Rozdział 57

8.1K 371 71
                                    




Célia

„Pan Cristóbal leży w szpitalu" – powtarzałam w myślach, zatrzymując się dłużej na słowie szpital. Mój mąż... czy istnieje jakaś nikła szansa?

Czułam, jak oddech znacznie przyspieszał, a dłonie zaczęły się trząść. Niepewnym wzrokiem spojrzałam na Pablo, ale on w tym momencie wyglądał tak samo, jak ja.

— Gdzie jest mój mąż?! – wyrzuciłam z siebie, zaciskając z nerwów dłonie w pięści. Wówczas poczułam okropny ból w dolnej części brzucha. Zawyłam, łapiąc się za podbrzusze i uderzając głową o zagłówek przedniego fotela.

— Célia, co ci jest? – zapytał wystraszony Pablo, po czym obejmując mnie za ramię ułożył delikatnie w fotelu.

— Boli... Aaau! – wrzeszczałam, kuląc się.

— Do szpitala, natychmiast! – wydał polecenie młodszy brat Cristóbala, a następnie chwytając mnie za dłoń, dodał: — oddychaj głęboko.

— Dziecko... nie chcę, by coś mu się stało – panikowałam, bowiem przez myśli przechodziły mi najgorsze scenariusze, a jednym z nich był dramat, który wydarzył się kilka miesięcy temu. Jeśli ponownie stracę... nie! Nie mogę tak myśleć.

Po kilku minutach dojechaliśmy pod szpital. Gdy tylko ochroniarz zaparkował pod samym wejściem, Pablo zerwał się z miejsca i otwierając drzwi, wziął mnie na ręce, zanosząc do środka.

Ból był nie do zniesienia, jakby ktoś z całej siły uderzał mnie tylko w jedno miejsce. Łzy cisnęły mi się do oczu, a myśli przejął kontrolę już tylko czarny scenariusz pod tytułem „Poronienie".

— Pablo... – wymamrotałam, zakrywając dłońmi brzuch.

— Czy ktoś... – wykrzyczał gniewnie i dopiero teraz podeszła do nas pielęgniarka.

— Co się stało?

— Jest w ciąży i dostała silnego bólu, proszę jej pomóc – bełkotał spanikowany Carrera, a ja nie byłam w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa. Zaciskałam z bólu zęby, karmiąc się słonymi łzami. Bolało.

Pielęgniarka kiwnęła palcem w stronę salowego, który w tym momencie układał krzesła w poczekalni. Zjawił się w ciągu kilku sekund i odbierając mnie z rąk Pablo, przełożył na wózek.

— Doktor Durand zajmie się nią, a pana poproszę za mną – ostatni raz spojrzałam w stronę Carrery, lecz po chwili zniknął z pielęgniarką za drzwiami gabinetu.

Salowy zawiózł mnie do pokoju, w którym za biurkiem siedział postawny lekarz. Przeglądał jakieś dokumenty, lecz gdy tylko przekroczyliśmy próg natychmiast odłożył się na blat. Wstał z skórzanego fotela i podchodząc do mnie, odesłał salowego mówiąc coś po francusku. Nie mam pojęcia, jak się z nim dogadam, choć pielęgniarka mówiła do Pablo po hiszpańsku.

— Nie znam języka francuskiego – wymamrotałam do doktora, skręcając się z bólu.

— Spokojnie, pani Carrera. Ja wszystko wiem – tymi słowami zbił mnie z tropu.

Wytarłam z twarzy łzy i łapiąc powietrze, zapytałam zdumiona:

— Co takiego pan wie?

— Póki co, pomogę pani położyć się na łóżku. — Chwycił mnie za dłonie i powoli przeniósł za leżankę. Podciągnął mi do góry bluzę i opuścił lekko spodnie. W dalszym ciągu czułam okropny ból, ale wpatrując się w lampy, skupiłam się tylko na białym światłe, które wówczas oślepiało mnie.

Adicción Mala - #DESEOOSCURO [ZAKOŃCZONE]Onde histórias criam vida. Descubra agora