Rozdział 7

9.6K 355 145
                                    




Cristóbal

Straciłem ją, choć ciężko było mi się do tego przyznać. Gdzieś z tyłu głowy wciąż miałem nadzieję, ale po jej słowach... trudno tą nadzieję utrzymać.

Jestem wściekły, bo ten skurwiel mi ją odebrał, zabrał kogoś, kto należał tylko do mnie, a ja nie mogłem zrobić kompletnie nic. Patrząc na to co dzieje się teraz ze mną, sam już się zastanawiam, czy ta cholerna obsesja całkowicie mnie pochłonęła, czy to zupełnie coś innego...

— Kocham ją – powiedziałem głośno, po czym wkurwiony wchodząc do pokoju, trzasnąłem drzwiami.

Wyciągnąłem ostatnią butelkę whisky, a następnie wyszedłem na balkon. Cisza, zupełna cisza.... tylko w oddali można było usłyszeć rozbijające się o brzeg fale. Usiadłem w fotelu i upijając pierwszy łyk, sięgnąłem dłonią do kieszeni, w której schowałem mały krążek.

Przez dłuższą chwilę wpatrywałem się w obrączkę, którą oddała mi Célia. Nie byłem w stanie wyrzucić z pamięci widoku jej łez i to jakim tonem mówiła, że przestała mnie kochać. Skrzywdziłem ją i kurewsko się tym brzydzę, ale nawet gdybym kalał się za to, ona do mnie nie wróci. Teraz to Antonio zastąpi moje miejsce, więc chyba powinienem pogratulować mu osobiście.

— Kurwa! – krzyknąłem, kiedy przez głowę przeszła mi myśl, o tym, iż ten skurwiel ją dotyka, całuje. O tym, że każdego wieczoru kocha się z nią, a ona krzyczy jego imię... Nie mogłem już tego wytrzymać, wściekły rzuciłem butelką przed siebie, po czym chowając obrączkę głęboko w kieszeń, wyszedłem z pokoju.

Błąkałem się przez kilka godzin po ulicach Majorki. Mijałem grupki pijanych dziewczyn i naćpanych facetów, którzy wracali z imprez. Być może właśnie tak powinienem wyglądać tego wieczoru, w końcu zostałem singlem, ale przyznam się, że pierwszy raz nie pomyślałem o wzięciu kokainy. Czy mogę być z siebie dumny? Zabawne pytanie, zważywszy na to, że upajałem się tym gównem przez kilka lat. Zdecydowanie byłoby mi łatwiej zapomnieć w ten sposób o niej, ale to musi boleć. Chcę to czuć całym sobą. Albowiem pierwszy raz to miłość mnie naćpała i odebrała wszelkie racjonalne zachowania, więc teraz w końcu nadszedł ten cholerny zjazd.

Spojrzałem na zegarek, dochodziła prawie szósta. Nie mam pojęcia, co jeszcze robię na tej pierdolonej wyspie, ale najwyższy czas wcisnąć pauzę i wymazać wszystko to, co wiązało się z Célią.

Wracając do hotelu, napisałem krótką wiadomość do Mateo, by z samego rana przygotował samolot na powrót. Mój planowany dwutygodniowy reset właśnie dobiegł końca. Miałem o niej zapomnieć, a pierwsze co zobaczyłem po przylocie była jej przepiękna twarz. Jestem durniem, bo sądziłem, że ta kobieta kochała mnie naprawdę, a wystarczyło tylko pół roku... jebane pół roku!

Obudziło mnie pukanie do drzwi, a raczej walenie jakby ktoś uderzał w nie pięściami. Rozejrzałem się po pokoju, przypominając sobie powoli schyłek wczorajszego dnia. Spojrzałem na siebie. Nie dość, że zasnąłem w ubraniu to w dodatku na kurewsko niewygodnej kanapie.

— Cristóbal, otwórz!

— O kurwa! – przekląłem pod nosem, jak tylko usłyszałem głos tej wariatki.

Przeciągnąłem się leniwie, po czym wstając, otworzyłem drzwi Amelii.

— Czego chcesz? – zapytałem oschłym tonem, na co ona w żaden sposób nie zareagowała. Wymijając mnie w drzwiach, weszła do środka.

— Wali tu jak w gorzelni! Chyba już po śniadaniu, co? – otworzyła okno i zaczęła sprzątać puste butelki.

— Przestań... – westchnąłem pod nosem, ale ona w ogóle tego nie słyszała.

Adicción Mala - #DESEOOSCURO [ZAKOŃCZONE]Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin