Rozdział XXIX

156 6 0
                                    


Tom czuł jakby ktoś wyrwał mu serce. Kochał tę kobietę, szalał za nią, był w stanie zrobić dla niej wszystko. A teraz miał już jej więcej nie zobaczyć bo był tym Tomem Hiddlestonem. Nigdy dotąd tak bardzo nienawidził swojego życia. Ale nie mógł przecież wycofać się nagle z kontraktów albo przestać być sławny. Pomyślał, że może gdyby Gio powiedziała mu, że go nienawidzi albo nie kocha to było by łatwiej. Bo to on mógłby nienawidzić jej... Wiedział, że nie wytrzyma tutaj dłużej. Nie mógł być blisko niej jednocześnie wiedząc, że nie ma już „ich". Zadzwonił do managera i kazał przebukować lot na jak najwcześniejszy. Okazało się, że jest jeden wieczorem. Zabukowali miejsce i Tom poszedł się pakować.

- Hems, zawieziesz mnie dziś na lotnisko w Genui?

- Dzisiaj? Przecież jedziesz pojutrze.

- Nie, mam lot dzisiaj o dziewiętnastej. Mogę wziąć taksówkę...

- Zawiozę cię. Ale dlaczego...

- Nie chcę o tym rozmawiać, ok?!? Po prostu muszę wyjechać dzisiaj.

- Dobra, dobra. Daj znać jak będziesz gotowy.

Pakowanie zajęło mu sporo czasu bo co chwilę przestawał, wahał się czy dobrze robi. Ale nie odwołał lotu.

W tym samym czasie Gio przygotowywała się psychicznie na dwa dni z Tomem ale z dala od niego. Wiedziała, że będą to najtrudniejsze dwa dni jej dotychczasowego życia. Być blisko niego, kochać go i jednocześnie tak daleko... na własne życzenie... Leżała na łóżku i płakała. Dlaczego nie zakochała się w jakimś zwykłym facecie? Dlaczego musiała pokochać akurat idola milionów kobiet... Nagle jej telefon zapikał. Wyświetliła jej się wiadomość od Hemsa:

„Nie wiem co się stało ale za chwilę zawożę Toma na lotnisko"

A więc wyjeżdża już dziś... i już go nigdy nie zobaczy, nie dotknie, nie przytuli... nie usłyszy jego zaraźliwego śmiechu...

Zawyła z rozpaczy. Zobaczyła ich przez okno. Szli do samochodu. Tom szedł powoli, smutny ale patrzył prosto przed siebie. Tak jakby czuł, że ona patrzy. Wsiedli do auta i powoli ruszyli. Gio zerwała się na nogi i wybiegła z domu. Pobiegła do bramy ale już odjechali. Stała na drodze patrząc na oddalający się samochód i głośno płakała. Nagle samochód zaczął się cofać i zatrzymał się w pewnej odległości od niej. Tom wysiadł i zaczął iść w jej kierunku. Pobiegła do niego. Przytulił ją mocno. Patrzyli na siebie intensywnie.

- Kocham cię, Tomie Hiddleston.

Pocałowała go.

- Ale my... razem... to niemożliwe...

Odwróciła się i odeszła. Tom powoli wrócił do samochodu i odjechał. Z jej życia. Na zawsze.

Siedział w aucie i w lusterku patrzył na oddalającą się sylwetkę Gio. Czuł jakby zostawiał tutaj swoje prawdziwe życie, siebie... Był złamany. Ale poczuł też, że budzi się w nim złość... na nią. Że go zostawiła...

To niemożliwe / Tom HiddlestonWhere stories live. Discover now