Rozdział 50

8K 384 200
                                    




Célia

Na tą chwilę czekałam pięć tygodni. Marne trzydzieści pięć dni. A teraz kiedy mam go na wyciągnięcie ręki nie potrafię znaleźć słowa, by nim uderzyć w jego czuły punkt. Szukam w myślach, ale nic nie przychodzi mi do głowy. Przez dłuższą chwilę wpatrujemy się w siebie nawzajem, a ja powoli mam dosyć tego dziwnego stanu. Nie umiem nazwać uczucia, które mną teraz kieruje. To jak pobudka po długim koszmarze. Wydaje ci się, że to już koniec, że wreszcie możesz oddychać pełną piersią, ale tak nie jest. Wszystko do ciebie wraca, każde słowo oraz czyn. Natychmiast zrzuciłam z siebie kołdrę i siadając na brzegu łóżka, rzekłam zachrypniętym głosem:

— Zastanawiam się, czy ciebie to bawi? Delektujesz się widząc mój ból? Albo może sprawia ci przyjemność ciągłe zadawanie mi ciosów? Powiedz Cristóbal, co z tobą jest nie tak? – przerzuciłam na niego wzrok, ale jego przeszywające spojrzenie nie pozwoliło mi dłużej utrzymać z nim kontaktu. Nie chciałam, by widział moje łzy, on na nie, nie zasłużył.

— Przyjechałem do ciebie, ale niestety już tego żałuję – wstał z fotela, po czym idąc w moją stronę, dodał: — wiesz, co ze mną jest nie tak? To, że pozwoliłem sobie na miłość, że zakochałem się w tobie.

— Wynoś się stąd – wycedziłam, zaciskając mocno w dłoniach fragment satynowej koszulki.

— Najpierw porozmawiamy.

— Przed chwilą wszystko już mi wyjaśniłeś. Wydaje mi się, że na tym możemy zakończyć naszą rozmowę. Chyba, że masz ochotę powiedzieć mi coś jeszcze, to nie krępuj się.

Cristóbal stanął przede mną, ale ja nie byłam w stanie spojrzeć mu prosto w oczy. Czułam tylko na sobie jego świdrujący wzrok i uczucie dziwnego strachu. Chciałam, by zobaczył we mnie silną kobietę, ale teraz nie umiałam nią być. Łzy cisnęły mi się do oczy, a w myślach przewijały się słowa, które przed chwilą padły z jego ust. Żałuje tego, że mnie pokochał, więc tym sposobem, żałuje także dziecka, które w sobie noszę.

— Spójrz na mnie – wyszeptał, ale ja tego nie chciałam. Zaprzeczając głową, kurczowo trzymałam się krawędzi materaca. Kiedy jego dłoń objęła mój podbródek, poczułam chłód na plecach i lekki uścisk w żołądku.

— Nie dotykaj mnie – burknęłam, po czym odpychając go, wyszłam na balkonowy taras. Załapałam się mocno poręczy, głośno łapiąc powietrze.

— Daj mi to wszystko wytłumaczyć – wybrzmiał poważnym tonem głosu, a następnie kładąc mi dłonie na ramionach, dodał: — wiem co myślisz...

— Wiesz?! Gówno wiesz, Cristóbal! – krzyknęłam, zrzucając z siebie dłonie męża. Było mi już wszystko jedno. Odwróciłam się na pięcie i patrząc mu prosto w oczy, wyrzuciłam z siebie: — zostawiłeś mnie, bo Daniel... – schowałam twarz w dłoniach, czując jak łzy ponownie mnie opanowywały.

— Célia, posłuchaj – przyciągnął mnie do siebie i próbując przytulić, rzekł: — nie zostawiłem cię.

— Wypierdalaj z mojego życia, raz na zawsze. Przestałeś dla mnie istnieć – odepchnęłam go z całej siły, po czym ocierając łzy z policzków, kontynuowałam: — Postaraj się mnie znienawidzić albo zapomnieć, to twoje słowa, pamiętasz? I wiesz co, posłuchałam cię... zapomniałam o tobie. Dla mnie już nie istniejesz.

Po tych słowach chciałam z powrotem wrócić do pokoju, ale Cristóbal zagrodził mi drogę. Stanął naprzeciwko, łącząc razem nasze czoła.

— Nigdy o tobie nie zapomnę. Nigdy, Cristóbal – cytował moją wiadomość, po czym próbował mnie pocałować. W ostatniej chwili odwróciłam głowę.

Adicción Mala - #DESEOOSCURO [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz