Rozdział 29

8.4K 376 210
                                    




Célia

Przez dłuższy czas nie wiedziałam, co mam mu odpowiedzieć. Błądziłam wzrokiem po stole, a serce waliło mi, jak oszalałe. Dłonie coraz bardziej pokrywały się potem, a kiedy czułam wzrok Hectora na sobie, schowałam je natychmiast pod stół i bawiąc się nimi nerwowo, wgapiałam się bezczynnie w filiżankę kawy. Cristóbal od razu to zauważył, chwycił mocno moje ręce, dając w ten sposób poczucie bezpieczeństwa. Nie wiem, dlaczego tak reaguję na Hectora. Przeraża mnie i jak tylko pomyślę, że miałam zostać jego żoną... to okropne, a zarazem obrzydliwe.

— W co ty grasz? – przerwał tą ciszę Cris, po czym rzucił w stronę ojca wrogie spojrzenie. Hector zaczął się głośno śmiać, a następnie urywając kilka winogron, jadł jeden owoc za drugim wbijając przy tym we mnie swój bezduszny wzrok.

— Wybieram się do Walencji i pomyślałem, że odwiedzę staruszka. Przypomnij mi Cristóbal, ile to już minęło lat? – drwił z nas, a ja powoli miałam tego dosyć. Wybaczyłam Cristóbalowi, ale dla jego ojca nie znaczyło to nic.

— O to samo mogę zapytać również ciebie, tato – mój mąż nie dawał za wygraną.

— Muszę się przewietrzyć – westchnęłam nieśmiało, po czym wstając od stołu mimowolnie spojrzałam w stronę Hectora.

Zadowolony siedział wygodnie, popijając czarną kawę. Jaki trzeba mieć tupet, by w taki sposób traktować swoją najbliższą rodzinę? Cristóbal zawsze był mu lojalny, stał obok, nawet wtedy, gdy ciężko było mu patrzeć na krzywdę matki. Nie rozumiem, dlaczego w taki sposób teraz próbuję się odgrywać i za co?

Powolnym krokiem wyszłam na taras. Choć promienie słoneczne przebijały się przez szereg chmur, to chłodny wiatr dawał już znać, że mamy jesień. Przyglądałam się ogrodowi, jak cudownie mienił się w blasku słońca, lecz po chwili biorąc głęboki wdech, wróciłam pamięcią do Hectora. Nie mam pojęcia, jak dam radę znosić jego docinki mieszkając tutaj. W dodatku te jego spojrzenia... przerażają mnie.

— Célia, chyba powinnaś wrócić do łóżka – z zamyślenia wyrwał mnie ciepły głos Cristóbala.

— Musiałam odetchnąć – odwróciłam się w jego stronę, po czym wtulając się, wyszeptałam cicho: — nie dam rady. On mnie nienawidzi i nawet się z tym nie kryje. Cristóbal, ja naprawdę... – położył mi palec na ustach, przerywając tym samym zdanie.

— Dzisiaj przyjdzie lekarz i jeśli wszystko goi się prawidłowo, wyjedziemy stąd. Célia nie pozwolę cię skrzywdzić, nawet gdybym miał walczyć z całym światem. Kocham cię i dla mnie jesteś najważniejsza.

— Dlaczego on zachowuje się w taki sposób? – wyrwałam się z objęć męża, po czym spojrzałam w głąb domu. Hector wychodził z jadalni w towarzystwie dwóch ochroniarzy. Jak na złość, musiał spojrzeć w moją stronę. Puszczając mi oczko, schował dłonie do kieszeni, po czym wyszedł z domu.

— Bo nie zdołał mi ciebie odebrać. Żaden mężczyzna nie lubi ponosić klęski, a zwłaszcza mój ojciec. Miał plan, który nie wypalił. Zresztą prędzej bym zginął niż pozwolił mu na ślub z tobą – ucałował moje czoło, po czym podnosząc w górę, dodał: — chodźmy do domu, zaraz przyjdzie lekarz.

Cristóbal zaniósł mnie do sypialni, a następnie kładąc na łóżku, rzekł:

— Odliczam godziny, bym mógł cię w końcu porządnie wypieprzyć – odchylił palcem dekolt swetra, po czym wbijając wzrok w moje piersi, dodał: — długo czekałem na ciebie.

— Cristóbal, chciałabym o czymś porozmawiać – mój ton głosu w sekundę zrobił się poważny, a on bacznie mnie obserwując, usiadł na krawędzi łóżka.

Adicción Mala - #DESEOOSCURO [ZAKOŃCZONE]Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ