Minęło zaledwie parę minut, a już całą czwórką siedzieliśmy na swoich miejscach, ciesząc się swoim towarzystwem i wolnym czasem.

- Melody, przepraszam, że tak spytałam...

- O co ci konkretnie chodzi? - Nie rozumiałam jej słów.

- O twoje okulary i to... Oko. - Wybąkała.

- Ah tak... - Machnęłam ręką. - Już wszystko okey.

Oczywiście to było kłamstwo. W głębi duszy miałam ochotę odpalić Stacey za to, że kolejnej osobie muszę się tłumaczyć. Mimo to powstrzymałam się. Już i tak wyjątkowo źle ja potraktowałam, naskakując na nią wtedy przy szafkach. Odwzajemnłam się szerokim, chociaż wymuszonym uśmiechem, chcąc zakończyć całą sprawę. Miałam nadzieję, że się nie gniewa.

- A co o mały włos się nie pożarłyście? - Zaśmiał się Tony.

- Powiedzmy. - Puściłam oko, na co Beck prychnął.

- Coś nie tak, blondasku? - Spytałam, trzepocząc rzęsami, jak jakaś laska, która chce kogoś poderwać.

- Nic, tak tylko... W porządku. Kawy, herbaty? A może mleko o smaku kokosowym?

- Jeżeli wszystkim postawisz, to bardzo chętnie. - Wyszczerzyłam się. Beck tylko przerwócił oczami.

- To co w końcu?

- Kawa. - Rzekł brunet.

- Ja to samo. - Pokiwała głową Stacey.

- A ty brunetko?

- Herbata z cytryną. Dobrze wiesz, że nie mogę pić mleka. Bynajmniej nie w dużych ilościach. Chociaż mleko samo w sobie było pyszne, szkodziło mi. Jeżeli wypiłam przynajmniej pół szklanki lub pół takiego kubka, jak to dają w automatach, natychmiast chciało mi się wymiotować lub bolał mnie brzuch. Takie objawy dopadły mnie z czasem, ponieważ będąc młodsza piłam białą ciecz normalnie, nawet kartonami. No dobra, przesadziłam. Piłam z kartonu, nie kartonami.

Beck zjawił się ponownie przy stoliku i dwóch czerwonych sofach. Przyniósł że sobą dwie kawy, a po resztę napoi się wrócił. W końcu i ja po niecałych dwóch minutach się doczekałam i już czułam smak gorącej herbaty z cytryną. Beck kupił sobie gorąca czekoladę i również rozkoszowywał się jej smakiem, co chwilę oblizując wargi i mrucząc przy tym dość głośno.

Chwila, którą poświęciliśmy na rozkoszowywanie się smakiem napoi, które postawił nam Beck nie trwała długo. Po opróżnieniu średniej wielkości kubków w kilka minut zaczęła się rozmowa, której się obawiałam.

Cała trójka mierzyła mnie wzrokiem, przeszywając mnie nim na wylot, niekiedy głęboko spoglądając w moje brązowe tęczówki.

- Wyjaśnisz nam wszystko? - Spytał Tony. To on zaczął tę rozmowę.

Zmrużyłam oczy milcząc. Czekałam na kolejny ruch jednego z moich przyjaciół.

- Powiesz wreszcie!? - Wrzasnął Beck, zwracając uwagę innych uczniów, w tym samym czasie również przesiadujących w kawiarence.

- Beck, ciszej! Może ona nie chce o tym mówić!?  - Skarciła go Stacey.

- Chcę... - Westchnęłam.

Trzy pary oczu zwróciły się ponownie na mnie. Przelotnie spojrzałam na te pełne ciekawości i zmartwienia zarazem twarze.

Już miałam wypowiedzieć pierwsze słowa, kiedy poczułam, jak coś ściska mi gardło i nie jestem w stanie wydusić z siebie ani jednego dźwięku.

Former teacher || h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz