13. Zła wiadomość

Start from the beginning
                                    

   -Ty dziewczyno nie rozumiesz, o co mi chodzi? Ty nie masz serca! Mój syn, jeszcze w wakacje, układał dla ciebie wiersze, przemowy, to, co miał powiedzieć! Choć zwykle tego nie robił! MÓJ SYN POSTRADAŁ DLA CIEBIE ZMYSŁY, UKŁADAJĄC TE ŻAŁOSNE WIERSZYKI, które można porównać do wierszy przedszkolaków! Myślał, wymyślał, robił wszystko, by JAKOŚ CIĘ DO NIEGO PRZEKONAĆ!- wszystkie te słowa Lucjusza Malfoya bardzo ją zdziwiły. Draco nigdy jej nie mówił o tym, co dla niej robił...

  -Gdybym ja wiedziała...

  -GDYBYŚ WIEDZIAŁA?! Co ty masz w środku, żałosna szlamo, że...

     -JAK PAN MOŻE SIĘ TAK DO MNIE ODZYWAĆ?!- krzyknęła, wstając z krzesła.

      -MOGĘ! Do ciebie mogę!- Lucjusz Malfoy ponownie otworzył karteczkę i coś przeczytał. -Mam ciebie dość. Wychodzę- powiedział i ruszył w stronę drzwi. -Aha-odwrocił się do Hermiony. -...jeśli tylko się dowiem, że powiedziałaś o mojej wizycie u ciebie mojemu synowi... Uwierz mi, rodziców już nie zobaczysz- powiedział, i wyszedł. Zaraz po nim weszła profesor McGonagall. Pospiesznie podeszła do Hermiony.

    -Panno Granger... Chyba nie uwierzyłaś w te brednie Lucjusza Malfoya.- powiedziała. -Nie wierz mu w ostatnie zdanie, że nie zobaczysz już rodziców. Ale nie mów o tym Draconowi Malfoyowi.

  Razem z McGonagall wyszła z gabinetu. Przed drzwiami spotkała Harry'ego.

   -Co się stało?- zapytała.

-Nie gadaj, szybko chodź!- pociągnął Hermionę za rękę po schodach i korytarzach. McGonagall pokręciła tylko głową, dziwiąc się, co oni wyprawiają. Harry zaprowadził Hermionę do skrzydła szpitalnego. Obok łóżka Rona byli: Fred, George, Ginny i Lavender. Widzieli Poppy Pomfrey, która przygotowywała coś dla Rona. Podeszli razem do łóżka Rona.

   -Ron? Jak się czujesz?- zapytała. Złapała jego rękę, była zimna. Ron nie odzywał się.

  -Hermiono.. on.. on..-podeszła do Hermiony Ginny. Każdy przy łóżku płakał. Także Hermiona nie kryła swoich łez. -Proszę, zrób coś...

   -Ron... Proszę, nie zostawiaj nas...- Lavender złapała Rona za drugą rękę. Też była zimna. Poppy podeszła do jego łóżka z pełną butelką czegoś zielono-kremowego. Widać było, że już płakała. Podała mu szklankę.

  -Chłopcze, otwórz usta...- na jej polecenie Ron posłusznie otworzył usta, a Pomfrey wlała mu do ust szklankę dziwnego napoju.

-Co pani mu podała?- zapytała Hermiona.

   -To znieczulacz płynny.- powiedziała i odeszła do innych pacjentów.

-Dlaczego się nie obudził jeszcze?- zapytała Hermiona.

-Pomfrey wezwała nas tutaj... Że jego stan się gwałtownie pogorszył. Powiedziała, że... Że..

-Nie ma co się oszukiwać. Powiedziała nam, że jego stan po pobiciu (prawdopodobnie pobiciu) jest krytyczny i w każdej chwili może umrzeć- powiedziała Ginny, a z jej oczu poleciały kolejne łzy.

   -UMRZEĆ?! Jak to.. Jak to umrzeć..? Przecież to zwykłe.. Pobicie...

-Nie do końca- powiedział Fred. -Dostał Sectumsemprą. Gdyby nie Lavender i Padma, on by już nie żył- dodał.

-Ale przecież Sectumsempra to zaklęcie czarno magiczne. Jak jakikolwiek uczeń mógłby coś takiego wyczarować?- zapytała Hermiona.

-Przecież sama mówiłaś, że to Malfoy go ...

-Harry.. Wiem co mówiłam, ale tak mi dali do zrozumienia...- powiedziała.

Ron zamamrotał coś pod nosem.

-RON?! RON! Ron.. Żyjesz..- mówiła Lavender.

  Nagle wszyscy się odsunęli, a Hermiona i Lavender puściły ręce Rona. Ron zaczął się trząść, jakby dostał nagle drgawek.

  -Odsunąć się! Natychmiast!- Pomfrey przybiegła do łóżka Rona. Podała mu kolejną szklankę dziwnego napoju. Ron nadal się trzęsł.  -Idźcie po Dumbledore'a! Szybko!- krzyczała. Po Dumbledore'a pobiegły Ginny, Hermiona i Lavender.

  -Co mu jest...?- zapytał Harry ze strachem w głosie.

-Nie gadać! Harry Potter! Ach, tu jesteś! Przynieś tabletki, które brałeś niedawno. Tylko szybko!- Harry pobiegł do dormitorium jak poparzony.

Trzy dziewczyny wróciły z Dumbledore'm do skrzydła szpitalnego.

  -Co jest Poppy?- zapytał Dumbledore.

  -Proszę coś zrobić! Ja nic nie mogę na to poradzić! Proszę spojrzeć! Dostał to, czego się najbardziej obawiałam!- krzyczała.

  -Wyjdźcie- rozkazał dyrektor uczniom. Wyszli z niechęcią.. -Szybko. Podaj te tabletki, które przyniósł Harry i napój znieczulający.- rozkazał.

Wszyscy wrócili do pokoi z niepokojem. Położyli się spać. Obawiali się, że Rona mogą już nigdy nie zobaczyć..

xxx

Hej, kolejny rozdział.
Mam nadzieje że się podoba i ze nie ma żadnych literowek czy błędów XD

~alessaxdd

  

Na zawsze × DramioneWhere stories live. Discover now