroziłam mu palcem, a później poprawiłam swoją koszulkę.

- Jestem biedny, a ty bogata - Zmarszczył nos, na co pokręciłam głową.

- Twoja mama jest lekarzem ! - oburzyłam się. - Ojciec pracuje w antykwariacie, gdzie na pewno zarabia dość dużo. Nie denerwuj mnie, że nie masz kasy.

Założył ręce na klatce piersiowej, a także z udawanym obrażeniem zaczął iść przed siebie. Wywróciłam oczami i podbiegłam do jego boku, ponieważ musiałam się przyznać, że się bałam. Miałam cholerny lęk przed ciemnością, a jedynie on mógł mnie uratować przed grożącym mi niebezpieczeństwem. Tak wówczas przynajmniej myślałam.

- Nie obrażaj się, laleczko - rozejrzałam się na wszystkie strony. Prychnął coś pod nosem i zatrzymał się.

- Laleczką nie jestem. A po drugie, to sam zarabiam na wszystkie rzeczy, więc mam prawo być biedny. Halo, też mam swoje wydatki. Książki i płyty same się na półki nie wkładają -  ponownie zaczął iść, ale tym razem ja nie mogłam zrobić kroku.

Widząc moje zachowanie, zatrzymał się, a następnie odwrócił w moją stronę z naburmuszoną miną.

- Co ?

- Pracujesz ?

- Od ponad dwóch lat. Nie, nie w antykwariacie ojca. W kawiarni. Przyjmuję zamówienia i niekiedy je wykonuję. - wytłumaczył mi wszystko, ale ja czułam się żądna dalszych wyjaśnień.

Dlaczego zaczął pracować, skoro w dalszym ciągu się uczył ? Na coś brakowało mu pieniędzy ? Może chciał pomóc w czym rodzicom, albo co gorsza wplątał się w coś złego i przez to zaczął to robić. Chciałam dowiedzieć się przyczyny, której chłopak wyraźnie nie chciał mi dać.

- Nie wiedziałam. Dlaczego zacząłeś pracować ?

Włożyłam dłonie do kieszeni spodni i przyłączyłam się ponownie do chłopaka, który również zaczął iść kamienną dróżką pnącą się ku górze. Te kilka faktów wprowadzało mnie w myślenie. Już kiedyś tutaj chyba byłam. Tak, tak myślałam. Znałam skądś to miejsce. Te drzewa i drogę wykonaną z kamieni i żwiru. Zerknął na mnie z góry, a po wykonaniu tego uśmiechnął się pod nosem. Zmarszczyłam przez to brwi i natychmiast spuściłam głowę.

Co mogło tak rozbawić ? Może rozśmieszył go mój wyraz twarzy ? Nie miałam zielonego pojęcia.

- Może kiedy indziej się dowiesz - wzruszył ramionami. Szturchnęłam go łokciem w żebra za ten brak jakiejkolwiek chęci wytłumaczenia czegokolwiek.

Ignorował moje wszystkie próby dogadania się. Chciałam naprawdę chciałam się z nim dogadać, ale nie mogłam, bo ten był cholernym, irytującym dupkiem. Nie już moim sąsiadem, ale nadal irytującym. Dalej wpadał do mnie przez okno i nadal dawał mi takie same riposty. Ugh, nie mogłam się zwieść. Nie tym cholernym razem, kiedy myślałam, iż już się uwolniłam z niemiłosiernie zaciskających się na szyi sidłach. 

Byłam taka głupia.

- Kiedy miałam piętnaście lat nazwałam swoją matkę podłą pizdą. Za karę nie mogłam wychodzić z domu przez miesiąc - po wypowiedzeniu moich słów zatrzymał się, aby przetworzyć wypowiedziane przez mnie słowa.

Start a StoryWhere stories live. Discover now