Rozdział 9

8.5K 355 179
                                    




Cristóbal

Mateo wraz z dwoma ochroniarzami zostali w klubie czerpać dalej z dobrodziejstw Gonzaleza, natomiast ja musiałem wrócić. Czułem, że przez kokainę zaczynam tracić zdrowy rozsądek. Znów widzę tylko ją i to okrutne co powiem, ale mam jebaną chęć ukarania jej za to, że związała się z tym sukinsynem. Chcę pieprzyć ją, tak mocno, by wiedziała, że należy tylko do mnie. Chcę zadawać jej ból, a następnie scałowywać jęki wychodzące z tych słodkich ust. Oddałbym wszystko, by móc choć na chwilę zanurzyć się w tym cudownym ciele Céli.

Wychodząc z klubu, byłem całkowicie zaślepiony tym co wówczas działo się w mojej głowie. Dookoła widziałem tylko ją, była niemalże w każdym miejscu, a kiedy próbowałem podjeść bliżej, czar nagle prysł. Znikała.

— Cristóbal! – usłyszałem gdzieś dobiegający z tyłu głos, odwróciłem się, a przede mną stała Amelia. Ochroniarze próbowali ją odciągnąć, ale ona nie odpuszczała. Łapiąc mocno za ramiona, potrząsała mną tak, aż wreszcie byłem w stanie wrócić do rzeczywistości. Spojrzałem w jej ciemne oczy, a następnie zaciskając dłoń na ramieniu, wysyczałem:

— Wypierdalaj – odepchnąłem ją mocno, aż wpadła na stojących z tyłu ochroniarzy, po czym wsiadłem do samochodu.

— Jeśli sądzisz, że pozwolę ci prowadzić w takim stanie... – nie dokończyła, wyzwoliła się z objęć moich ludzi, po czym wsiadła za mną do auta.

— Czego chcesz?! – rzuciłem chłodno, nawet na nią nie patrząc.

— Co wziąłeś? – dotknęła delikatnie mojej dłoni, którą szybko wycofałem.

— Za kogo ty się uważasz?! – krzyknąłem, odwracając na nią nerwowo wzrok.

— Za kogoś, kto się tobą przejmuje. Przesiądź się, ja poprowadzę – uderzyła mnie pięścią w ramię i napierając swoim ciałem, chciała za wszelką cenę wypchać mnie z samochodu.

Machnąłem ręką, po czym wysiadłem wkurwiony z auta. Jeden z ochroniarzy podbiegł do mnie, pytając o zaistniałą sytuację, ale nim zdążyłem mu cokolwiek odpowiedzieć usłyszałem za uchem chichot towarzyszek Amelii. Odwróciwszy się gwałtownie w ich stronę, rzuciłem lodowatym tonem głosu:

— Wiecie, co odróżnia ją od was? – patrzyły na siebie porozumiewawczo, po czym nachylając się nad nimi, dodałem: — to, że ona dzisiaj ten wieczór zakończy z zajebistym orgazmem, a wy nie.

Ich miny natychmiast zrzedły, a w miejsce przyklejonych uśmieszków pojawił się grymas. Triumfowałem. Wsiadając z powrotem do czarnego SUVa, spojrzałem badawczo na Amelię, która nie kryła swojej irytacji.

— Jesteś żałosny – skwitowała pod nosem, po czym przekręciła kluczyk, ruszyła z miejsca.

Po kilku minutach znaleźliśmy się pod budynkiem jakiegoś hotelu. Nie był to z pewnością ten sam, w którym zatrzymałem się z Mateo. Rzuciłem jej cwaniacki uśmieszek, a następnie otwierając drzwi, powiedziałem na głos:

— Chcesz mnie przelecieć dzisiejszej nocy? – mrugnąłem do niej, na co ona marszcząc brwi, odparła:

— Myślisz, że seks z naćpanym i pijanym facetem to szczyt moich erotycznych marzeń? Wchodź do środka! – popchnęła mnie w stronę drzwi, po czym ciągnąc za rękę zaprowadziła do swojego pokoju.

— Co tu robimy? – zapytałem, siadając na łóżku.

— Rozbieraj się! – wydała rozkaz, stając przede mną a na mojej twarzy natychmiast pojawił się wielki uśmiech.

Adicción Mala - #DESEOOSCURO [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now