Rozdział 45

8.1K 367 179
                                    




Célia

Przez dłuższą chwilę nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Obecność Daniela całkowicie mnie zaskoczyła, a w dodatku te kwiaty... Niepewnie przerzuciłam wzrok na Cristóbala, obawiając się jego zbyt gwałtownej reakcji. Wiem, na co go stać, bo w niedalekiej przeszłości pokazał już swoją determinację, bijąc się z Antoniem na przyjęciu. Nie chcę tu żadnych bijatyk, a zwłaszcza na oczach matki.

— Daniel, co tu robisz? – zapytałam, łapiąc Cristóbala za dłoń. Kątem oka zauważyłam, jak nozdrza mojego męża powoli rozszerzają się z wściekłości.

— Przyniosłem ci kwiaty, które zostawiłaś w biurze. Nie poznajesz? W samochodzie mam jeszcze pudło z twoimi rzeczami. Twój mąż wyraził się już wczoraj jasno, więc domyśliłem się też jaka będziesz twoja decyzja.

— Nie chcę, żebyś odebrał to źle – zaczęłam, po czym odbierając od niego bukiet postawiłam go na stoliku w salonie: — Daniel, zrozum ciężko będzie mi pogodzić pracę w Hiszpanii z życiem tysiąc kilometrów stąd.

— Rozumiem Célia i gratuluję wam – stał wyprostowany, trzymając dłonie w kieszeni. Chociaż mówił do mnie to cały czas mierzył wzrokiem Cristóbala. Zdecydowanie w tym domu jest za dużo testosteronu i boję się wynikających z tego skutków.

— Napijesz się kawy? – nagle wtrąciła się matka, która myślała, że tym pytaniem jest w stanie rozładować napięcie między nimi. Niestety mam wrażenie, że po tym było jeszcze gorzej. Cristóbal posłał mi zimne spojrzenie, jakby obwiniał za to, że Daniel tutaj przyszedł.

— Z miłą chęcią bym się napił, ale sądzę, że twojemu zięciowi byłoby to bardzo nie na rękę – uśmiechnął się szeroko w stronę matki, a mi coraz szybciej biło serce.

— Navarro chyba już czas na ciebie. Bardzo ci dziękujemy za przepiękne kwiaty, ale moje żona zupełnie ich nie potrzebuje. Rzeczy z jej biura możesz wyrzucić, są zbędne – odezwał się wściekły Carrera.

Cristóbal nie miał zamiaru odpuścić. Denerwowałam się, bo w takich sytuacjach zawsze traktuje mnie jak rzecz. Rządzi mną i steruje, nie pozwalając zabrać głosu. Było mi przykro, że świadkiem tego musi być Daniel. Zresztą to nie pierwsza taka sytuacja. Na Majorce zachowywał się dokładnie tak samo. Paradoksem tych sytuacji jest to, że mówiąc Navarro o wielkiej miłości do Cristóbala wychodzę na jakąś skończoną idiotkę. Za każdym razem Cristóbal tłamsi mnie przy nim, co tylko utwierdza Daniela w przekonaniu, że nie powinnam być w związku z z Carrerą. Śmieszne, lecz patrząc na to zupełnie z boku... on po prostu martwi się o mnie.

— Cristóbal... – westchnęłam, ciągnąc go za rękaw marynarki, ale on nawet nie zareagował. Powoli zmierzał w stronę Daniela, co nie napawało mnie optymizmem.

— Nie zamierzam się z tobą bić, ale jeśli uważasz, że danie mi w mordę na oczach twojej żony coś pomoże to proszę bardzo – zaskoczyły mnie słowa Navarro, ale z drugiej strony bardzo cieszyły. Cristóbal stanął naprzeciwko niego i gładząc po ramieniu, wydusił ponurym tonem:

— Nie biję tchórzy, za bardzo bawi mnie widok ich przerażonej miny. I ty właśnie taką masz. Spoglądasz na Célię szukając u niej pomocy, co bardzo mnie wkurwia, więc grzecznie zabierzesz swoje kwiaty i wyjdziesz stąd w ciągu minuty.

— Mam wrażenie Cristóbal, że większym tchórzem jesteś jednak ty. Boisz się stracić żony, co jest bardzo zadziwiające. Z tego co wiem, już straciłeś nieraz, więc do boju rycerzu – na te słowa Cristóbal chwycił mocno Daniela za klapę marynarki i potrząsając nim, pchnął w stronę otwartych drzwi.

Adicción Mala - #DESEOOSCURO [ZAKOŃCZONE]Onde histórias criam vida. Descubra agora